To jest ostatni dzwonek dla polskiego przemysłu, albo może się zamykać
Stoimy przed większym wyzwaniem transformacyjnym niż to, z którym mieliśmy do czynienia po 1989 r. - mówi WNP.PL Tomoho Umeda, prezes wodorowej firmy Hynfra, przewodniczący Komitetu Technologii Wodorowych KIG.

- Zgodnie z planami UE do 2030 r. 50 proc. przemysłu ma przejść na ekologicznych wodór, a w perspektywie 2035 r. ma to być już 70 proc.
- - Jeżeli przemysł nie zacznie, w tej sekundzie, naprawdę poważnie brać się za studia wykonalności i inwestycje, to może w zasadzie zacząć się już zamykać - przestrzega Tomoho Umeda.
- Jego zdaniem to jest ostatni dzwonek i pora, by bić na alarm. - Zwracam się przy tym nie do polskiego rządu, tylko raczej do samorządów i firm, bo to one muszą w pierwszej kolejności uświadomić sobie, w jakiej sytuacji się znajdują - dodaje Tomoho Umeda.
- Wodór i gospodarka wodorowa będą tematem jednej z sesji konferencji PRECOP 27, która odbędzie się 18-19 października w Międzynarodowym Centrum Kongresowym w Katowicach. Wydarzenie poprzedzi Szczyt Klimatyczny COP 27 w Egipcie. Rejestracja już wystartowała.
Europejski bank wodorowy to dobrze skrojone narzędzie na moment, w którym się znajdujemy
Szefowa Komisji Europejskiej zapowiedziała 14 września utworzenie European Hydrogen Bank, europejskiego banku wodorowego, który ma dysponować 3 mld euro na rozwój gospodarki wodorowej, m.in. poprzez gwarantowanie zakupów surowca. Jak utworzenie takiej instytucji pomoże w rozwoju rynku? Technologie przecież już są, odbiorcy – przynajmniej w deklaracjach - też...
- Od dawna główną przeszkodą w realizacji i finansowaniu projektów wodorowych była kwestia umów off-take (odbiór produktu – przyp. red.), które zapewniałyby ich bankowalność. Firmy, które dziś handlują wodorem, realizują określone polityki zakupowe co do tego rynku i obecnie nie oferują kontraktów off-take przekraczających kilkaset ton wodoru rocznie. Tymczasem, żeby rzeczywiście pobudzić rynek wodoru, musimy mówić w skali roku o kontraktach na tysiące ton wodoru.
Musimy pamiętać, że wodór z elektrolizy to nowa dziedzina, dlatego ani instytucje finansowe, ani gwarancyjne nie potrafią jeszcze bankować. Przez to potencjalni odbiorcy mają problem z konstruowaniem finansowania tego typu transakcji.
Koło się zamyka…
- Tak, bez umów off-take, gwarantujących odbiór surowca, nie da się postawić instalacji zielonego wodoru. Można zaplanować i przygotować projekt, ale niestety się go nie zrealizuje. Tymczasem umowa off-take, podobnie jak dzieje się to w przypadku kontraktów PPA na rynku zielonej energii (z ang. Power Purchase Agreement), gwarantuje instytucjom finansowym bezpieczeństwo transakcji i zapewnia bankowalność projektu.
I tu wchodzi europejski bank wodorowy, który zapewni właśnie zakup surowca…
- Tak. Będzie to instytucja finansowa, najprawdopodobniej działająca w charakterze gwaranta dla banków kredytujących projekty wodorowe. W sytuacji, gdy potencjalny odbiorca przeliczył się co do wolumenu możliwych zakupów wodoru, albo co do ceny, ten bank będzie mógł pomóc w wypełnieniu kontraktu off-take za pomocą mechanizmów gwarancyjnych lub innych instrumentów, które dopiero będą formowane.
Koncepcja takiego systemu powstała w Niemczech, jako federalny system wsparcia, Jednak dość szybko został zaadaptowany przez Komisję Europejską jako narzędzie ogólno-wspólnotowe.
3 mld euro w europejskim banku wodorowym to wystarczający impuls, by rozruszać rynek
Czy zapowiadany budżet europejskiego banku wodorowego będzie wystarczający wobec skali potrzebnych inwestycji wodorowych?
- Zdecydowanie tak. Zgodnie z deklaracjami szefowej Komisji Europejskiej, europejski bank wodorowy będzie dysponował kwotą 3 mld euro. To mniej więcej tyle, ile potrzeba do pokrycia nakładów inwestycyjnych na instalacje produkujące ok. 120 tys. ton wodoru rocznie.
To zdecydowanie niewystarczająca ilość w porównaniu z zapowiedzią 10 mln ton wyprodukowanego w Europie zielonego wodoru w 2030 r., co zakłada unijny plan REPowerEU. Jednak te deklarowane 3 mld euro należy traktować jako swojego rodzaju zapłon, który pomoże rozruszać pierwsze projekty. To dobrze skrojone narzędzie na moment, w którym się znajdujemy.
