W Polsce brakuje biomasy. Ekologiczne wymogi UE sprawiają, że firmy używają tak niekonwencjonalnych paliw jak tłuszcze zwierzęce, a nawet pestki wiśni i łupiny słonecznika.
Trwa rejestracja uczestników na nasz tegoroczny Europejski Kongres Gospodarczy. Zapraszamy! Udział możecie potwierdzić pod tym linkiem.
Ale najgorsze jest to, że najpopularniejszą biomasą jest drewno, którego zaczyna już brakować. Co roku przemysłowcy spierają się z Lasami Państwowymi o limit drewna, który mogą kupić na swoje potrzeby - czytamy w "Gazecie".
Plantacje roślin energetycznych m.in. najpopularniejszej wierzby energetycznej zajmują u nas tylko kilka tysięcy hektarów. Według danych Polskiej Izby Biomasy w zeszłym roku z plantacji roślin energetycznych uzyskano 200 tys. ton biomasy. Jak twierdził rok temu prezes Izby Ryszard Gajewski, w 2007 r. elektrownie i ciepłownie będą potrzebować 2,1 mln ton, a w 2010 r. - 3,5 mln ton. Rzepak i kukurydza, których także można używać w charakterze biomasy zajmują w Polsce kilkaset tysięcy hektarów. Tymczasem według prof. Jana Popczyka z Politechniki Śląskiej w 2020 r. na potrzeby energetyki i biopaliw powinno się obsiać 2,5 mln hektarów zasobów rolnych - napisała "Gazeta".
Z braku drewna i roślin energetycznych elektrownie i elektrociepłownie, a także inne branże eksperymentują z zupełnie niezwykłymi paliwami. Wspomniane tłuszcze zwierzęce wcale nie są najbardziej egzotyczne. Elektrociepłownie Warszawskie należące do szwedzkiego giganta Vattenfall zamierzają używać m.in. pestek wiśni.
- Z dostawami pestek nie powinno być problemu - dla zakładów przetwórstwa owocowo-warzywnego to jedynie niepotrzebny odpad produkcyjny. Natomiast ich wydajność energetyczna wbrew pozorom nie ustępuje miejsca wierzbie energetycznej - twierdzi rzecznik elektrociepłowni Maciej Zięba. Ale nie tylko Vattenfall myśli o pestkach - w internecie już można zobaczyć ogłoszenia: "Każdą ilość pestek wiśni kupię". - Oprócz pestek można wykorzystywać igliwie, odpady tytoniowe i opakowania drewniane, słomę - tłumaczy Zięba.
Południowy Koncern Energetyczny eksperymentował z mączką kostną. - Słyszałem też o wykorzystywaniu łupin od ziaren słonecznika, a także odpadów z produkcji herbaty malinowej. Zapewniają w elektrociepłowni przyjemny zapach - śmieje się Józef Nocoń. Zresztą oryginalne paliwa to nie jest tylko specjalność polskiego przemysłu. - Francuzi wykorzystują w piecach wapienniczych pestki winogron, których jako winiarska potęga mają dużo - mówi Tomasz Latkowski z Stowarzyszenia Przemysłu Wapienniczego.
Czy są szanse na wytworzenie ilości biomasy, która zaspokoiłaby potrzeby przemysłu do 2010 r.? Nawet gdyby rolnicy zaczęli na gwałt sadzić wierzbę energetyczną, to i tak rośnie ona trzy lata. - Skończy się tak, że będziemy importować drewno z Ukrainy i Białorusi. O ile będzie je można tam kupić - przewiduje Nocoń. W dodatku przystosowanie kotłów do spalania biomasy to spory koszt - jeśli elektrociepłownia chciałaby spalać 30 proc. biomasy, to musi wydać kilkadziesiąt milionów złotych. Nie wiadomo, jak sobie poradzą z tym problemem te miejskie elektrociepłownie, które nie zostały sprywatyzowane. Oczywiście nie muszą spalać biomasy - napisała "Gazeta"