Nawet jeśli nastąpi brexit, będzie się nam opłacało prowadzić z Wielką Brytanią interesy handlowe; to rynek z ponad 66 mln konsumentów, którzy do polskich produktów już się zdążyli przyzwyczaić - mówi dyrektor Polskiego Instytutu Ekonomicznego Piotr Arak.
- Mamy prawie 60 tys. polskich przedsiębiorców obecnych na rynku brytyjskim i szereg polskich produktów, które są dostępne w sieciach brytyjskich - wskazuje dyrektor PIE
- Może być tak, że Brytyjczycy będąc już poza Unią Europejską, zdecydują się, podobnie jak inne państwa anglosaskie, być dalej piewcami liberalnego rynku i mieć niższe stawki podatkowe niż np. w UE - uważa Piotr Arak.
- Decyzję, czy zostać większą "Północną Szwajcarią" czy też nie, podejmą ostatecznie brytyjscy politycy, przy czym wszystko będzie się tak naprawdę decydowało się w ciągu najbliższych pięciu, sześciu lat.
"Wielka Brytania jest dla Polski, dla naszych firm istotnym partnerem gospodarczym. Mamy prawie 60 tys. polskich przedsiębiorców obecnych na rynku brytyjskim i szereg polskich produktów, które są dostępne w sieciach brytyjskich" - wskazuje dyrektor PIE.
Jak dodaje, niepewność związana z tym na jakich zasadach Wielka Brytania rozstanie się z Unią, odczuwają przedsiębiorcy ze wszystkich państw UE, również polscy. "Na jakich warunkach będziemy pracować na rynku brytyjskim, na jakich warunkach mamy prowadzić biznes, czy możemy kooperować z firmami brytyjskimi - czy np. nie będzie jakiś dodatkowych ceł w momencie, w którym umowa brexitowa zostanie, albo nie zostanie, przyjęta" - zaznacza.
Ale - jak podkreśla Arak - "z Brytyjczykami nadal będzie nam się opłacało prowadzić biznes nawet po wyjściu tego kraju Unii Europejskiej". "To jest duży rynek konsumpcyjny z przeszło 66 milionami konsumentów, którzy do polskich produktów już się zdążyli przyzwyczaić" - podkreśla. Według niego to się nie zmieni, bo na Wyspach pozostanie mniejszość polska, która będzie "ambasadorem marki naszych produktów".
Arak przypomina, że Wielka Brytania na tle innych państw Europy była otwarta na firmy pochodzące z Europy Środkowo-Wschodniej. Jego zdaniem, trudności dla przedsiębiorców mogą pojawić się wtedy, gdy Brytyjczycy zaczną wprowadzać dodatkowe bariery wchodzenia na ich rynek. Z drugiej strony - dodaje - "może być tak, że Brytyjczycy będąc już poza Unią Europejską, zdecydują się, podobnie jak inne państwa anglosaskie - Kanada czy Stany Zjednoczone, być dalej piewcami liberalnego rynku i mieć niższe stawki podatkowe niż np. w UE, zachęcać do lokowania kapitału czy centrów finansowych właśnie w Wielkiej Brytanii".
Decyzję, czy zostać większą "Północną Szwajcarią" czy też nie, podejmą ostatecznie brytyjscy politycy, przy czym - jak zaznacza - "wszystko będzie się tak naprawdę decydowało się w ciągu najbliższych pięciu, sześciu lat".
Według niego, do tego czasu polscy przedsiębiorcy, którzy rozważali ekspansję na rynek brytyjski, mogą wybrać "inny kierunek rozwoju swojego biznesu". "Będą raczej decydować się na inne kraje Europy Zachodniej" - mówi.
Zdaniem szefa Polskiego Instytutu Ekonomicznego w lepszej sytuacji są przedsiębiorcy już działający na rynku brytyjskim. "Jest szereg rzeczy, które wiadomo, że nie zmienią się z dnia na dzień, tzn. nikt nie wydali ich z kraju, co najwyżej ich działalność gospodarcza może zostać w jakiś sposób, na jakiś czas ograniczona" - tłumaczy.