"Musimy poprosić o pomoc, żeby nie pogorszyć sytuacji naszego kraju" - powiedział w środę podczas telewizyjnego wystąpienia ustępujący premier Portugalii Jose Socrates.
- Nasz kraj poprzez nierozważne działania wewnętrzne został wpędzony w trudną sytuację na rynkach finansowych - stwierdził minister.
Teixeira dos Santos miał na myśli decyzję portugalskiego parlamentu z końca marca. Opozycyjne partie nie zgodziły się wówczas na zaproponowany przez gabinet Socratesa pakiet oszczędnościowy. Przewidywał on m.in. obniżenie o 10 proc. największych emerytur, zamrożenie płac i ograniczenie refundacji leków. Premier bezradnego rządu mniejszościowego chwilę później podał się do dymisji. - To wy będziecie winni kryzysu - komentował decyzję Socrates, zwracając się do piątki opozycyjnych partii, które utrąciły projekt.
Portugalia po Grecji i Irlandii jest trzecim krajem, który chce skorzystać z pomocy Unii Europejskiej i Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Analitycy oceniają, że kraj będzie potrzebował ok. 80 mld euro. W kwietniu potrzebuje ok. 4,3 mld euro na wykup obligacji, w czerwcu - 4,9 mld. Nie jest jasne, ile gotówki ma Portugalia, ale specjaliści są zdania, że nie byłoby jej stać na czerwcową spłatę.
Przewodniczący Komisji Europejskiej José Manuel Barroso, były premier Portugalii, oświadczył, że Unia bezzwłocznie odpowie na apel Socratesa. - To odpowiedzialna decyzja - skomentował prośbę o pomoc rządu unijny komisarz ds. gospodarczych i walutowych Olli Rehn.
Od dawna zanosiło się na to, że ten jeden z najmniejszych i najsłabszych gospodarczo krajów strefy euro będzie potrzebował pomocy. Socrates stwierdził, że "to bardzo trudny moment dla kraju, ale mogłoby być tylko gorzej, gdyby nie podjęto żadnych działań". Mówił, że skorzystanie z pomocy UE i MFW to "ostatnia deska ratunku" dla państwa, które od roku broniło się przed proszeniem o tę pomoc.
Deficyt budżetowy Portugalii za rok 2010 wyniósł 8,6 proc. produktu krajowego brutto, czyli więcej niż prognozowane przez rząd 7,3 proc. PKB.
Prośba Portugalii pojawiła się kilkanaście godzin przed decyzją Europejskiego Banku Centralnego o podwyżce stóp procentowych - pierwszej od wybuchu kryzysu finansowego w 2008 roku. Poprzedziła ją aukcja portugalskich obligacji, które sprzedały się po bardzo wysokiej cenie. W poprzedniej rynki płaciły po 4,33 proc, w środowej - już prawie 6 proc.