Narodowy Bank Polski w piątek dokonał zakupu pewnej ilości walut obcych po korzystnym kursie - podał NBP. Skala interwencji nie została podana, jej efektem było skokowe osłabienie złotego.
"NBP kupił euro za złote, wielkość transakcji jest standardowa, jak przed laty - na poziomie 9 mln euro. NBP ściągnął euro tylko z rynku lokalnego, nie bardzo ma możliwości kupowania za granicą" - ocenił Jakub Wiraszka z BRE Banku.
Diler walutowy z banku BPH Andrzej Krzemiński jest zdania, że transakcja opiewała na kilkadziesiąt milionów euro, ale zastrzegł, że nie zna jej skali. "Gdyby bank centralny chciał ogłosić jej skalę, to na pewno by to zrobił" - dodał.
Jego zdaniem kwota interwencji ma dla rynku drugorzędne znaczenie. "Dla rynku liczy się sam fakt. Ponad 10 lat bank centralny nie interweniował na rynku walutowym (...) Skutek bardziej wywołała obecność NBP na rynku, a nie kwota interwencji" - powiedział.
Według Krzemińskiego, trudno jednak w tej chwili mówić o odwróceniu trendu umacniania się złotego. "Dzięki samej interwencji banku centralnego jest to raczej mało prawdopodobne. Ten czynnik będzie jednak brany pod uwagę przez graczy, którzy spekulowali na umocnienie się złotego. Gra taka będzie obarczona większym ryzykiem, bo NBP pokazał, że może w każdej chwili znowu zainterweniować" - ocenił diler. Dodał, że według niego przedział 3,80-3,85 zł za euro będzie broniony przez NBP.
Zdaniem dilera złotemu ciężko będzie umocnić się w najbliższym czasie poniżej kursu 3,80 w stosunku do euro, a przedział między 3,90-4 zł za euro będzie satysfakcjonujący zarówno dla banku centralnego, jak i dla Ministerstwa Finansów. "Wyjściowo przedział wahań dla złotego w najbliższym czasie określiłbym między 3,85-3,95 zł za euro" - dodał.
Pragnący zachować anonimowość diler walutowy z innego dużego banku przyznał, że na wykresach widać było, że NBP interweniował. Skalę interwencji określił na ok. 10 mln euro. Dodał, że potwierdza to wcześniejsze plotki krążące po rynku.
Członek Rady Polityki Pieniężnej prof. Elżbieta Chojna-Duch powiedziała PAP, że RPP dała zarządowi NBP uprawnienia generalne do używania instrumentu, jakim są interwencje walutowe. Jej zdaniem nie jest to uprawnienie jednostkowe do tej tylko interwencji.
"Wydaje mi się, że decyzja zarządu NBP o podjęciu interwencji na rynku walutowym była zasadna. (...) Nie chcę się wypowiadać co do dalszych interwencji na rynku walutowym. Wydaje się, że obecnie kurs w okolicach 4 zł za euro byłby dla gospodarki najlepszy, optymalny" - dodała.
Zdaniem Anny Zielińskiej-Głębockiej z Rady Polityki Pieniężnej, operacje banku centralnego na rynku walutowym są przeprowadzane zgodnie z ustawą o NBP oraz w porozumieniu z rządem. "Operacje walutowe są zawsze utajniane, nie mogą być przekazywane na ten temat informacje" - powiedziała.
Wiceminister finansów Dominik Radziwiłł uważa, że interwencja NBP jest odzwierciedleniem tego, o czym mówiło MF i NBP. "Jeśli chodzi o kurs złotego, jest to wynik zaniepokojenia nadmierną aprecjacją kursu. Wczorajsze wypowiedzi NBP zostały dzisiaj wykonane. NBP podjął decyzję. MF współpracuje z NBP. Nie można także wykluczyć, że kupimy środki walutowe" - poinformował Radziwiłł.