Równolegle, tego samego dnia, w którym szefowa KE ogłosiła utworzenie europejskiego banku wodorowego, posłowie Parlamentu Europejskiego opowiedzieli się za zwiększeniem udziału energii odnawialnej w końcowym zużyciu energii w UE do 45 proc. do 2030 roku, w ramach rewizji dyrektywy w sprawie odnawialnych źródeł energii (RED III).
Ten cel ma być osiągnięty również dzięki zwiększeniu wykorzystania wodoru w transporcie i przemyśle. Do 2030 r. paliwa odnawialne pochodzenia niebiologicznego (z ang. - RFNBO), do których zaliczamy wodór właśnie, mają stanowić co najmniej 5,7 proc. wszystkich paliw zużywanych w UE. Również do 2030 r. 50 proc. przemysłu ma przejść na ekologiczny wodór. Czy takie cele są w ogóle możliwe do zrealizowania?
- Są to niezwykle ambitne cele, ponieważ mówimy o roku 2030, czyli mamy niespełna 8 lat na ich osiągnięcie. Średni cykl inwestycyjny w przypadku instalacji wodorowych trwa ok 5 lat, co oznacza, że pierwsze tego typu projekty fizycznie pojawią się i zaczną pracować najwcześniej w 2027, 2028 roku i mówimy tu o całkowitej awangardzie, która już teraz zaczyna myśleć o tego typu inwestycjach.
Do 2030 r. 50 proc. przemysłu ma przejść na ekologicznych wodór, a w perspektywie 2035 r. ma to być już 70 proc. Jeżeli przemysł nie zacznie, w tej sekundzie, naprawdę poważnie brać się za studia wykonalności i inwestycje, to może w zasadzie zacząć się już zamykać. Zwłaszcza że już za 5 lat kluczową rolę będą odgrywały kryteria taksonomiczne.
Polskie firmy i samorządy muszą wziąć kwestie transformacji we własne ręce
To jest ostatni dzwonek i pora, by bić na alarm. Zwracam się przy tym nie do polskiego rządu, tylko raczej do samorządów i firm, bo to one muszą w pierwszej kolejności uświadomić sobie, w jakiej sytuacji się znajdują.
Kolejnym powodem do rozpoczęcia transformacji jest aktualna, wręcz surrealna sytuacja na rynku węglowodorów, której nikt nie był w stanie przewidzieć. Tylko inwestycje w niezależność energetyczną są w stanie nas uodpornić na tego typu okoliczności, z jakimi mamy obecnie do czynienia.
I wreszcie ostatnim, tym razem pozytywnym argumentem, przemawiającym za jak najszybszym rozpoczęciem transformacji, do której powinni przystąpić zarówno przedsiębiorcy jak i samorządy, jest opłacalność zielonych inwestycji. Są to po prostu rozwiązania tańsze i bardziej przewidywalne, niż dalsze funkcjonowanie na rynku konwencjonalnej energii.
I właśnie teraz przyszła pora na działania, jeśli chcemy wypełnić stawiane cele. Pora wziąć sprawy w swoje ręce, bo nikt nie zrobi tego za nas. Nie ma takich dotacji, które zapewnią transformację wszystkim podmiotom na rynku: samorządom i przedsiębiorstwom. Nie ma takich pieniędzy ani w państwie, ani na poziomie Unii Europejskiej. Musimy decyzje podejmować sami, szukając odpowiednich modeli biznesowych i korzystać z takich właśnie mechanizmów, jak europejski bank wodorowy.
Z Brukseli płyną sygnały o przyspieszeniu w budowie gospodarki wodorowej, a tymczasem w Polsce oprócz publikacji strategii wodorowej próżno szukać działań na rzecz rozwoju tego sektora. Rząd zrezygnował nawet z pełnomocnika ds. gospodarki wodorowej...
- Mam wrażenie, że nasi politycy, i to wszystkich opcji, są zupełnie nieświadomi tego, co dzieje się na poziomie Unii Europejskiej. To jedyne, co może tłumaczyć faktyczną bierność, którą w tej chwili obserwujemy.
Znajdujemy się w skrajnej sytuacji. Moim zdaniem stoimy przed większym wyzwaniem transformacyjnym niż to, z którym mieliśmy do czynienia po 1989 r. Tymczasem na naszej scenie politycznej nie za bardzo jest z kim o tym rozmawiać. Nie ma żadnych propozycji rozwiązań czy choćby próby dialogu.
Polska ma największe wyzwanie do pokonania spośród wszystkich państw Unii Europejskiej, ponieważ mamy najbardziej uzależnioną od surowców kopalnych gospodarkę i dzisiaj nie powinniśmy robić nic innego, tylko zajmować się jej dekarbonizacją i usuwaniem wszelkich barier w rozwoju odnawialnej energii. Tak się niestety nie dzieje.
Dlatego apeluję do przedsiębiorców i samorządów, by przestali się oglądać na klasę polityczną, tylko ratowali się sami. Nie ma innej możliwości.
Zobacz naszą najnowszą "Moc opinii". Rozmawiamy o problemach polskiego górnictwa i energetyki