Większość przedsiębiorców (55 proc.) uważa, że tradycyjne europejskie wartości i system demokratyczny mają pozytywny wpływ na szybki rozwój unijnej gospodarki i jej rolę we współczesnym świecie - taki wniosek płynie z badania opinii "Europa przyszłości". Sęk w tym, co się rozumie się przez "europejskie wartości"...
- Nie zaskoczyło mnie, że polscy przedsiębiorcy chcą ochrony rynku unijnego (32,8 proc.). Producenci spoza Unii mają mniejsze koszty, bo nie obwiązują ich rygory wynikające z polityki klimatycznej. Mogą liczyć na subwencje i stosować w związku z tym ceny dumpingowe. Stąd wsparcie rodzimych przedsiębiorców dla takich pomysłów jak podatek węglowy czy cyfrowy, wyrównujące szanse firm z Unii i spoza niej. Jedyny szkopuł w tym, że tego typu daniny publiczne nałożone na zagraniczne przedsiębiorstwa spotkają się na pewno z retorsją - np. Chin czy Stanów Zjednoczonych - komentuje prof. Tomasz Grzegorz Grosse z Instytutu Sobieskiego.
Zdaniem prof. Grosse, przekonanie o sile europejskiej waluty bierze się z siły Europejskiego Banku Centralnego i skali udzielanej przez niego pomocy po kryzysie finansowym z lat 2007-2008. Jeśli do tego doda się pewną determinację polityków w dążeniu do pomocy słabszym państwom strefy euro, co ostatnio przyjęło formę Funduszu Obudowy, otrzyma się odpowiedź na pytanie, dlaczego polscy przedsiębiorcy w większości (57,2 proc.) twierdzą, że kraje strefy euro poradzą sobie z wyzwaniami rozwoju gospodarczego lepiej niż inne państwa Unii.
Zdaniem eksperta Instytutu Sobieskiego trzeba tu jednak zwrócić uwagę na dwie sprawy. Po pierwsze, Polska bardzo dobrze zareagowała 10 lat temu na kryzys finansowy w strefie euro m.in. dlatego, że nie miała europejskiej waluty. Narodowa waluta może być buforem, który chroni przed wstrząsami, dopomaga dostosować kraje do warunków zewnętrznych i sprawia, że szybciej wychodzą na prostą. Używające euro gospodarki włoska czy grecka w zasadzie do dziś nie odzyskały konkurencyjności, a na pewno nie powróciły do poziomu rozwoju, który notowały przed kryzysem.
Drugi czynnik to niedokończenie budowy strefy euro. Tak ważne elementy jej konstrukcji jak unia bankowa lub unia rynków kapitałowych nie zostały dopracowane. Nie ma także stałych mechanizmów transferu pieniędzy między bogatą Północą a zadłużonym Południem. Jednorazowy Fundusz Odbudowy nie zapowiada się na trwałe narzędzie, którego można by używać w sytuacji przedłużających się problemów.
- Nie wiemy, co się stanie ze strefą euro, jeśli będą się przedłużać jej kłopoty, jeśli zadłużenie na Południu będzie nadal wzrastać, a asymetria konkurencyjności między Północą a Południem będzie cały czas występować. Nie wiemy także, czy działania Europejskiego Banku Centralnego będą mogły być kontynuowane w skali znanej z lat wcześniejszych. Nawet bank z tak głęboką kieszenią może mieć swój próg możliwości. Kryzys się przedłuża, tak naprawdę trwa już od ponad 10 lat, a Europejski Bank Centralny to główny instrument utrzymujący strefę euro przed rozpadem - ocenia Tomasz Grzegorz Grosse.
Fundusz Odbudowy
Opinie badanych na temat wysokości planowanego Funduszu Odbudowy Unii Europejskiej (750 mld euro) są podzielone: 31 proc. ankietowanych uważa, że to adekwatna kwota, a 23 proc. respondentów wskazuje, że ta kwota nie jest wystarczająca.
Ocena wysokości funduszu odbudowy Unii Europejskiej
Na Fundusz Odbudowy liczą branże dotknięte ekonomicznymi następstwami pandemii koronawirusa, ale jego twórcy podkreślają, że ma służyć nie tylko odtworzeniu zdewastowanych przez Covid-19 obszarów gospodarki, ale przede wszystkim jej rozwojowi. Liczy na to bardzo Piotr Mieczkowski, dyrektor zarządzający Fundacji Digital Poland. - Ogromne miliardy mają pójść na gospodarkę cyfrową, inwestycje w tę branżę na pewno się pojawią. Jest klimat i podbudowa - mówi, podkreślając, że dzięki temu Europa ma szanse się wybić na informatyczną suwerenność.
