Polskie firmy za późno się zorientowały, że na wietrze można dobrze zarobić. Teraz może zabraknąć miejsca w sieci na prąd, który wytworzą.
Trwa rejestracja uczestników na nasz tegoroczny Europejski Kongres Gospodarczy. Zapraszamy! Udział możecie potwierdzić pod tym linkiem.
Tymczasem w okolicy Rzepina chcą postawić farmę wiatrową cztery zielonogórskie firmy, w tym Clear Energy Systems i potrzebują ok. 70 megawatów w sieci przesyłowej. - Zakład Energetyczny Enea w Gorzowie nam odmówił uzasadniając, że nie ma już miejsca, bo zarezerwował je wcześniej inny inwestor - twierdzi na łamach "Gazety Lubuskiej" Krzysztof Jaworski z Clean Energy Systems w Zielonej Górze.
W Rzepinie leżą elementy kilku pierwszych wiatraków, które miały być zamontowane przez zielonogórzan w Lubiechni Wielkiej. - Kupiliśmy oraz wydzierżawiliśmy grunt na 35 turbin o mocy 2 megawatów każda - opowiada w dzienniku Jaworski. Koszt tej farmy to ok. 100 mln euro, które są gotowe wyłożyć zachodnie spółki giełdowe. Bez dostępu do sieci przesyłowej o inwestycji nie ma co marzyć. Mówi, że Enea pomija mniejsze firmy.
W Gorzowie odpierają zarzuty K. Jaworskiego. - Nie odmówiliśmy dostępu do sieci - twierdzi w "gazecie Lubuskiej" kierownik wydziału zarządzania rozwojem sieci w oddziale dystrybucji Enea SA Hanna Żytkowska. - Sygnalizowaliśmy jedynie, że wykonanie obowiązkowej ekspertyzy wpływu włączenia farmy do krajowego systemu energetycznego może być kosztowne - wyjaśnia.
Taką ekspertyzę musi zlecić i za nią zapłacić każdy, kto ubiega się o dostęp do sieci. To analiza, odpowiadająca na pytanie, czy włączenie na danym terenie siłowni wiatrowej nie spowoduje zakłóceń energetycznych w kraju. Określa też, jakie inwestycje trzeba przeprowadzić w sieci, aby mogła być przyłączona elektrownia wiatrowa określonej mocy - wyjaśnia "Gazeta Lubuska".
Koszty modernizacji linii przesyłowych i urządzeń ponoszą po połowie: energetyka i inwestor. H. Żytkowska nie chce operować nazwami, ale potwierdza, że firma, która chce stawiać wiatraki w okolicy Słubic spełniła wszystkie warunki i dostała projekt umowy na dostęp do sieci.
Jeśli firmy reprezentowane przez K. Jaworskiego zlecą ekspertyzę, a potem poniosą połowę kosztów ewentualnej modernizacji sieci, to też dostaną dostęp. Trzeba jednak pamiętać, że w tym przypadku chodzi o przebudowę ok. 100 km linii wysokiego napięcia - czytamy w "Gazecie Lubuskiej".