Polska nie chce płacić za rosyjski surowiec rublami. Zdaniem Gazpromu wpływa to negatywnie na europejski rynek gazu. Jak tłumaczy koncern, przez nasz kraj cierpią sąsiedzi Polski.
- Rosja zaczyna oskarżać Polskę o problemy z realizacją dostaw.
- Moskwa próbuje w ten sposób zantagonizować kraje Unii Europejskiej.
- Gazprom wciąż nie przyznał, że zerwał kontrakt bez powodu.
Moskwa stara się jednak przedstawiać bieg wydarzeń w zupełnie inny sposób.
- Działania Polski, która zrezygnowała z rosyjskiego gazu, odrzucając nowy system płatności za niego, komplikują sytuację na europejskim rynku gazu, pogarszając pozycję sąsiadów Polski – powiedział rzecznik Gazpromu Siergiej Kuprianow. Zwrócił uwagę, że Polska równocześnie zaczęła odbierać rosyjski gaz fizycznym rewersem przez gazociąg Jamał-Europa z Niemiec.
- Polska m.in. wykorzystuje ten gaz do wpompowywania go do swoich podziemnych magazynów. Jednocześnie są one w Europie zapełnione średnio w 34 proc., a w Polsce – w 80 proc. – mówi cytowany przez agencje Interfax inny przedstawiciel Gazpromu.
Słowa te można odczytywać jako oskarżenie naszego kraju o problemy z dostępnością gazu na rynku europejskim.
Oskarżenie Polski jest bezpodstawne, tyle że Kreml już wielokrotnie mijał z prawdą. Czemu mają służyć te wypowiedzi? Najpewniej Gazprom chce doprowadzić do rozdźwięku między europejskimi konsumentami gazu.
Moskwie nie obca jest dewiza – dziel i rządź. W tym przypadku winą za zerwanie kontraktów chce obarczyć nasz rząd i PGNiG. Mogą być to także pierwsze sygnały, że szantaż gazowy Rosji będzie się nasilał. W tym przypadku winnym zamieszania na rynku i ewentualnego manipulowania cenami gazu miałby być nasz kraj.
Rosyjskie działania mogą być spowodowane chęcią rewanżu. Polska jest jednym z krajów najbardziej pomagających napadniętej przez Rosję Ukrainie. Nasz kraj nawołuje także do bardzo twardych sankcji. W końcu może to być także kara za rezygnację przez nasz kraj z rosyjskiego surowca. Zarazem Rosjanie chcą się przedstawić jako wiarygodni dostawcy gazu, a winą za wszelkie problemy na rynku – wysokie ceny, brak dostaw gazu w spocie – obarczyć Polskę.
Co ciekawe Gazprom nigdzie nie informuje, że jednostronnie zerwał kontrakt, który miał obowiązywać do końca obecnego roku.
31 marca prezydent Władimir Putin podpisał dekret nr 172 „O specjalnej procedurze wypełniania przez zagranicznych nabywców zobowiązań wobec rosyjskich dostawców gazu ziemnego”. Zgodnie z dokumentem płatność za rosyjski gaz rurociągowy dostarczony po 1 kwietnia 2022 r. zagranicznym kontrahentom określonym w dekrecie musi być dokonywana wyłącznie w rublach.
W autoryzowanej instytucji finansowej - Gazprombanku - dla zagranicznych nabywców otwierane są specjalne konta rublowe i walutowe typu „K”. W odniesieniu do tych rachunków nie można wstrzymywać działalności, zajmować ani umarzać środków w ramach realizacji zobowiązań zagranicznego nabywcy niezwiązanych z płatnością z tytułu umowy na dostawę gazu ziemnego.
Zagraniczny nabywca płaci za gaz w walucie kontraktu, Gazprombank sprzedaje go na moskiewskiej giełdzie i przekazuje ruble Gazpromowi. W tym momencie obowiązek zapłaty za surowiec uważa się za spełniony.
W przypadku niespełnienia tego warunku dostawy zostaną przerwane. Dalsza wysyłka jest zabroniona w przypadku upływu terminu płatności za gaz dostarczony w ramach umowy, a zagraniczny nabywca nie dokonał wpłaty lub dokonał jej w walucie obcej, nie w całości lub nie na konto w uprawnionym banku.
Rosjanie właśnie tym tłumaczą wstrzymanie dostaw gazu do Polski i Bułgarii, mimo że kontrakty przewidywały zapłatę w twardej walucie.