Kryzys energetyczny ściągnął na zieloną transformację gospodarki zawahanie; największe ryzyko dla kontynuacji zmian ma naturę polityczną; nie pomaga też brak przywództwa w zielonej transformacji i słabe zaplecze analityczne wdrażania polityki zmiany. Dodatkowo stopowanie zielonych zmian grozi eliminacją biznesu z łańcuchów dostaw, a przed szokami energetycznymi nie chroni; paliwa kopalne są wyczerpywalne i z czasem będą raczej drożały. W Polsce jest wiele prostych metod uwolnienia zielonego potencjału gospodarki, ale niestety są one hamowane - wynika z debaty "Zielona transformacja gospodarki" przeprowadzonej niedawno podczas EEC Trends.
Wskazała, że moment jest trudny, bo widać dużo dezinformacji i chaosu, ale „nie jest tak, że możemy wybrać, czy będziemy się transformować czy nie”.
- Nie możemy powiedzieć, że się nie będziemy modernizować. Myślę natomiast, że po jakimś czasie pojawi się refleksja na temat na przykład użycia gazu, przyszłości gazu, bo to, co się stało, jest na pewno szokiem dla decydentów - nie tylko u nas, ale właściwie na całym świecie - powiedziała Joanna Maćkowiak-Pandera.
Łukasz Dobrowolski, dyrektor ds. strategii klimatycznych i rynku energii Fundacji Climate Strategies Polska, ocenił, że nie powinno dziwić, iż unijny system handlu uprawnieniami do emisji CO2 (EU ETS) działał ostatnio tak, jak działał, owocując wysokimi cenami uprawnień.
- Wiadomo było, że ceny emisji będą rosły. Oczywiście, wzrosły bardzo szybko, ale to, że zmniejsza się pula uprawnień do emisji w systemie handlu emisjami, że będzie to powodowało wzrost cen, jest immanentną cechą tego systemu. Tak został skonstruowany i służy temu, żeby emisje ograniczać – mówił Łukasz Dobrowolski.
Podkreślił, że w przypadku polskiego biznesu transformacja trwa nie tylko wskutek regulacji, w tym ETS, ale także wskutek oczekiwań zachodnioeuropejskich kontrahentów.
- ETS to ważny, ale nie kluczowy element. Są inne istotne - jak oczekiwania kontrahentów zachodnioeuropejskich czy instytucji finansowych. Transformacja się dzieje - czy tego chcemy czy nie, czy nam się podoba ETS czy nie podoba. 75 proc. polskiego eksportu to jest Unia Europejska, a 29 proc. Niemcy. Połowa polskiego PKB to eksport... Losy ludzi pracujących w tych firmach zależą od tego, czy Polska będzie potrafiła przeprowadzić transformację. To ważne! - stwierdził Łukasz Dobrowolski.
Zeroemisyjne recepty, czyli czas nowych "półkowników"?
Mirosław Proppé, prezes zarządu Fundacji WWF Polska, twierdzi, że Polska zatrzymała się na drodze zielonej transformacji gospodarki.
- Jest dla mnie dziwne, że musimy sobie przypominać i powtarzać, że polityka klimatyczna to nie jest polityka dla polityki czy dla jakiegoś widzimisię, tylko że to jest kwestia egzystencji cywilizacji. Albo będziemy mieli warunki do tego, żeby żyć i budować firmy, robić rzeczy, które chcemy robić, albo nie będziemy mieć tych warunków – komentował Mirosław Proppé.
Przypomniał też, że raport przygotowany przez fundację razem z Boston Consulting Group, prezentowany w 2019 roku podcza Europejskiego Kongresu Gospodarczzego, pokazał dwa scenariusze rozwoju Polski do 2050 roku: zielony i „biznes jak zwykle”. Zielony wygrywał, ale w rzeczywistości raport poszedł na półkę...
- Wychodziło na to, że zielony jest stokroć lepszy, bo był bardziej opłacalny, zapewniał wyższe PKB, konkurencyjność gospodarki itd. Prezes Pawlak (wiceprezes PFR - red.) zaproponował, że skoro zielone jest lepsze, to może byśmy zrobili mapę drogową, jak do tego dojść... Wykonałem polecenie - mówił Mirosław Proppé. - Pracowaliśmy w wielkiej grupie stu instytucji, banków, agencji rządowych, uczelni. Przygotowaliśmy raport „Zeroemisyjna Polska”; są tam konkretne zapisy, które przepisy zmienić, jakie polityki wprowadzić (i z sukcesem); odłożyliśmy to na półkę... Tak jak mówi Joanna – nurt w rzece przyspiesza, a my stoimy i czekamy na cud – komentował Mirosław Proppé.
Bartłomiej Pawlak, wiceprezes zarządu Polskiego Funduszu Rozwoju, nawiązując do wypowiedzi Łukasza Dobrowolskiego o tym, że biznes oczekuje od siebie nawzajem konsekwentnych procesów transformacyjnych, wskazał, że pytaniem jest, czy tak samo te procesy są postrzegane przez instytucje publiczne.
