Kiedykolwiek widzę podobne cytaty myślę sobie, że albo ludzie wypowiadający podobne sentencje celowo chcą wprowadzić odbiorcę w błąd albo zwyczajnie naprawdę w to wierzą (co jest jeszcze bardziej przerażające). Powyższe opinie dotyczą rynków wschodzących i instrumentów dłużnych. Rzeczywiście wiodące rynki azjatyckie z Chinami na czele dużo szybciej otrząsnęły się z recesji i powróciły na ścieżkę wzrostu.
"The blowout of developed countries’ fiscal deficits has caused people to re-assess emerging markets as an asset class,", "The days when they were seen as a risky bet are gone.", "Most investors now share the view that emerging markets will be the driver of global growth over the medium term,", "The concept of flight to quality has been fundamentally undermined by the enduring strength of emerging markets. We are witnessing a paradigm shift.", "The risk of a currency crisis and sovereign default in most emerging markets is pretty low at the moment."
Duży optymizm inwestorów idzie w parze z napływem kapitałów, co powiększa presję inflacyjną przede wszystkim w państwach z walutami powiązanymi na sztywno z dolarem. Najbardziej reprezentatywnym przykładem są Chiny. Dynamika wzrostu PKB w Chinach jest rzeczywiście imponująca, ale niepokojąca jest nierównowaga ekonomiczna. Zainteresowanych odsyłam do ciekawego artykułu, którego autorem jest znany z kontrowersyjnych poglądów Hugh Hendry: http://www.telegraph.co.uk/finance/personalfinance/7219178/China-Hugh-Hendry-warns-investors-infatution-is-misguided.html. Artykuł jest z lutego, ale jest jak najbardziej aktualny. Pesymistom przypominam, że już od 2006 widać było oznaki pękania bańki na rynku nieruchomości, a rynki rosły jeszcze do połowy 2007 roku :).
Na rynkach niewiele się dzieje, chociaż widać coraz większą ochotę na realizację zysków. W poniedziałek rozpoczyna się sezon wyników kwartalnych. Ze względu na efekt niskiej bazy oczekuje się wysokiej dynamiki wzrostu zysków. Pytanie na ile jest to już w cenach akcji. Ciekawa analiza zysków S&P500 zaprezentowana na seekingalpha.com przez Hansa Wagnera sugeruje, że poziom 1190 odpowiada C/Z 20 na indeksie przy wzroście zysków do 59,44$ w I kwartale 2010 (z 51,15$ w 2009). To z kolei sugeruje, że rynek już wzrost zysków zdyskonotował.
EURPLN
Nieco gorsze nastroje na rynkach wystarczyły by wywołać realizację zysków na złotym. Nie pomaga też słabe zachowanie obligacji (wzrost rentowności). W przypadku pogłębienia korekty na indeksach możliwy jest wyskok w kierunku 3,90-3,91 na EURPLN. Dolarzłoty będzie uzależniony od zachowania eurodolara i tutaj możliwy jest silniejszy ruch w przypadku pogłębienia trendu spadkowego w kierunku 1,32 na EURUSD. Za wcześnie jednak by mówić o radykalnej zmianie sentymentu. Główny trend na EURPLN pozostaje spadkowy.
EURUSD
Rynek boi się kupować euro. Taki wniosek można wyciągnąć obserwując notowania EURUSD. Nawet po zejściu w okolice 1,33 nie widać ochoty na większe odbicie. To oczywiście subiektywna ocena. Publikowane dane makro o sprzedaży detalicznej ze strefy euro okazały się gorsze od oczekiwań, co sprzyja dalszym spadkom notowań. W dalszej części dnia w centrum uwagi będzie konferencja prasowa Tricheta. Podobnie jak wczoraj Ben Bernanke, prawdopodobnie nie będzie miał nic nowego do powiedzenia. Możliwe, że niedługo nastąpi próba pójścia po stop lossy ustawione prawdopodobnie w okolicach 1,32.