Ostatni tydzień na rynku może budzić mieszane odczucia. Indeksy światowe oraz ceny surowców kontynuowały ruchy wzrostowe po przecenie z przełomu stycznia i lutego, lecz nie wpłynęło to znacząco na nasz parkiet. Choć indeksy w Warszawie również odnotowały wzrost, jego styl był słaby i mało przekonywujący.
Dlatego też, mimo wyższych poziomów cenowych, sytuacja na naszym rynku jest dziś nieco gorsza od tej sprzed dwóch tygodni. Wówczas po mocnym wstrząsie podażowym na rynku powiało pesymizmem, a ze względu na wysokie wyprzedanie oraz dotarcie do wsparcia przez WIG20 mogliśmy oczekiwać jakiejś reakcji popytu. Dziś natomiast możemy oceniać tę „podbramkową” reakcję kupujących i jest ona niestety negatywna, szczególnie w zestawieniu z mocnym ruchem spadkowym z przełomu stycznia i lutego.
Z drugiej strony bez wątpienia duża skala odrobienia strat przez indeksy amerykańskie czy też przez rynek surowców budzą pozytywne emocje, ale skoro z takiego prezentu byki na GPW dotąd nie skorzystały, to wkrótce przy jakimkolwiek pogorszeniu się nastrojów na świecie podaż może zaatakować warszawskie indeksy ze zdwojoną siłą. Choć w najbliższych dniach możemy próbować dalszego odrabiania strat, zagrożenia dla rynku są w tym momencie nieco większe niż szanse.