- Tu rzeczywiście mam dzisiaj chwilę zawahania. Po dwóch latach, kiedy transformacja energetyczna w Polsce nabrała dużego tempa i właściwie można było powiedzieć, że wszyscy się zgadzamy, że idziemy w tym kierunku, że nie ma już mowy o jakiejś polskiej trzeciej drodze, cała Europa jest w kryzysie. Nie tylko w Polsce rozmawiamy o tym, co zrobić – wskazał Bartłomiej Pawlak.
Nie zgodził się z twierdzeniem, że tak wysokie ceny uprawnień do emisji CO2, jak teraz były do przewidzenia. Powiedział, że PFR pracował nad tym, w jaki sposób finansować projekty głównie PV i wiatrowe poprzez tzw. umowy CPPA (także z firmami doradczymi), żeby wyznaczyć ścieżki cenowe „i nikomu nie przyszło do głowy – to było trochę krócej niż rok temu – że uprawnienia będą po 90 euro”.
- Weszliśmy na taki poziom cenowy (uprawnień do emisji CO2 – red.), który powoduje narastający chaos, frustrację, niepewność i zastanawianie się nad sensem takiej galopady w kierunku transformacji., Bo właściwie mamy do czynienia tylko z dociskaniem pedału gazu - bez względu, co by się działo – komentował Bartłomiej Pawlak.
- ETS jest istotnym czynnikiem podwyższającym ceny energii, który dzisiaj ma wpływ na coraz bardziej ambiwalentną postawę także opinii publicznej, konsumentów w UE. Istotnym czynnikiem są ceny gazu - i tutaj w grę wchodzi wielka polityka – stwierdził Bartłomiej Pawlak.
Dodał, że obserwujemy też, iż „przy transformacji niektórzy bardziej krwawią, a niektórzy doraźnie bardziej zyskują, "budując swoją potęgę”, a to czynniki, „które dołączają do dyskusji”.
Uodpornić się na szoki cenowe paliw kopalnych
Jarosław Rot, dyrektor zarządzający Pionu Zarządzania Aktywami i Pasywami Banku BNB Paribas Polska, stwierdził, że jako świat jesteśmy na tratwie i żeby nurt nas nie zniósł do wodospadu, musimy wspólnie pracować, żeby nie spaść, a w związku z tym spłycanie dyskusji o zielonej transformacji gospodarki do dyskusji ekonomicznej z krótkoterminową perspektywą jest błędne.
- Należy myśleć, co robić, żeby uodpornić się na szoki gospodarcze i szoki geopolityczne w cenach energii pochodzącej z paliw kopalnych. Przeanalizujmy, ile zostało wydanych środków poza granice Polski właśnie na paliwa kopalne... Forum Energii wydało na ten temat doskonały raport. W naszej ocenie niemożliwe jest odejście od szybkiej transformacji energetycznej, która tak naprawdę w postaci rozproszonego modelu energetyki da nam właściwe, prawdziwe bezpieczeństwo energetyczne – komentował Jarosław Rot.
Ocenił też, że jeśli chodzi o sektor finansowy, to w większości jest on gotowy do finansowania transformacji energetycznej, podobnie jak gotowy jest do tego (w większości) polski sektor bankowy.
- Sektor bankowy podlega różnym regulacjom; jednym z elementów wpływu są właśnie regulacje. I tutaj też mamy do czynienia z sytuacją wręcz rewolucyjną, jeśli chodzi o tempo powstawania nowych regulacji. Sektor bankowy, chcąc bądź nie chcąc, został politycznie wybrany w naszym regionie jako kluczowy do tego, żeby wesprzeć procesy transformacyjne – komentował Jarosław Rot.
I dodałm że oczywiście większość banków chce wspierać transformację, bo widzi, że w ramach transformacji energetycznej jest też bardzo dużo możliwości.
- To olbrzymi potencjał biznesowy. Grzechem byłoby niewykorzystanie tej sytuacji, czyli pozwolenie, żeby peleton odjechał. Szukajmy rozwiązań, które - w ramach transformacji - będą przynosić jak najwięcej wartości tutaj, w kraju, zbudują nowe miejsca pracy, pozwolą na rozwinięcie się przedsiębiorczości – zachęcał Jarosław Rot.
Wojciech Kamieniecki, dyrektor Narodowego Centrum Badań i Rozwoju, ocenił, że należy się zastanawiać, jak najszybciej wybudować taką gospodarkę w Polsce, która będzie oparta na OZE i która nie będzie eksploatowała zasobów kopalnych.
- Nie tylko ze względu na ochronę środowiska, ale także z tego względu, że te zasoby mają ograniczony wolumen; w miarę wyczerpywania będą też coraz droższe i - niezależnie od negatywnego wpływu na środowisko - będą pogarszały warunki ekonomiczne prowadzenia biznesu – wyjaśniał Wojciech Kamieniecki. - Idąc tym tropem, w NCBiR staramy się pokazać, jak można zaprojektować technologie, które spowodują, że nasza gospodarka będzie jak najbardziej autonomiczna w sensie samowystarczalności energetycznej. Zapewne nie uzyskamy 100 proc. samowystarczalności, bo to trudne i nawet przy takiej skali, jaką nasz kraj prezentuje, byłoby właściwie niemożliwe. Tym niemniej możemy znacznie ograniczyć ryzyko związane z kupowaniem surowców na zewnątrz.
