Musimy sygnalizować w Brukseli, że sytuacja, w której wcześniej dyskutowaliśmy taksonomię (unijne ramy prawne ułatwiające zrównoważone inwestycje – przyp. red.) w nieco aptekarski sposób – a potem ze zgniłym kompromisem dojechaliśmy do końca, jeśli chodzi o wybrane inwestycje w atom i gaz – właśnie się zmieniła. W obecnych warunkach niefinansowanie przez Europę, przez Europejski Bank Inwestycyjny energetyki jądrowej po prostu już się nie trzyma zdrowego rozsądku – mówi dla WNP.PL Michał Kurtyka, minister klimatu i środowiska w latach 2019-2021.
- To będzie zimna zima. - W warunkach wojennych musimy umieć uruchomić odnawialną, demokratyczną i indywidualną energetykę - wskazuje Michał Kurtyka.
- Podkreśla też rolę energetyki węglowej, a zwłaszcza bloków o niższej mocy.
- Polska i Czechy muszą wykorzystać „szansę”, jaką dała wojna wywołana przez Rosję.
Były minister w rozmowie z naszym portalem podkreśla, że Polska miała rację, mówiąc od lat o zagrożeniu surowcowym ze strony Rosji i o potrzebie dywersyfikacji tych najbardziej kluczowych dostaw. Wojna w Ukrainie i jej skutki, w tym te wynikające z sankcji nałożonych na agresora, jest tego dobitnym dowodem.
– Jeżeli to moralne zwycięstwo ma nie zostać zmarnowane, musi być przedłużone o strategię dyplomatyczną w Brukseli. Wszystko po to, żeby Polska razem z Czechami (które w połowie roku przejmują prezydencję UE – przyp. red.) były nie tylko rzecznikami energetyki jądrowej i zdrowego rozsądku w tym zakresie, ale także konkretnie doprowadziły do zmiany przepisów, które uniemożliwiają Europejskiemu Bankowi Inwestycyjnemu finansowanie tych inwestycji – tłumaczy Michał Kurtyka.
Zobacz całą rozmowę z byłym ministrem klimatu i środowiska
Były minister klimatu i środowiska mówi także o tym, jakim sukcesem okazał się rozpoczęty 5 lat temu program „Bloki 200+”, który wspiera modernizację bloków o niższej mocy, stabilizujących prace sytemu elektroenergetycznego w Polsce.
– Dzięki temu programowi dzisiaj za 2 do 4 mld zł możemy całkowicie przezbroić tę flotę polskich, konwencjonalnych mocy i przystosować ją do pracy w warunkach wojennych. Oczywiście nie wolno zakładać, że będzie to zmiana permanentna – te moce są po prostu przestarzałe. [...] Musimy jednak liczyć się z ich uwarunkowaniami technicznymi. Musimy też liczyć się z tym, że wydobywamy ten węgiel z coraz głębszych i bardziej niebezpiecznych pokładów – wyjaśnia.
Unijne środki na węgiel
Czy zatem Polska powinna zabiegać o zmiany w regulacjach unijnych, które teraz blokują dostęp do środków na modernizację energetyki węglowej?
– Moim zdaniem jesteśmy w stanie sobie poradzić z własnych środków. Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej to takie ciało, które mogłoby z powodzeniem sfinansować te 2-4 mld zł. Co więcej, nie ma co czekać, aż pojawi się jakieś rozstrzygnięcie unijne. To trzeba zrobić pilnie, w konwencji gospodarki wojennej. Jesteśmy w zupełnie innej logice od momentu wybuchu wojny w Ukrainie – mówi były minister.
Zimna zima
Michał Kurtyka podkreśla też, że z powodu odcięcia Europy od rosyjskich surowców czeka nas trudna zima. Dlatego należy przygotować się do jej nowych realiów.
– Trzeba uruchomić dodatkowe mechanizmy, które pozwolą np. takiemu segmentowi, jak pompy ciepła bardzo szybko zwiększyć produkcję. Ważne, by w domach indywidualnych poradzić sobie z tym, że w ciągu najbliższych zim nie będzie węgla z Rosji (60 proc. węgla importowanego stamtąd było dotychczas spalane w domach prywatnych). Trzeba mieć alternatywę do ogrzewania domu. To już nie jest tylko kwestia komfortu, lecz przetrwania. W związku z tym bardzo szybko w warunkach wojennych musimy umieć uruchomić odnawialną, demokratyczną i indywidualną energetykę – akcentuje Michał Kurtyka.