Anna Zielińska-Głębocka, członek Rady Polityki Pieniężnej, uważa, że w obliczu rosnącej inflacji podniesienie stóp procentowych w maju jest uzasadnione. Również Andrzej Kaźmierczak z RPP powiedział, że niewykluczone są kolejne podwyżki stóp procentowych.
Również Andrzej Kaźmierczak z RPP powiedział, że niewykluczone są kolejne podwyżki stóp procentowych.
- RPP znajduje się na ścieżce kontynuacji restrykcyjnej polityki pieniężnej, co oznacza, że kolejne podwyżki stóp procentowych są niewykluczone - uważa Andrzej Kaźmierczak.
Jego zdaniem wzrost inflacji w marcu nie może jednak oznaczać automatycznej decyzji o podwyżce stóp w maju.
"Nie można wykluczyć kolejnych decyzji o podwyżkach stóp procentowych. Znajdujemy się na ścieżce zacieśniania polityki pieniężnej, co nie oznacza automatyzmu podnoszenia stóp procentowych wraz ze wzrostem inflacji. Dlatego podwyżka stóp w maju nie jest przesądzona. Nie jestem zwolennikiem terapii szokowej. Podstawą decyzji jest analiza przyczyn wzrostu inflacji, ocena prawdopodobieństwa zmaterializowania się oczekiwań inflacyjnych w postaci wzrostu wynagrodzeń i wystąpienia efektów drugiej rundy. Musimy także przeanalizować skuteczność i efektywność dotychczasowych podwyżek stóp procentowych" - powiedział Kaźmierczak w rozmowie z PAP.
"Na pewno musimy się zastanowić nad następnym krokiem w kierunku zacieśnienia polityki pieniężnej, co nie musi oznaczać, że w maju automatycznie podniesiemy stopy procentowe. Nie może tu być żadnej regularności. Istotna jest analiza przyczyn tego wzrostu cen, który ma charakter szoków podażowych - wzrostu cen żywności, nośników energii, paliw. Jest to wzrost nie wynikający z nadmiernego przyrostu dochodów społeczeństwa czy inwestycji i jest on niezależny od polityki pieniężnej" - dodał.
"Do konieczności szybkiego podnoszenia stóp procentowych podchodziłbym realistycznie, bez emocji. Podnieśliśmy stopy w styczniu i na początku kwietnia. Jeśli chodzi o efekty kwietniowej podwyżki, trudno jest oceniać, ale jeśli chodzi o podwyżkę w styczniu widać, że nie przyniosła ona efektu i nie mogła przynieść, bo przyczyny inflacji mają charakter zewnętrzny, wynikają z negatywnych szoków podażowych. Wniosek jest taki, że wzrost inflacji nie musi oznaczać automatycznego wzrostu stóp procentowych, ale niewątpliwie jest sygnałem, że jesteśmy na ścieżce kontynuacji restrykcyjnej polityki pieniężnej" - ocenił członek RPP.
GUS podał w środę, że ceny towarów i usług konsumpcyjnych w marcu wzrosły o 4,3 proc. w stosunku do marca 2010 roku, a w porównaniu z lutym 2011 r. wzrosły o 0,9 proc. Ekonomiści ankietowani przez PAP szacowali, że w ujęciu dwunastomiesięcznym ceny towarów i usług wzrosły w marcu o 3,8 proc., natomiast w porównaniu z poprzednim miesiącem wzrosły o 0,5 proc.
"Czynniki podażowe wzrostu inflacji oczywiście mają wpływ na decyzje RPP. Niewątpliwie bez względu na to, jakie są przyczyny inflacji, jej przyspieszenie może powodować efekty drugiej rundy, czyli wzmożone wzrosty płac, kosztów produkcji i spiralę wzrostu cen. Tego się należy obawiać. Ale jeśli chodzi o decyzję, czy rzeczywiście nastąpi szybkie podniesienie stóp procentowych - musimy te rozważania nieco odłożyć, aby przeanalizować, czy te efekty (drugiej rundy - PAP) się ujawnią" - powiedział Kaźmierczak.