Produkcja leków? - Cała Europa uzależniła się od dostaw substancji czynnych z Azji i to trzeba zmienić - mówi nam Sebastian Szymanek, prezes zarządu Zakładów Farmaceutycznych Polpharma.
Jakie doraźne środki zaradcze podjęła Państwa firma w celu uśmierzenia bądź likwidacji reperkusji zakłóceń w łańcuchach dostaw?
- Czynniki te wymusiły poszukiwanie „alternatywnych” dostawców w krajach europejskich, co nie jest zadaniem łatwym zarówno dla substancji czynnych, jak i intermediatów (głównie z powodu dyskontynuacji tego typu produkcji w UE).
Wewnętrznie podjęliśmy decyzje o budowie zapasów bezpiecznych dla kluczowych substancji, co - niestety - negatywnie wpłynęło na kapitał pracujący firmy.
Dodatkowo zamówienia zakupu składaliśmy z dużo większym wyprzedzeniem – tak, żeby odpowiedni czas zostawić na optymalizację kosztową środków transportu.
Dla przykładu: koszt transportu jednego kontenera 40-stopowego z Chin do Polski wzrósł z 1720 dol. w roku 2019 do 10 300 dol. w roku 2021, w skrajnych przypadkach stawiając na granicy rentowność produkcji części leków.
A planowanie produkcji w dobie pandemii?
- Nasze działania podzielone były na dwa etapy. Zaczęliśmy od zmiany polityki budowania zapasów z „just in time” na „just in case” i - rzeczywiście - w początkowej fazie zamroziliśmy duży kapitał w surowcach i materiałach produkcyjnych. To była walka o każde zamówienie, każdą dostawę…
Równolegle skupiliśmy się na tym, by zapewnić takie warunki pracy w naszych fabrykach, które zagwarantują zarówno bezpieczeństwo pracowników, jak i maksymalną elastyczność produkcji.
Drugim i najważniejszym etapem było skoncentrowaliśmy się na tym, żeby jak najlepiej prognozować przyszłe potrzeby pacjentów.
Skupiliśmy wokół siebie specjalistów, którzy przewidywali już na początku pandemii, czym będzie się leczyć np. covidowe powikłania w szpitalach. Zrewidowaliśmy także dotychczasowe modele prognozujące popyt, łącząc je między innymi z danymi dotyczącymi liczby zachorowań w Polsce oraz z danymi z Europy Zachodniej.
Na przykład: patrząc na to, co dzieje się na rynku farmaceutycznym w Hiszpanii, Francji czy Anglii, wiemy już, czego powinniśmy się spodziewać po mutacji Omicron w lutym i marcu w Polsce.
W praktyce te działania pozwoliły nam pokryć nagłe zmiany popytu na wybrane leki, w tym te ratujące życie hospitalizowanym pacjentom (mowa tutaj o zmianach rzędu 500-700 proc. w porównaniu z normalnym okresem sprzed Covidu), kiedy importerzy nie mieli właściwie szansy na pokrycie takich wahań popytu.
Czy - i ewentualnie jakie - strategiczne, systemowe decyzje rozpatrują albo podjęli Państwo w kontekście poważnych zaburzeń w łańcuchach dostaw, w tym np. trwałą zmianę kierunków dostaw lub dostawców?
- Chętnie podjęlibyśmy taką decyzję, niestety nie jest ona taka prosta do realizacji, szczególnie w przypadku przemysłu farmaceutycznego…
Produkcja substancji czynnych i intermediatów została w znaczący sposób skoncentrowana w Azji, w szczególności ta wysoko wolumenowa.
Kraje azjatyckie, mając dużą przewagę cenową, doprowadziły w wielu wypadkach do sytuacji monopolistycznych lub duopolistycznych. Bez wsparcia ze strony agencji rządowych lub UE wiele firm europejskich nie miało szans na konkurowanie z krajami azjatyckimi, w których koszty produkcji były znacząco mniejsze.
