Pandemia koronawirusa wpłynęła negatywnie na globalne tempo realizacji projektów w fotowoltaice i energetyce wiatrowej. Perturbacje w tych branżach nie ominęły też Polski. W konsekwencji zapewne transformacja energetyczna Polski rozumiana jako zmiana miksu energetycznego w kierunku zeroemisyjnym w tym roku będzie wolniejsza niż byłaby, gdy nie pandemia. Prawdopodobnie nie wykonamy też celu OZE na 2020 rok.
W sumie sytuacja była jednak na tyle niepewna i przez to trudna do prognozowana, że IEA zaznaczyła, że prognozy na lata 2020 i 2021 zostaną zaktualizowane w drugiej połowie 2020, w celu ponownej oceny ostatnich zmian rynkowych i politycznych.
Europa nie jest wyjątkiem
W Unii Europejskiej, jak wynika z informacji podawanych przez stowarzyszenia branżowe, pandemia również wpłynęła negatywnie na tempo rozwoju energetyki wiatrowej i fotowoltaiki.
W przypadku energetyki wiatrowej tzw. pierwsza fala pandemii koronawirusa doprowadziła do zamknięcia części fabryk przemysłu energetyki wiatrowej.
Organizacja WindEurope w pewnym momencie w kwietniu 2020 podawała, że 18 zakładów z branży energetyki wiatrowej było okresowo zamkniętych. Wszystkie znajdowały się się w Hiszpanii i we Włoszech, czyli w krajach o najostrzejszych przepisach dotyczących blokowania epidemii koronawirusa.
Później sytuacja stopniowo poprawiała się i pod koniec listopada 2020 na stronach internetowych WindEurope można było przeczytać, że wszystkie europejskie fabryki turbin wiatrowych i komponentów pracują. Jednak teraz mamy drugą falę pandemii a do tego szkody wyrządzone branży są spore, bo WidnEurope podała, że oczekuje się, że instalacje energetyki wiatrowej w 2020 roku będą niższe w porównaniu z prognozami branżowymi.
W branży fotowoltaicznej było dotychczas więcej optymizmu. Michael Schmela, dyrektor ds. analiz rynkowych w SolarPower Europe, wskazywał wprawdzie, że będą opóźnienia w realizacji projektów PV, ale wyrażał przekonanie, że sektor szybko się ożywi.
- Wpływ Covid -19 będzie odczuwalny we wszystkich europejskich branżach. W sektorze słonecznym będziemy obserwować krótkoterminowe opóźnienia w projektach ze względu na podaż materiałów, a także spowolnienie popytu z powodu blokady europejskiej. Jednak w perspektywie średnio- i długoterminowej wydaje się, że sektor ten szybko się ożywi, zwłaszcza jeśli utrzymane zostaną krajowe ambicje energetyczne i klimatyczne - stwierdził w kwietniu Michael Schmela.
Jak wiemy jednak dziś sytuacja nie jest już tak różowa.
W Polsce opóźnienia też sygnalizowane
W Polsce pandemia koronawirusa też będzie oznaczała opóźnienia w realizacji projektów OZE. Jedna z pierwszych tzw. tarcz antykryzysowych dała inwestorom prawo ubiegania się w URE o opóźnienie do 12 miesięcy rozpoczęcia sprzedaży pierwszej energii elektrycznej z nowych instalacji OZE, które wygrały aukcje.
Inwestorzy z tego korzystali. Według stanu na połowę lipca 2020, regulator rozpatrzył pozytywnie blisko 80 takich wniosków i około 40 kolejnych było wtedy rozpatrywanych. Stowarzyszenia branżowe też sygnalizowały, że będą lub mogą być opóźnienia w realizacji inwestycji.
- Wskutek pandemii koronawirusa wystąpiło kilka zjawisk, które spowodowały, że bez opóźnień w uruchamianiu elektrowni wiatrowych się nie obędzie. Dotyczy to zarówno projektów, które wygrały aukcje w 2018 roku, jak i tych, które wygrały aukcje w 2019 roku - oceniał Janusz Gajowiecki, prezes PSEW, w marcu 2020 r.
Wskazywał m.in., że ze względu na pandemię wydłużają się procedury uzyskiwania pozwoleń niezbędnych do realizacji kolejnych etapów inwestycji, co ostatecznie wpływa na datę rozpoczęcia sprzedaży energii elektrycznej.
- Monitorujemy sytuację sektora i postępy w realizacji projektów fotowoltaicznych. Na dzisiaj sytuacja jest stabilna i wygląda na to, że rozpoczęte inwestycje zostaną zrealizowane. Łańcuch dostaw nie został przerwany, ale obserwowaliśmy opóźnienia wynikające na przykład z przerwy produkcyjnej inwerterów w Chinach, czy problemy producentów z powodu ograniczeń w imporcie towarów. Inwestycje w trakcie budowy nie są zagrożone, jednak ich realizacja może potrwać kilka miesięcy dłużej - mówiła WNP.PL Ewa Magiera, prezes Polskiego Stowarzyszenia Fotowoltaiki.
Nadal pewne jest że w tym roku fotowoltaika zanotuje w Polsce znaczny wzrost. Według informacji podanych przez PSE na początku października moc zainstalowana fotowowoltaiki w Polsce wynosiła prawie 2683 MW i licząc rok do roku był to wzrost o lekko ponad 166 proc. Wiatraków też przybywało, a ich moc w listopadzie przekraczała, wg. danych PSE, 6,1 tys. MW.
Perspektywy bliższe i dalsze; większe ambicje UE
Niewielkich opóźnień można spodziewać się na etapie wczesnego developmentu farm PV, ale to naturalne w sytuacji, gdy kontakty międzyludzkie muszą zostać ograniczone.
