Firma Polish Power nie ma zamiaru rezygnować z ponad 60 ha pod Żarnowcem. Choć PP nigdy nie wybudowała żadnej elektrowni, jednak wierzy w sukces na Pomorzu. Jest zdecydowana walczyć nawet w sądzie z zarządem Pomorskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej. Czy sprawa skończy się procesem?
Jak mówi Terasa Kamińska, prezes PSSE, oferta przetargowa, jaką przedstawiła firma Polish Power, była żenująca. Nie wynikało z niej nawet, że są w stanie pokryć wydatki zakupu działki, a co dopiero sfinansować tak wielką inwestycję. Żadna firma czy spółka Skarbu Państwa nie zaakceptowałaby takiego inwestora.
Prezes PP, Tadeusz Kilian, nie przyjmuje do wiadomości decyzji rady nadzorczej PSSE i twierdzi, że prawo jest po jego stronie.
Jak twierdzi, 40 proc. udziałów w PP ma objąć Steag, niemiecka firma, w której pośrednio zaangażowane są niemieckie koncerny energetyczne E.ON i RWE. Umowa nie została jednak jeszcze podpisana. Steag ma też w razie potrzeby pomóc Cochco (udziałowiec Polish Power) w zdobyciu kapitału na realizację inwestycji. Źródła własne mają pokryć do 25 proc. wydatków, czyli 250 mln euro. Resztę ma stanowić finansowanie zewnętrzne. PP nie ujawnia jednak z jakich źródeł.
Aby uwierzytelnić się w oczach mediów oraz władz PSSE, po miesiącach milczenia, Polish Power zdecydowało się na uchylenie rąbka tajemnicy o swoim pochodzeniu. PP to spółka powołana w Polsce w ubiegłym roku przez zarejestrowaną w Luksemburgu firmę Cochco, której udziałowcami są osoby fizyczne i KPM Investment - także luksemburska spółka. Wśród udziałowców Cochco jest Tadeusz Kilian. Jak sam przyznaje, Cochco nie prowadziło dotychczas żadnej działalności. Sam Kilian przedstawia się jako międzynarodowy biznesmen, który w latach 70. wyemigrował z Polski i prowadził działalność w USA, Niemczech, Anglii, Szwajcarii oraz Luksemburgu.