Czytaj także:
Energetyczna rewolucja. „W spółkach skarbu państwa musi nastąpić mentalna zmiana”
Europejskie wartości
Większość respondentów (55 proc.) jest przekonanych, że tradycyjne europejskie wartości i system demokratyczny mają pozytywny wpływ na szybki rozwój unijnej gospodarki i jej rolę we współczesnym świecie. W większym stopniu podzielone są opinie badanych na temat wpływu rozbudowy praw i benefitów socjalnych - 36 proc ankietowanych twierdzi, że taka polityka pomaga gospodarce UE, a przeciwnego zdania jest 26 proc respondentów.
Wpływ polityki społecznej oraz europejskich wartości i ustroju na rozwój gospodarczy Unii Europejskiej
- Ponad 55 proc. wskazań, że europejskie wartości i system demokratyczny mają pozytywny wpływ na szybki rozwój unijnej gospodarki i jej rolę we współczesnym świecie, to bardzo dobry wynik, wyraźne wsparcie ze strony większości przedsiębiorców dla demokracji i wartości, które ona ze sobą niesie. Problem w tym, że mogą być one różnie interpretowane. Na wysokim poziomie ogólności przedsiębiorcy zgadzają się, że zarówno demokracja, jak i europejskie wartości są ważne. Nie wiemy jednak, co odpowiedzieliby, gdyby pytać ich szczegółowo, np. o to, że Polska i Węgry są w tej chwili pod presją ze względu na łamanie praworządności europejskiej i czy Unia powinna wprowadzać sankcje finansowe za łamanie wartości unijnych. Te sankcje mogłyby bowiem uderzyć m.in. w przedsiębiorców - zauważa prof. Tomasz Grzegorz Grosse.
Na kwestię interpretacji pojęć wskazuje również prof. Marek Cichocki z Collegium Civitas. - Rozumiem, że wartości demokratyczne mogłyby być interpretowane jako np. praworządność, pewne kwestie związane z bezpieczeństwem działalności gospodarczej. Przedsiębiorcy postrzegają Unię Europejską jako ewentualnego protektora wolnej działalności gospodarczej, zapewniającego bezpieczeństwo prawne i pilnującego instytucji za nie odpowiedzialnych. Są natomiast ewidentnie niechętni do tego, żeby Unia Europejska wprowadzała daleko idące regulacje w kwestii spraw społecznych, które musiałyby siłą rzeczy wpływać na dostępność pracowników, koszty związane z pracą itd. - mówi.
Euroentuzjazm i zachowawczość
Zarówno prof. Grosse, jak i prof. Cichocki zwracają uwagę na pewną pobieżność przedsiębiorców w oglądzie spraw europejskich i zanadto lokalną perspektywę.
- Sondaż pokazuje, że polscy przedsiębiorcy są nastawieni pozytywnie do postępów integracji europejskiej. I to nie tylko w sferze ogólnogospodarczej, ale także np. w przypadku polityki obronnej czy podatkowej. Tzw. europejskie podatki popiera stosunkowo dużo respondentów, ponad 30 proc. Przeciętny przedsiębiorca nie ma jednak świadomości, że gdy popiera podatki europejskie, to także wzrost podatków, np. to, że będzie musiał płacić podatek od plastiku, a to oznacza zwiększenie obciążenia finansowego przedsiębiorstw. Dotyczy to również polityki klimatycznej, których gros kosztów spadnie właśnie na firmy i odbiorców indywidualnych - wskazuje prof. Grosse. - Sondaż uwidacznia euroentuzjazm przedsiębiorców na wysokim poziomie ogólności i niedostrzeganie kosztów związanych z poszczególnymi rozwiązaniami. I to być może najważniejszy wniosek z tego badania.
Zdaniem prof. Cichockiego, badanie pokazuje duże oczekiwania przedsiębiorców związane ze zwiększeniem innowacyjności, zwłaszcza przez sztandarowe dziś rozwiązania: Zielony Ład i technologie cyfrowe. Jednak widzą się oni w roli odbiorców nowych technologii i rozwiązań, a nie ich wytwórców. W związku z tym nie odczuwają zmian jako zagrożenia ich konkurencyjności, tym bardziej że na wdrażanie technologicznych nowinek mają dostać unijne pieniądze. Natomiast jeśli spojrzy się na ten problem z punktu widzenia wytwórców nowych rozwiązań, zarówno wna polu cyfrowym, jak i Zielonego Ładu, to może on poważnie zdeterminować relacje konkurencyjności względem innych rynków w Unii Europejskiej.
- Dla mnie to trochę niepokojące, bo pokazuje pewną hierarchię działania polskich przedsiębiorców. Widzą horyzont swojej działalności. Potwierdza się to, co słyszę w rozmowach z ekonomistami, że nasi przedsiębiorcy w ekspansji poza rynek polski, nie mówiąc już o rynkach poza Unią Europejską, nie są specjalnie dynamiczni. To efekt przyjmowania zachowawczych strategii. Zachowania tego, co się ma w tej chwili, ewentualnie zachowania umiarkowanego rozwoju w obrębie własnego rynku - ocenia prof. Cichocki.