Do debaty publicznej wraca sprawa podziału administracyjnego państwa. Wrócić musiała, zważywszy, że już na etapie reformy w roku 1999 zaprzeczono przyjętym wówczas założeniom. Dziś zatem nie sposób przeczyć, że obecny ustrój terytorialny wymaga korekty. I oto pojawia się koncepcja powrotu do układu 49 województw. Czy to dobry pomysł?
Problemem Polski jest nadmierne skupienie życia społeczno-gospodarczego w nielicznych ośrodkach. Widać przepaść pomiędzy Warszawą a resztą kraju. Poza stolicą wyróżnia się zaledwie kilka największych metropolii. Kolejne duże dysproporcje występują między miastami wojewódzkimi a tak zwaną prowincją. Kraj liczący prawie 40 milionów mieszkańców stać jednak na więcej niż kilka (czy nawet kilkanaście) centrów będących lokalnymi biegunami wzrostu.
Nie ulega wątpliwości, że celem dla Polski powinno być zwiększenie policentryczności. Czy do tego konieczna jest zmiana podziału terytorialnego? Teoretycznie – nie. Dobrze prowadzona polityka regionalna powinna uwzględniać fakt, iż miasta wojewódzkie mają przewagę nad innymi i zapewnić odpowiednie mechanizmy wyrównywania szans. To zresztą buńczucznie zapowiadano przy ostatniej reformie. Zapowiedzi te nie zostały jednak zrealizowane: wciąż brak preferencji dla ośrodków, które nie są siedzibami organów władzy wojewódzkiej. Ta nierówność znajduje swoje odzwierciedlenie chociażby w krajowych dokumentach planistycznych, gdzie formalny, wyższy status administracyjny ośrodka jest podstawą dodatkowego wyróżnienia go w hierarchii osadniczej. A zatem, okazuje się, iż rozwiązanie tego problemu bez zmiany ustroju terytorialnego jest w praktyce mało prawdopodobne.
Czytaj więcej na Portalsamorzadowy.pl