W obecnych warunkach, kiedy w Ukrainie toczy się wojna, energia energetyczna, którą Polska będzie kupować z tego kraju, nie może być podstawą stabilizującą nasz rynek elektroenergetyczny – uważa dr hab. Mariusz Ruszel, profesor Politechniki Rzeszowskiej (PRz).
- Uruchomienie linii energetycznej z Ukrainy nie może być podstawą do podejmowania decyzji o wygaszaniu mocy produkcyjnej w naszych elektrowniach.
- Na Ukrainie trwa wojna i jest duże ryzyko przerw w dostawach energii. Musimy brać to pod uwagę. Dlatego, w tych warunkach, ta linia nie może być podstawą stabilizującą rynek energetyczny Polski - powiedział dr hab. Mariusz Ruszel.
- Ekspert przypomniał, że linia Chmielnicka-Widełka nie była wykorzystywana od 1993 r. z powodów politycznych. - Żadne państwo nie chciało i nadal nie chce, uzależniać się od importu energii elektrycznej, w sytuacji, kiedy produkuje własną energię w kraju - powiedział.