Widzimy, że stan finansów publicznych może mieć dramatyczne konsekwencje dla sytuacji samorządów. W dyskusjach między samorządami a resortem finansów jesteśmy po stronie samorządów - mówi Elżbieta Kamińska, dyrektor zespołu finansów publicznych agencji ratingowej Fitch Ratings.
Niekoniecznie. Musi zaistnieć kilka negatywnych czynników, a nie tylko sam wzrost zadłużenia. Nawet szybki nominalny wzrost zadłużenia samorządu nie musi oznaczać spadku jego wiarygodności kredytowej. Fitch ocenia wiarygodność kredytową, czyli zdolność do obsługi zadłużenia. Jeśli finanse samorządu wyglądają na tyle dobrze, że pomimo wzrostu długu jest on w stanie bez „większego wysiłku” spłacać swoje zadłużenie, to rating pozostanie niezmieniony.
Czy jest coś szczególnego, co ostatnio zaobserwowała Pani w działaniach samorządów pod kontem ich oceny?
Od 2009 roku obserwujemy pogarszanie się wyników finansowych samorządów. Otrzymują one dochody niższe od planowanych w budżetach. Dotyczy to na przykład dochodów z PIT i CIT. W ostatnich latach ministerstwo finansów planowało wysokie dochody z tych podatków, natomiast ich realizacja była znacznie niższa. Te samorządy, które przyjęły w budżetach dochody z PIT i CIT zgodnie z założeniami resortu finansów, mogły znaleźć się w trudnej sytuacji, gdyż ich wykonane dochody były istotnie niższe niż planowano. Było to spowodowane spowolnieniem gospodarczym oraz obniżeniem stawek w PIT. Nie powinno być tak, że decyzje podejmowane na poziomie państwa mają negatywny wpływ na budżety samorządów i w żaden sposób skutki tych decyzji nie są rekompensowane przez budżet państwa. Jednocześnie samorządom są przekazywane nowe zadania, na które nie otrzymują wystarczających środków (np. w oświacie lub pomocy społecznej).
Czyli po prostu ministerstwo finansów zawyża dochody w budżecie?
Tak, w latach 2009-2010 dochody z PIT były zawyżone. Spodziewamy się, że w 2011 roku też tak może być. Resort finansów założył, że dochody z tego źródła wzrosną o 11 proc., podczas gdy PKB ma wzrosnąć o 3,5 proc. Od wielu lat obserwujemy w Polsce psucie prawa. Czekaliśmy na zmianę ustawy o finansach publicznych, ale niestety doczekaliśmy się przepisów, które są niekorzystne dla samorządów. Reprezentuję agencję ratingową. Agencja ma swoje procedury i niezależnie od tego, jakie będzie prawo, będziemy nadawać ratingi według naszych procedur. Jednak widzimy, że stan finansów publicznych może mieć dramatyczne konsekwencje dla samorządów.
Co musiałyby zrobić miasta żeby ratingi były lepsze?
Miasta mają wysokie ratingi na skali międzynarodowej. Wszystkie mają ratingi na poziomie inwestycyjnym. Te, które mają dobry rating, ale niższy niż Skarb Państwa, muszą poprawić swoje finanse albo przestać się zadłużać. Jeśli maleją dochody, to trzeba podjąć działania po stronie wydatków, żeby zdolność do obsługi rosnącego długu poprawiła się. Jednak zmiany, które zamierza wprowadzić resort finansów, mogą znacznie pogorszyć sytuację samorządów.
Z tego co Pani mówi wynika, że lepszy słaby rating niż żaden? Dlaczego?
Rating, bez względu na jego poziom, świadczy, że dana jednostka samorządu terytorialnego nie ma nic do ukrycia i nie boi się poddać zewnętrznej ocenie. W Polsce natomiast lansuje się tezę – pokaż mi dobry rating albo go ukryj. Fitch nadaje również tzw. ratingi prywatne, które nie są podawane do publicznej wiadomości. Emitent może wystąpić o nadanie takiego ratingu, którego nie musi ogłaszać. I tak się często dzieje, gdy rating jest stosunkowo niski. Samorządy wykorzystują rating również jako narzędzie do poprawy zarządzania finansami oraz formę promocji.