Zrezygnujemy z budowania nowych elektrowni, jeśli UE uprze się drastycznie ograniczać emisję CO2 - ostrzegają. Tymczasem Unia desperacko potrzebuje nowych mocy.
Trwa rejestracja uczestników na nasz tegoroczny Europejski Kongres Gospodarczy. Zapraszamy! Udział możecie potwierdzić pod tym linkiem.
Bruksela proponuje, żeby po 2013 r. pójść o krok dalej. Firmy, zwłaszcza z branży elektroenergetycznej, przestałyby dostawać zezwolenia za darmo, musiałyby je kupować na aukcjach. To zmusiłoby je do inwestowania w technologie przyjazne środowisku - przypomina "Gazeta".
Europejska branża elektroenergetyczna odgraża się, że wówczas w ogóle przestanie inwestować w budowę nowych elektrowni. - Wiele projektów inwestycji zostało odwołanych w ostatnich miesiącach - ostrzegł Johannes Teyssen, szef niemieckiego koncernu E.On i wiceprzewodniczący World Energy Council (organizacji zrzeszającej m.in. producentów energii). Jego wypowiedź zacytował portal EUobserver. Wśród skasowanych projektów są m.in. cztery elektrownie opalane węglem kamiennym, które miały powstać w Niemczech - czytamy w "GW".
Koncerny wskazują na ogromne koszty budowy ekologicznych inwestycji. Jak twierdzi Alstom (francuski lider produkcji kotłów i turbin do elektrowni), opracowanie nowej technologii spalania węgla, pozwalającej na przechwytywanie CO2 będzie kosztować aż 12 mld euro. A każda nowa elektrownia zbudowana w tej technologii do 1 mld euro. Bruksela planowała, że do 2015 r. w całej Europie powstanie 12 elektrowni CCS - czytamy w "Gazecie".
Z kolei według ekologicznej organizacji Greenpeace, obecny sposób handlu emisjami spowodował, że koncerny zamiast redukować emisję CO2 zarabiają na handlu pozwoleniami. Tylko w 2006 r. koncerny E.On, RWE, Vattenfall i EnBW miały zarobić na tym 6-8 mld euro. Takie wyliczenia podał niemiecki minister środowiska - napisała "Gazeta".