Dyrektor NCBiR w kontekście wysokich cen gazu zwrócił uwagę, że mamy w Polsce duże możliwości produkcji biometanu szacowane przez naukowców na 8 mld m3 rocznie, a kupujemy 13 mld m3 gazu ziemnego rocznie... Podkreślił, że musimy wykorzystywać potencjał, który dostrzegamy, by budować technologie, które w tym pomogą.
Jeszcze raz polityka; bez zaplecza analitycznego ani rusz
Zdaniem Joanny Maćkowiak-Pandery jest kilka zagrożeń, które mogą Polskę zablokować na drodze transformacji, a za największe uznała ryzyko polityczne.
- Jako prowadząca instytucję, która bazuje na wiedzy i faktach, nie lubię rozmawiać o polityce, ale - obserwując, w jakim otoczeniu się znajdujemy - uważam, że ryzyka polityczne są największe. To ryzyko dezinformacji, paniki, straszenia - w tej chwili bardzo mocno - polityką klimatyczną – wymieniała Joanna Maćkowiak Pandera.
Stwierdziła, że wskazywanie, iż właściwie jedynym czynnikiem, który powoduje wzrost cen energii, jest polityka klimatyczna, to nieprawda, bo to także efekt braku dekarbonizacji, poza tym także wzrostu cen gazu i węgla. Stwierdziła, że nie ma wątpliwości, iż transformacji nie będzie, jeśli ludzie nie będą się z nią identyfikowali, jeżeli nie zobaczą korzyści z nią związanych.
- Ryzyko, które też dostrzegam, to kwestia instytucji i w ogóle naszego przygotowania do wdrażania transformacji. Widzę taki trend, że przyjmujemy jakieś cele polityczne, na przykład redukcji emisji, może nie bardzo chętnie, ale akceptujemy je, a później nie robimy z tym zupełnie nic... Nie myślimy o wdrażaniu, o zmianie struktur, które mogłyby być adekwatne do tych wyzwań, które przed nami stoją.
Mamy tak naprawdę bardzo słabe zaplecze analityczne do wprowadzania w życie tych różnych polityk – oceniła Joanna Maćkowiak-Pandera.
Łukasz Dobrowolski ocenił, że ubiegły rok był rokiem fundamentalnej zmiany i przyspieszenia dekarbonizacji w Europie w wielu wymiarach.
- Przyspieszenie jest radykalne. Mercedes Daimler przestaje produkować samochody spalinowe w 2030 roku, to jest decyzja ustalona. To tego kalibru decyzje są podejmowane w przedsiębiorstwach. (...) My siedziby sobie tutaj w naszej bańce, a tam peleton odjeżdża! Świat idzie do przodu i nasze firmy muszą się do tego dostosować – stwierdził Łukasz Dobrowolski.
Zaznaczył, że jest bardzo wiele prostych ruchów, które można zrobić, by uwolnić potencjał zielonej transformacji gospodarki.
- Te proste ruchy to ustawa odległościowa, uwolnienie inwestycji w wiatraki, a także różne ruchy po stronie zwiększenia możliwości przyłączenia mocy odnawialnych, linie bezpośrednie, współdzielenie mocy przyłączeniowych przez wiatr i słońce... To proste posunięcia, do wykonania w kilka miesięcy, które mogą uwolnić znaczący potencjał dekarbonizacji w ciągu najbliższych kilku lat. Tyle że ich nie ma... Największym ryzykiem jest, że stracimy konkurencyjność biznesu w ciągu najbliższych paru lat i polskie firmy nie będą w stanie sprostać wymaganiom, które się pojawią w łańcuchach dostaw – ocenił Łukasz Dobrowolski.
Mirosław Proppé ocenił, że już tracimy konkurencyjność, a to się bierze "z braku przywództwa, z braku politycznej decyzji"...
- Zgadzam się z tezą o braku przywództwa, aczkolwiek myślę, że to jest problem szerszy - nie tylko Polski. Kraje radzą sobie z tym lepiej lub gorzej, ale problem jasnego przywództwa, wyjaśnienia, o co chodzi w transformacji energetycznej, dotyka wielu państw, bo to wyzwanie niezwykle złożone... I zgadzam się z tezą o słabym zapleczu analitycznym – komentował Bartłomiej Pawlak. - To komponenty, które pewne ramy, w których funkcjonujemy, albo ich nie budują. Ale - biorąc w nawias wszystkie ułomności, z którymi mamy dzisiaj do czynienia i wszystkie znaki zapytania - to jednak nie pracowalibyśmy w biznesie, gdybyśmy nie potrafili szukać rozwiązań, patrzeć na jasną stronę skomplikowanej rzeczywistości.