Budżet na 2014 r. nie jest łatwy, a polską gospodarkę stać na wyższy wzrost, niż ten założony w projekcie w wysokości 2,5 proc. - powiedział w środę w Sejmie minister finansów Mateusz Szczurek.
Jego zdaniem przyjęta w projekcie inflacja w wysokości 2,4 proc. w 2014 r. to wskaźnik dość wysoki. "Oznacza to, że dochody budżetowe mogą pod tym względem ucierpieć, jeżeli inflacja będzie rzeczywiście niższa" - zaznaczył. Dodał, że niższa inflacja to z drugiej strony wyższe realnie "dochody rozporządzalne" dla obywateli.
Szczurek ocenił, że w przeciwieństwie do 2013 r. budżet na przyszły rok jest bezpieczniejszy, bowiem bezpieczniejsza jest sytuacja gospodarcza. Minister zaznaczył, że jest to "pewien budżet przejścia", a rząd nie oczekuje, że wzrost gospodarczy będzie równie silny, jak był np. w 2011 r.
"Nie oczekujemy, że wrócimy już zupełnie do normalności pod tym względem, że bezrobocie spadnie do poziomu, który satysfakcjonowałby ten rząd. Ale jednocześnie ryzyko recesji jest już za nami. A to oznacza, że można z większym bezpieczeństwem planować dalszy rozwój systemu podatkowego, z większym bezpieczeństwem i oczekiwaniem patrzeć na przyszłość i dalsze priorytety rozwojowe" - podkreślił.
Minister, odnosząc się do wystąpień posłów, powiedział, że w kolejnych debatach budżetowych w ostatnich latach powtarzają się takie same dezinformacje i insynuacje, które po raz kolejny trzeba prostować. Wskazał m.in. na stwierdzenia o galopującym długu publicznym, wzroście kosztów jego obsługi czy o przekazywaniu pieniędzy światowej finansjerze.
"Dług publiczny w Polsce rośnie bardzo mało. Zmiana relacji długu do PKB między 2008 r. a 2012 r. w Polsce wynosiła 10,6 proc. PKB - to mniej niż połowa tego, co przeciętnie działo się w UE" - powiedział.
Dodał, że dzięki temu, że wzrost gospodarczy w Polsce był dużo wyższy niż w UE oraz temu, że finanse publiczne pozostawały pod kontrolą, to przyrost długu był niemal najmniejszy w UE.
Jego zdaniem nieprawdą są też stwierdzenia, że w budżecie na 2014 r. ani w poprzednich nie ma pracy i perspektyw. "To, że bezrobocie jest dziś wyższe niż było rok temu, musimy odnosić zarówno do sytuacji gospodarczej w Polsce, jak i całej UE" - mówił.
Poinformował, że PKB na osobę w porównaniu do średniej UE od 2007 r. wzrosło o 11 pkt proc. "To znacznie większy wzrost dochodów przeciętnych ludności, niż miał miejsce w poprzednich 10 latach" - mówił.
"Priorytetem dla tego rządu (...) jest los pracowników. Jeżeli warto o coś walczyć w zarządzaniu finansami publicznymi, to walczyć z bezrobociem i walczyć o większą liczbę miejsc pracy" - podkreślił.
Mówił też o liczbie osób, które znalazły pracę w ostatnich 4-5 latach. W tym czasie o 5,5 proc. wzrosła liczba pracujących w gospodarce. "Niemal w całej UE mamy do czynienia ze znaczącymi spadkami zatrudnienia" - wskazał. Zaznaczył, że w Polsce powstają miejsca pracy i rośnie współczynnik aktywności zawodowej.
Szczurek przypomniał, że kiedy SLD oddawało władzę w październiku 2005 r., bezrobocie wynosiło 17,3 proc. Jego zdaniem obciążenia podatkowe w Polsce są niewielkie w porównaniu z innymi krajami. Poinformował, że biorąc pod uwagę składki na ubezpieczenia społeczne, obciążenia te wynoszą w Polsce ok. 32 proc., co plasuje nas w pierwszej siódemce najniżej opodatkowanych krajów UE.