Zdaniem analityków rynki finansowe tkwią jeszcze w świąteczno-noworocznym uśpieniu, więc aktywność inwestorów jest niewielka. Na pierwszej sesji w 2014 r. złoty nieznacznie tracił wobec euro, ale zdaniem ekonomistów nie jest to istotny sygnał czy początek trendu.
Zdaniem Cherubina, trudno jest o zdefiniowanie lekkiego osłabienia złotego na pierwszej sesji w tym roku.
- Dziś faktycznie złoty lekko tracił. Rynek otworzył się przy poziomie 4,15 za euro, obecnie jesteśmy o około 2 grosze niżej. Widać, że cały region zachowywał się podobnie, choćby węgierski forint także lekko tracił do euro. Ciężko jednak o szukanie przyczyny takiego osłabienia. Trzeba pamiętać, że to dopiero pierwszy dzień handlu po przerwie, nie ma jeszcze pełnego "rozruchu" - powiedział.
- Nie przywiązywałbym więc do dzisiejszego ruchu większej uwagi. To nie jest początek trendu spadkowego dla złotego - dodał Cherubin.
Zdaniem dilera SPW z mBanku Andrzeja Bowtruczuka spadki cen polskich obligacji były wynikiem strategii realizacji zysków, zastosowanej przez inwestorów.
- Dzień kończymy w połowie przedziału, w którym poruszały się obligacje w ostatnim czasie. Jest więc przestrzeń do dalszych spadków, ale wydaje mi się, że niżej w cenach już nie będziemy. Myślę, że niedługo na rynek powróci przewaga popytu - powiedział PAP Bowtruczuk.
- Czwartek był dniem, kiedy polskie obligacje traciły na wartości. Największe zmiany dotknęły papiery 10-letnie. Ten spadek cen to wynik realizacji zysków, do których przystąpili inwestorzy. Rok zakończyliśmy bowiem na dość wysokich poziomach i teraz nastąpiło przeszacowanie portfeli. Realizacja zysków dotyczyła głównie graczy z rynku lokalnego - dodał.
Jego zdaniem obroty na rynku FI były wyższe niż w końcówce 2013 roku.
- Obroty nadal były niskie w stosunku do normalnych dni, ale widać już ożywienie względem końca poprzedniego roku - powiedział.