Sejm odesłał w środę do prac w połączonych komisjach: gospodarki i skarbu państwa rządowy projekt ustawy o zasadach nieodpłatnego nabywania akcji od Skarbu Państwa przez uprawnionych pracowników w procesie konsolidacji sektora elektroenergetycznego.
Projekt ustawy, przygotowany przez resort skarbu, wyklucza prawo zamiany akcji spółek energetycznych należących do osób, które nie są pracownikami firmy lub ich spadkobiercami, na akcje mającej powstać Polskiej Grupy Energetycznej oraz grupy Energetyka Południe. Oznacza to, że osoby i instytucje (m.in. krajowe i zagraniczne fundusze inwestycyjne), które - według szacunków - mają akcje tych firm warte ok. 500 mln zł - nie będą mogły ich wymienić na walory tworzących się grup i sprzedać.
Edward Czersak (PiS) uważa, że projekt wychodzi na przeciw oczekiwaniom społecznym sektora elektroenergetycznego, zarówno osób które nabyły akcje spółek z sektora, jak i tych, którzy mają to zrobić.
Ryszard Zbrzyzny w imieniu klubu SLD zadeklarował poparcie dla projektu, ponieważ - jak powiedział - załatwia on problemy społeczne, które mogłyby pojawić się, gdyby projektu nie było.
Jerzy Zawisza (Samoobrona) podkreślił, że w projekcie pominięto kwestie akcjonariuszy mniejszościowych. W imieniu swojego klubu opowiedział się za dalszymi pracami nad projektem.
Także LPR poprze projekt, ale jak zaznaczył Jan Jarota (LPR), dopiero po przyjęciu poprawek.
Pod koniec sierpnia w gorącej atmosferze odbyło się w stołecznej Sali Kongresowej tzw. publiczne wysłuchanie. Wzięło w nim udział kilkaset osób, a swoje racje przedstawiali zarówno pracownicy spółek jak i akcjonariusze, którzy czują się pokrzywdzeni zapisami rządowego projektu. Przede wszystkim to oni apelowali, by Sejm nie uchwalał ustawy, tzn. nie podejmował decyzji, która - ich zdaniem - jest niesprawiedliwa i niekonstytucyjna.
Występowali przedstawiciele funduszy inwestycyjnych, w tym zagranicznych, którzy przestrzegali przed poderwaniem zaufania do państwa polskiego i procesami, które mogą skutkować nawet miliardowym odszkodowaniem, jakie będzie musiał zapłacić skarb państwa. Głos zabierali także drobni inwestorzy, którzy czują się oszukani przez państwo.
Przeciwni rozszerzeniu listy akcjonariuszy byli przedstawiciele działających w energetyce związków zawodowych. Związki przedstawiły oświadczenie, w którym podkreśliły swą "niespotykaną jednomyślność" w sprawie jak najszybszego przyjęcia ustawy w wersji proponowanej przez rząd.
Przedstawiciele rządu, na czele z szefem resortu skarbu państwa Wojciechem Jasińskim, również podkreślali konieczność przyjęcia ustawy, niezbędnej - jak mówili - z punktu widzenia polskiej elektroenergetyki.
Jasiński i towarzyszący mu wiceminister Michał Krupiński przekonywali, że proponowane zapisy nie są niekonstytucyjne i powoływali się na opinie renomowanych kancelarii prawnych. Szef resortu skarbu nie ukrywał, że jeśli Sejm zdecydowałby się na rozszerzenie listy uprawnionych akcjonariuszy, to wartość akcji przypadająca pracownikom spółek będzie mniejsza.
Zobacz także: Energetyka: akcje dla pracowników czy nie tylko
Rząd walczy z czasem i inwestorami
Poznaj także opinię: doradcy inwestycyjnego Adama Rucińskiego o projekcie ustawy (kliknij tutaj)
Zobacz również: Energetyczni akcjonariusze zrzeszają się przeciwko skarbowi