Komisarz ds. budżetu Janusz Lewandowski zapowiedział mniej biurokracji i kosztów w dostępie do funduszy UE. Komisja Europejska przyjęła projekt zmian rozporządzenia finansowego UE, które będzie podstawą dla nowej perspektywy budżetowej na lata 2014-2020.
"Beneficjenci wiedzą, jaki to jest przełom" - dodał. Zapowiadane dla nich ułatwienia to m.in. zniesienie obowiązku oddzielnego konta na zaliczkę od Komisji Europejskiej, możliwość zatrzymania bankowych odsetek od tych środków (dotychczas podlegały zwrotowi do KE) czy też podwyższenie pułapu uproszczonych procedur administracyjnych z obecnych 25 do 50 tys. euro. Firmy, które wielokrotnie ubiegają się o kontrakty w KE, nie musiałyby za każdym razem składać stosu tych samych dokumentów - urzędnicy mają korzystać z dokumentów złożonych wcześniej.
Lewandowski tłumaczył, że obecny przerost biurokracji to spuścizna po Komisji Europejskiej pod wodzą Jacquesa Santersa, która w 1999 roku odeszła w niesławie w wyniku skandali korupcyjnych. "W rezultacie doszło do takiego zaostrzenia rygorów, że dopiero teraz się z tego wydobywamy" - powiedział komisarz.
Na razie nowelizacja ogólnego rozporządzenia finansowego dotyczy ok. 20-25 proc. budżetu UE, który jest wydawany przez KE (reszta jest wydawana na poziomie krajów członkowskich). W przyszłym roku KE ma zaproponować serię rozporządzeń sektorowych, np., w polityce spójności, które mają również iść w duchu uproszczeń dla beneficjentów.
Skomplikowane procedury - podkreślił Lewandowski - prowadzą do wysokiego poziomu tzw. błędu w wydawaniu unijnych funduszy, za co rokrocznie Trybunał Obrachunkowy UE daje Komisji Europejskiej żółtą (przekroczenie progu 2 proc.) albo czerwoną (5 proc.) kartkę. Najwyższy poziom nieprawidłowości jest w polityce spójności - 11 proc. Komisarz przekonywał, że chodzi np. o pomyłkę w obliczeniu kursu walutowego z danego dnia. "Bywają zarzuty korupcyjne, ale są to błędy proceduralne, które rzucają cień na wydawanie unijnych funduszy" - powiedział Lewandowski. Komisarz tymczasem broni polityki spójności w nowej perspektywie finansowej, na czym zależy Polsce.
Dlatego KE proponuje wyższy, zróżnicowany poziom dopuszczalnego błędu w różnych kategoriach wydatków. Lewandowski zapewnił, że ma w tym poparcie audytorów z Trybunału Obrachunkowego, a za podwyższeniem pułapów przemawiają też względy finansowe. Powiedział, że obniżenie poziomu błędu do 1 proc. kosztowałoby dodatkowy miliard euro rocznie wydany na kontrole. Na razie KE nie ustaliła, jakie mają być nowe poziomy tolerowanego błędu, ale komisarz zadeklarował, że w polityce regionalnej "jest możliwość zejścia z 11 do 5 proc.".
"We wprowadzeniu konceptu tolerowanej różnej skali błędu w różnych kategoriach wydatków chodzi o to, aby na skutek błędów proceduralnych nie wnioskowano, że polityka regionalna UE jest marnotrawstwem pieniędzy, bo nie jest (...). Chodzi o to, aby przygotować sposób wydawania pieniędzy w następnej perspektywie finansowej, która dla Polski jest bardzo ważna" - powiedział komisarz. Zastrzegł, że nie oznacza to poluzowania kontroli: np. krajowe agencje płatnicze zajmujące się funduszami strukturalnymi mają wydawać podlegające niezależnemu audytowi poświadczenia zgodności w sprawie zarządzania funduszami, jak ma to obecnie miejsce w przypadku funduszy rolnych.