Szwedzki koncern energetyczny Vattenfall planuje postawić pod Ścinawą na Dolnym Śląsku wielką elektrownię o mocy 4000 MW i zatrudnić w ciągu kilku lat nawet 15 tys. osób - nieoficjalnie dowiedziała się wrocławska "Gazeta Wyborcza".
Andrzej Holdenmajer, burmistrz Ścinawy potwierdza, że takie spotkanie miało miejsce i były to poważne rozmowy.
Szwedzi są zainteresowani 200-hektarowym popegeerowskim polem między wsiami Grzybów, Jurcz i Dziewin. Teren należy do Agencji Nieruchomości Rolnych. W bezpośrednim jego sąsiedztwie płynie Odra, której wody chłodziłyby turbiny - wyjaśnia "GW".
Elektrownia ma dysponować ogromną mocą około 4000 MW. Dla porównania elektrownia Turoszów ma dwa razy mniejsze moce produkcyjne, a opalana węglem brunatnym elektrownia BOT w Bełchatowie (największa tego typu w Europie) porównywalne.
Początkowo jeden z pięciu bloków elektrowni miałby być opalany węglem kamiennym, pozostałe cztery prawdopodobnie rosyjskim gazem ziemnym, a nie węglem brunatnym, którego w okolicach Legnicy i Ścinawy zalegają ogromne pokłady. Złoże "Legnica" odkryto w latach 50. przy okazji poszukiwań i dokumentowania złóż miedzi. Składa się na nie pięć pól eksploatacyjnych: Legnica Zachód, Legnica Wschód, Legnica Północ, Ścinawa i Ruja.
Szwedzi nie chcą z nich korzystać, gdyż wydobycie węgla brunatnego jest czasochłonne, co mogłoby wydłużyć budowę elektrowni.
Dlatego szwedzki koncern chce sprowadzać z Górnego Śląska węgiel kamienny. Dodatkowy atut Ścinawy to fakt, że nieopodal niej biegnie magistrala kolejowa. Szwedzi nie chcą zaprzepaścić polskich złóż węgla kamiennego. Vattenfall planuje rozbudowę elektrowni o nowe, opalane nim bloki - wyjaśnia wrocławska "GW".
Inwestorzy zapewniają, że nowa elektrownia będzie przyjazna środowisku. Wyposażona ma zostać w najnowocześniejszy system wychwytywania dwutlenku węgla. Zastosują go po raz pierwszy w uruchamianej w połowie 2008 roku elektrowni w Niemczech.
Całość przedsięwzięcia może pochłonąć nawet 5 mld euro. Byłaby to największa zagraniczna inwestycja w Polsce. Szwedzi mogą stworzyć nawet 15 tys. miejsc pracy, około 5 tys. w samej elektrowni, kolejne 10 tys. w kopalni węgla brunatnego. Elektrownia mogłaby ruszyć za mniej więcej pięć lat - wylicza dziennik.