- Wszystkie początkowe etapy budowania projektów, a więc szukanie gruntów czy załatwianie formalności siłą rzeczy są teraz znacznie trudniejsze do realizacji. Wiele zależy od tego, jak poszczególne urzędy radzą sobie z pracą online. Mimo to nie spodziewamy się istotnego zmniejszenia tempa rozwoju fotowoltaiki w Polsce. W każdym razie nie przez pandemię - mówi Ewa Magiera.
- Prawdziwym problemem sektora PV jest brak zdolności przyłączeniowych nowych projektów. Coraz częściej spotykamy się z odmową wydawania nowych warunków przyłączenia oraz podpisywania nowych umów przyłączeniowych dla farm słonecznych, co jest uzasadniane przez OSD dużą ilością już wydanych warunków przyłączenia i zawartych umów przyłączeniowych - dodaje Ewa Magiera.
Niemniej w najbliższych latach moc wiatraków i fotowoltaiki będzie w Polsce zapewne nadal rosła. To będzie m.in. efekt realizacji projektów, które wygrały aukcje OZE w latach poprzednich i tych które wyjdą zwycięsko z tegorocznych aukcji.
Natomiast trudno przewidzieć jakie będzie w najbliższej przyszłości zainteresowanie, ogólnie rzecz biorąc, przemysłu i usług, inwestycjami we własne OZE, bo nie wiadomo jako ostatecznie pandemia wpłynie na kondycję firm i tym samym na ich możliwości inwestycyjne oraz kierunki inwestowania.
Można założyć w ciemno, że wielkiego boomu na tego typu działania nie będzie.
- W najbliższych kwartałach aktywność inwestycyjna firm będzie ograniczona z uwagi na niski stopień wykorzystania mocy produkcyjnych i podwyższoną niepewność związaną z dalszym rozwojem epidemii. Oczekujemy dwucyfrowego spadku nakładów na środki trwałe w tym segmencie do I kw. 2021 r. Inwestycje publiczne będą czynnikiem ograniczającym spadek inwestycji ogółem, jednak nasze prognozy dla inwestycji ogółem są wciąż pesymistycznie (spadek w ujęciu rok do roku do I kw. 2021 r.). - ocenili analitycy Credit Agricole w MAKROmapie z października br. dotyczącej prognoz na lata 2020-2021.
O dalszej przyszłości lądowej energetyki wiatrowej zadecyduje, wszystko na to wskazuje, sprawa liberalizacji tzw. ustawy odległościowej ograniczająca możliwości lokalizacji wiatraków i przyszłość systemu aukcyjnego, czyli jego przedłużenie do 2026 roku, co zostało zapowiedziane. To ważne także dla fotowoltaiki.
Swoją drogą wiele wskazuje, że 2020 rok generalnie nie będzie oceniany jako sukces Polski jeśli chodzi o transformację energetyczną, bo zdaniem przynajmniej niektórych ekspertów Polska nie zrealizuje celu OZE na 2020 rok. Tak widzi tę kwestię Grzegorz Wiśniewski, prezes Instytutu Energetyki Odnawialnej (IEO) o czym powiedział w trakcie webinarium o inwestowaniu w OZE zorganizowanego w październiku 2020 przez IEO wspólnie z Domem Maklerskim Prosper Capital.
- Nie spełnimy celu OZE na 2020 rok, zamiast 15 proc. będzie może około 13,8 proc. 2020 rok nie jest naszym sukcesem jeśli chodzi o transformację energetyczną, a to znaczy, że wyzwania 2030 są dużo większe. Mamy swoje plany, chcemy mieć 21 proc. energii odnawialnej w 2030, ale żeby UE spełniła swoje cele to powinno być 25 proc. - powiedział Grzegorz Wiśniewski.
Na Polsce spoczywa wynikająca ze zobowiązań unijnych powinność osiągnięcia w 2020 roku 15 proc. udziału energii z OZE w finalnym zużyciu energii brutto. Chodzi tu o sumaryczny udział w finalnym zużyciu energii konsumpcji zielonego prądu (elektroenergetyka ), zielonego ciepła i chłodu oraz biopaliw w transporcie.
W Europie jest oczywiście znaczna grupa europosłów (w tym także z Polski i z rządzącego PiS), którzy forsują tezę że nie należy się tym przejmować, bo mamy teraz ważniejsze sprawy niż cele OZE na głowie. Chcemy też - jak to ujął wiceminister klimatu i środowiska Adam Guibourgé-Czetwertyński - sprawiedliwej reformy systemu handlu emisjami.
Czytaj więcej tutaj w naszej rozmowie z ministrem.
- Na poziomie UE nie widzę symptomów zdarzeń czy zjawisk, które mogłyby wspierać tezę, że z powodu pandemii koronawirusa transformacja energetyczna zwolni. Trwa dyskusja wokół podniesienia celu redukcji emisji CO2 na 2030 rok i oceniam, że do tego dojdzie, a jeśli tak się stanie to będzie to oznaczało też wzrost unijnego celu OZE na 2030 rok i kurs na przyspieszenie rozwoju OZE - komentuje dr Aleksandra Gawlikowska-Fryk, Forum Energii.
- Pytanie, czy jesteśmy w stanie przyspieszyć transformację energetyczną. Moim zdaniem to możliwe, bo zapowiedziany został bezprecedensowo wysoki budżet UW na lata 2021-2027 w wysokości około 1074 mld euro oraz nowy instrument Next Generation EU w wysokości 750 mld euro, a w tym Instrument na rzecz Odbudowy i Zwiększania Odporności o budżecie 672,5 mld euro na zwalczanie społeczno-gospodarczych skutków pandemii COVID-19. To oznacza, że pieniądze na transformację energetyczną będą - komentuje dr Aleksandra Gawliowska-Fyk.