Protest związkowców w sprawie planu likwidacji spółki Hutmen
Związkowcy protestowali w sprawie planu likwidacji spółki Hutmen we Wrocławiu. Zarząd tej firmy, produkującej rury miedziane, złożył wniosek w tej sprawie do zgromadzenia udziałowców. W Hutmenie pracuje ponad 200 osób.

W poniedziałek przed fabryką Hutmenu we Wrocławiu manifestowało około 150 osób. To przede wszystkim związkowcy i pracownicy zaniepokojeni planami likwidacji spółki, która produkuje rury miedzianie. Hutmen to jedyny w Polsce producent miedzianych rur instalacyjnych i przemysłowych, które są wykorzystywane w wielu dziedzinach gospodarki. Produkty są sprzedawane w kraju i za granicą.
Grupa Boryszew, która ma 100 proc. udziałów w Hutmenie, w czerwcu 2021 r. poinformowała w komunikacie, że zarząd spółki Hutmen, po zakończeniu procesu analiz otoczenia biznesowego oraz czynników wpływających na działalność spółki, planuje jej likwidację.
- Powyższa decyzja została podjęta, mając w szczególności na uwadze m.in. przewidywaną w najbliższych latach utratę zdolności spółki do konkurowania na rynku z uwagi na przestarzałą technologię produkcyjną, wysokie koszty utrzymywania działalności produkcyjnej Spółki i przewidywany stały wzrost tych kosztów, nieuzasadnione technologicznie i ekonomicznie zwiększanie nakładów na remonty i unowocześnianie technologii produkcji, a w efekcie oczekiwany brak rentowności - napisano w komunikacie.
Hutmen w 2020 r. miał 329 mln zł przychodów ze sprzedaży oraz EBITDA na poziomie -22 mln zł (w 2019 odpowiednio: 326 mln zł oraz 59 mln zł). W pierwszym kwartale 2021 roku Hutmen miał 99 mln zł przychodów ze sprzedaży oraz EBITDA na poziomie 2,5 mln zł.
Podczas poniedziałkowego protestu szef dolnośląskiej Solidarności Kazimierz Kimso ocenił, że w planie likwidacji spółki chodzi przede wszystkim o wyprowadzenie produkcji z przestrzeni miejskiej Wrocławia i sprzedanie terenu na cele deweloperskie. Hutmen zajmuje teren ok. 10 hektarów w centrum Wrocławia wzdłuż ul. Grabiszyńskiej, przy której w PRL było kilka największych fabryk. Obecnie np. w miejscu zlikwidowanej przed laty Fadromy wyrosło osiedle mieszkaniowe.
- Nie można dopuścić do tego, by tereny przemysłowe były usuwane z miasta, ponieważ to miejsce pracy w przemyśle generuje kilka dodatkowych miejsc pracy. W pandemii przekonaliśmy się, jak znikały miejsca pracy np. w branży usługowej. Natomiast miejsca w przemyśle, w dużych zakładach pracy mają też wpływ na jakość zatrudnienia, na wyższą higienę pracy - powiedział Kimso.
Treść artykułu jest dostępna dla zalogowanych użytkowników posiadających aktywny abonament Strefy Premium. Zaloguj się