To zaś doprowadziło do rezygnacji z produkcji w Europie. Skutki takich decyzji odczuwamy lub zaczniemy odczuwać wkrótce - i będą one związane z dostępnością materiałów, w szczególności w sytuacjach kryzysowych.
Podejmujemy rozmowy z polskim rządem na temat wagi problemu. W sytuacjach braków leków to my – jako największy krajowy producent - jesteśmy na pierwszej linii frontu. I to do nas zwracają się szpitale.
Robiliśmy, co w naszej mocy, aby nie zabrakło antybiotyków niezbędnych do leczenia powikłań Covid czy leków potrzebnych pacjentom poddawanym sztucznej wentylacji; czasami sami sprowadzaliśmy z zagranicy niezbędne leki, gdy nasze moce produkcyjne osiągnęły maksimum.
Problemy jednak narastają - apelujemy o jak najpilniejsze wdrożenie programów wspierających produkcję leków i substancji czynnych w Polsce.
Czy rozwiązywanie kłopotów problemów z dostępem do komponentów, towarów, usług logistycznych wymusiło w Państwa przypadku inwestycje lub dezinwestycje?
- Odtworzenie lub uruchomienie produkcji substancji czynnych i intermediatów jest procesem bardzo trudnym i nie ma możliwości realizacji takiego działania w krótkim horyzoncie czasowym...
Po pierwsze: firma musi posiadać know-how technologiczne, a po drugie - odpowiednie zaplecze techniczne plus wykwalifikowany personel oraz spełniać wszelkie wymogi GMP oraz wymogi środowiskowe. Tego typu plany są decyzjami długoterminowymi i nieopłacalnymi z punktu widzenia pojedynczych firm.
Jakie zjawiska wywołane przez skutki pandemii i powiązane z zaburzeniami w łańcuchach dostaw według Pana najtrudniej będzie ograniczyć czy zlikwidować w najbliższych kilku latach (przykładowo: opóźnienia i horrendalny wzrost kosztów w logistyce, niedobór surowców, niedobór części i podzespołów, wzrost cen surowców i komponentów)
- W najbliższych kilku latach trudno będzie uregulować rozchwiane łańcuchy dostaw. Ze względu na znaczący wzrost ładunków transportowanych z Azji do Europy i Ameryki nie spodziewamy się spadku cen transportu do tych sprzed Covid-19.
Rosnące ceny materiałów oraz koszty produkcji będą nadal wpływały na wzrost cen zakupu materiałów i zmniejszenie rentowności naszej działalności.
I znów: widzimy zatem absolutną konieczność podjęcia działań na poziomie kraju i kontynentu w celu zabezpieczenia mieszkańców Polski i Europy w leki stosowane w podstawowych terapiach.
Jaki scenariusz w kwestii łańcuchów dostaw przewidują Państwo w najbliższych dwunastu miesiącach? Normalizacja? Eskalacja? Nowe czynniki i zjawiska?
- Z jednej strony spodziewamy się normalizacji, ponieważ nasze społeczeństwa i systemy ochrony zdrowia nauczyły się funkcjonować w czasach pandemii. Znane są już potrzeby oddziałów szpitalnych - nam łatwiej jest je zaspokoić. Mamy też większą przewidywalność potrzeb.
Z drugiej strony nowe zjawiska związane z kolejnymi wariantami wirusa - np. nowe objawy będą prowadzić do wzrostu zapotrzebowania na kolejne leki, który w takich sytuacjach jest trudny do przewidzenia i z reguły bardzo wysoki (duża liczba pacjentów); w związku z tym trudno się do niego przygotować. Z tej perspektywy możemy się spodziewać jeszcze wielu wyzwań.
Jak ocenia Pan możliwości i celowość perspektywy decyzji o przenosinach części produkcji (jako proces ogólny) – celem skrócenia łańcucha dostaw do Unii Europejskiej, Europy Wschodniej, a szczególnie do Polski w perspektywie pięcioletniej?
