EBC, który ma objąć nadzór nad blisko 130 największymi bankami strefy euro, rozpoczął ocenę ich kondycji. Wyniki ogłosi za rok. Od nich i od reakcji rządów będzie zależeć, czy system finansowy w strefie zacznie funkcjonować na zdrowych zasadach, czy też ponownie pogrąży się w chaosie.
Europejski Bank Centralny (EBC) ma z tym skończyć. Obejmuje nadzór nad bankami, by wprowadzić do gry przejrzyste reguły. Kompleksowa ocena bilansów ma dać wyniki porównywalne i jednoznaczne. Nie ma innego sposobu, żeby przywrócić zaufanie.
"Wyjątki muszą być obiektywnie usprawiedliwione i nie mogą wynikać z interesów poszczególnych państw. To jedyna droga, żeby zagwarantować sprawiedliwe i spójne warunki w całej Europie - powiedział w minionym tygodniu podczas XVI Euro Finance Week we Frankfurcie Yves Mersch, członek zarządu EBC, cytowany w komunikacie banku.
Nadzór EBC nad bankami strefy euro to pierwszy z filarów nowej sieci finansowego bezpieczeństwa - unii bankowej.
Zaczęto ją tkać rok temu, od koncepcji powołania przy EBC nadzoru bankowego - Single Supervisory Mechanism (SSM), któremu miałyby podlegać wszystkie banki w Unii. Stanęło na tym, że pod nadzorem SSM znajdą się największe banki państw strefy euro oraz tych krajów z pozostałej dziesiątki, które zechcą do mechanizmu przystąpić. Polska na razie się wstrzymuje z deklaracjami, czekając na to, aż znany będzie ostateczny kształt całej unii bankowej.
Po trwających rok negocjacjach Parlament Europejski w październiku uchwalił rozporządzenie o SSM i właśnie teraz EBC, który za rok obejmie nadzorem banki gromadzące w sumie 85 proc. aktywów całego sektora strefy euro, przystępuje do działania.
EBC wyposażony został w ogromną władzę i w bardzo precyzyjne narzędzia. Po pierwsze, ma oceniać ryzyko w poszczególnych bankach. Jednym z powodów kryzysu było podejmowanie przez te instytucje niekontrolowanych i coraz bardziej ryzykownych operacji w coraz większej skali. EBC ma wskazać, jaka jest skala ryzyka aktywów, i jakie ryzyka z ich aktualnej struktury mogą wyniknąć w przyszłości. Słowem - jakie straty grożą bankom.
Nie można zapominać, że część banków dość skrzętnie ukrywa swój "profil ryzyka". Dzieje sie tak z prostego powodu - gdyby przyznały się do tego, że grają zbyt ostro, ich klienci mogli by zacząć wycofywać swoje depozyty. To byłaby katastrofa, więc EBC ma też sprawdzić, które banki, i w jakich warunkach, mogą utracić wypłacalność.
Po drugie, EBC sprawdzi, jaka jest jakość bankowych aktywów. Na czym to ma polegać? Posłużmy się prostym przykładem. Hiszpańscy kredytobiorcy pożyczyli pieniądze w banku na budowę domów. Nawet jeśli mają pracę i kredyty spłacają, to pytanie brzmi, czy bank ma zabezpieczenia odpowiednie do wartości udzielonego kredytu? Jeśli nie, to jakość takiego kredytu budzi poważne obawy.
Po trzecie - stress testy. Polegają one na tym, że nadzorca przedstawia scenariusze, np. taki: recesja w danym kraju trwa przez kolejne cztery kwartały, przybywa milion bezrobotnych. Ilu konsumentów w takiej sytuacji przestanie spłacać kredyty, ile firm upadnie i nie uregulują swoich zobowiązań? Jakie wobec tego straty poniosą banki na udzielonych kredytach? To wszystko ma się odbyć przy założeniu, że twardy kapitał banku (tzw. CET 1) nie może spaść poniżej 8 proc. aktywów, z którymi związane jest jakiekolwiek ryzyko.