Ceny uprawnień emisji CO2 przekroczyły cenę 29 euro za tonę, w najbliższych tygodniach prawdopodobnie przekroczą 30 euro. Na tak wysokich cenach CO2 tracą energetyka węglowa i kilka sektorów przemysłu, jak hutnictwo i branża cementowa. Na wysokich cenach CO2 korzysta natomiast m.in. energetyka gazowa.
Wzrost cen CO2 jest potęgowany ze względu na próg, przy którym następuje zmiana stosowanych paliw w merit orderze (zestawienie źródeł wytwarzania energii w oparciu o rosnącą kolejność cen), czyli kiedy moce gazowe stają się bardziej konkurencyjne od mocy węglowych.
W zależności od tego, jaka jest cena gazu i węgla, to ten próg się zmienia, ale można szacować, że mieści się on w przedziale pomiędzy 30 a 35 euro za tonę. To jest poziom, przy którym elektrownie gazowe stają się bardziej "konkurencyjne" i wypierają węgiel z merit orderu.
Na takim kroku zależy wielu graczom, zwłaszcza tym firmom, które wybudowały w całej Europie dużo nowych bloków gazowych. Te jednostki obecnie częściej stoją niż pracują. W takiej sytuacji są głównie francuski Engie (dawniej GDF Suez) i niemiecki E.On. Te koncerny najmocniej lobbują za rozwiązaniami mającymi doprowadzić do wzrostów cen CO2, ponieważ mają nowe bloki gazowe, które przy cenie 25-29 euro za tonę CO2 nie są rentowne.
O ile zrozumiałe jest dążenie francuskich firm do wysokich cen CO2, gdyż we Francji większość energii produkowanych jest w elektrowniach jądrowych, to inaczej to wygląda w Niemczech, gdzie wciąż dużo energii produkuje się z węgla kamiennego i brunatnego.