- Oczywiście dostrzegamy celowość skracania łańcucha dostaw, przenoszenia procesów produkcji intermediatów oraz substancji czynnych do Europy. Wpłynęłoby to bardzo pozytywnie na ustabilizowanie sytuacji i zagwarantowanie dostępności podstawowych wyrobów farmaceutycznych, w szczególności w sytuacjach zagrożenia lub kryzysu.
Realnie? Bez systemowego podejścia oraz wsparcia finansowego nie będzie to jednak możliwe.
Czy Pana firma bierze pod uwagę zmianę zaangażowania w naszym kraju (zakupy, inwestycje, może realokacja produkcji, badania) z powodu lekcji z pandemii i ewentualnie przenosiny swej aktywności poza nasze granice ?
- W tym momencie nie rozważamy przenoszenia naszej działalności z Polski do innych krajów.
Jakie czynniki mogą decydować o skracaniu łańcucha dostaw w przypadku Polski i Europy (wymieńmy: ograniczenia w surowcach i komponentach, uzależnienie do rynków azjatyckich, szybszy czas dostaw oraz czynniki strukturalne: bezpieczeństwo dostaw, cyfryzacja, ekologia, względy społeczne i prawa człowieka, polityki handlowe USA, UE i Chin).
- Wszystkie wymienione czynniki mogą decydować o podejmowaniu takich decyzji. Powtarzam raz jeszcze dobitnie: bez wsparcia strukturalnego z poziomu Polski lub całej UE nie będzie to możliwe... Poziom potencjalnych nakładów w porównaniu z oszczędnościami nie będzie wystarczający na pokrycie związanych z tym kosztów.
W związku z tym jedynie ogólnoeuropejska polityka zabezpieczenia mieszkańców Europy w leki stosowane w podstawowych terapiach i powiązane z tym współfinansowanie takich inwestycji może wpłynąć na poszczególne przedsiębiorstwa oraz ich decyzje inwestycyjne.
Czy polityki środowiskowe i czynniki ESG w firmach wpływają na Państwa decyzje o wyborze partnerów biznesowych czy podwykonawców – także w kontekście łańcucha dostaw? Jeśli nie, to czy Państwo spodziewają się tu zmiany w najbliższych kilku latach?
- Z pewnością rola ESG i polityk środowiskowych w doborze partnerów w łańcuchach dostaw będzie ogromnie rosła. Wynika to w znacznej mierze z konieczności ograniczania śladu węglowego w łańcuchach wartości, na co istotny wpływ mają emisje gazów cieplarnianych związane z produkcją i transportem kupowanych surowców.
Skracanie łańcucha dostaw tam, gdzie to możliwe oraz oczekiwanie od dostawców stałego doskonalenia w dziedzinie ekologii będzie niezbędne dla realizacji przez firmy postawionych celów redukcyjnych.
Spodziewamy się również wejścia w życie regulacji europejskich dotyczących zasad należytej staranności w kwestii praw człowieka i ochrony środowiska w łańcuchu dostaw, co będzie wymagało weryfikacji dostawców pod tym kątem.
Polpharma od kilku lat rozwija swoje praktyki w dziedzinie Zrównoważonego Łańcucha Dostaw. Mamy Kodeks Postępowania Dostawców, klauzule etyczne we wszystkich umowach, stale też edukuje dostawców w tej mierze…
W roku 2021 wdrożyliśmy dobrowolną ankietę samooceny dostawców pod względem standardów środowiskowych, etycznych, praw pracowniczych i innych kryteriów odpowiedzialnego biznesu.
Od przyszłego roku ankieta będzie już obowiązkowa, a od 2024 r. – wpływ jej wyników na proces przetargowy będzie decydujący.
Sebastian Szymanek, prezes zarządu Zakładów Farmaceutycznych Polpharma będzie jednym z panelistów inauguracyjnej debaty EEC Trends (20 stycznia 2022 r.) „Globalne łańcuchy wartości”. Zapraszamy do warszawskiego hotelu Sheraton lub do śledzenia dyskusji przez internet (rejestracja poprzez stronę EEC Trends).