Większości europejskich firm będzie trudno konkurować pod względem niskich kosztów wytwarzania z wieloma, coraz to nowymi, tanimi ośrodkami produkcyjnymi w różnych częściach świata. Musimy starać się być innowacyjni, nowatorscy, musimy wymyślać coraz to nowe i lepsze rzeczy i na tej podstawie konkurować - uważa Petra Lundström, wiceprezes ds. rozwoju biznesu solarnego Fortum.
- Nie podzielam tego poglądu. Kryzys gospodarczy w Europie kładzie się na razie cieniem na dyskusji o konieczności transformacji systemu energetycznego w kierunku bardziej zrównoważonych rozwiązań. Kwestia klimatyczna jednak nie zniknie i obawiam się, że w nadchodzących dekadach zaczniemy doświadczać negatywnych konsekwencji globalnego ocieplenia. Produkcja energii jest centralnym punktem tego zagadnienia.
Jednakże równie ważne czynniki wymuszające zmiany w systemie energetycznym to konieczność zapewnienia większego bezpieczeństwa energetycznego (aby zmniejszyć naszą zależność od paliw kopalnych, szczególnie gazu i ropy, których dostępność może zostać ograniczona do niektórych obszarów) oraz bardziej efektywnego wykorzystania zasobów. Nieuniknioną konsekwencją będzie rozwój niskoemisyjnej lub zeroemisyjnej produkcji energii, wyższa efektywność produkcji i konsumpcji energii oraz rozwój odnawialnych źródeł energii.
Mocno wierzę, że nowe technologie i rozwiązania będą nie tylko czystsze, ale także z czasem opłacalne ekonomicznie i będą stanowić przewagę konkurencyjną Europy. Musimy rozwiązywać te problemy inteligentnie i innowacyjnie, tym samym tworząc nowe możliwości biznesowe. Nie możemy skupiać się na przeszłości.
Wiele organizacji przemysłowych opowiedziało się przeciwko backloadingowi, który prowadzi do wzrostu cen CO2, a który Fortum poparło. Dlaczego Fortum poparło backloading i czy nie ma pani obaw, że wzrost cen CO2 przytłamsi europejską gospodarkę, utrudni wyjście z kryzysu?
- Fortum poparło backloading, ponieważ uważamy, że System Handlu Emisjami (ETS) to najbardziej efektywny kosztowo instrument polityki klimatycznej, a jednocześnie jest neutralny technologicznie. Obawiamy się, że ETS może zostać zastąpiony przez alternatywne, droższe polityki krajowe, co doprowadzi do dalszej fragmentacji wewnętrznego rynku energii. Sądzimy, że gdy osłabi się ETS, Komisja Europejska pozwoli każdemu krajowi na własną drogę w kierunku podatków od emisji CO2 i innych instrumentów klimatycznych. Taki rozwój sytuacji nie byłby korzystny ani dla społeczeństwa ani dla konsumentów.
Pakiet 3 x 20 to wymuszone regulacjami wielkie wsparcie z kieszeni obywateli dla rozwoju konkretnych gałęzi przemysłu. Jakie jest pani zdaniem ryzyko, że to się okaże długoterminowo nieskuteczne i firmy z UE będą w nowych technologiach przegrywać jak z chińską fotowoltaiką?
- Warto zauważyć, że chociaż produkcja paneli fotowoltaicznych przeniesie się głównie do Azji, ponad połowa całkowitych kosztów inwestycji w fotowoltaikę to koszt zrównoważenia systemu: przetwornice, okablowanie, inne urządzenia, a także koszt prac instalacyjnych. A to jest już lokalny biznes, który nie przeniesie się do Azji. Wytwórcy technologii zawsze będą ze sobą zaciekle konkurować, a ponadto wielu europejskich dostawców technologii będzie korzystać z różnych systemów wsparcia.