Budżet wielkich liczb, ale niewielkich możliwości - tak projekt budżetu miasta na 2020 rok opisał prezydent Białegostoku Tadeusz Truskolaski. Planowane dochody, to ponad 2,18 mld zł, deficyt - 172 mln zł. Na poniedziałkowej sesji rady miasta odbyło się pierwsze czytanie tego dokumentu. Głosowanie - za tydzień.
Projekt zakłada 3,1-procentowy nominalny wzrost (w relacji do budżetu 2019 roku) dochodów, do ponad 2,18 mld zł, i o 2 proc. większe wydatki przekraczające 2,36 mld zł; planowany deficyt to 172 mln zł i ma być o ponad 10 proc. mniejszy, niż w 2019 r. Wskaźnik zadłużenia miasta zwiększy się o 3,4 proc. z 46,8 proc. do 50,2 proc., co oznacza spełnienie wymogów ustawowych.
Dokument zaprezentował w poniedziałek radnym prezydent Białegostoku Tadeusz Truskolaski. "Wzrost dochodów jest znacznie mniejszy niż mógłby być, ponieważ zostały wprowadzone ustawowe zmiany w podatku PIT" - mówił, wymieniając zwolnienie z podatku osób w wieku do 26 lat i obniżkę progu podatkowego z 18 do 17 proc. Powiedział też, że budżet Białegostoku jest nominalnie wyższy, niż w 2019 roku, bo wskutek rozszerzenia ustawy o 500 plus (o pierwsze dziecko) do kasy miasta wpłynie na te wydatki dodatkowe 112 mln zł z budżetu państwa.
Po stronie dochodów, ponad 239 mln zł to pieniądze z funduszy unijnych; to o 28 proc. mniej, niż w 2019 roku.
Prezentując największe wydatki, prezydent wskazał na oświatę. Mówił, że tylko na wynagrodzenia nauczycieli miastu brakuje prawie 90 mln zł, w relacji do otrzymywanej subwencji. Wzrost wydatków na oświatę, rok do roku, oszacował na 165 mln zł. "Subwencja oczywiście wzrosła, ale wydatki wzrosły wręcz lawinowo, to już zupełnie inna sprawa (...). To jest właściwie powód, dla którego ten budżet po prostu staje się bardzo mało elastyczny" - mówił Truskolaski.
Wskazał też, że w przypadku transportu publicznego budżet nie bilansuje się na kwotę ponad 40 mln zł (o tyle wyższe są wydatki); w mieście obowiązuje bezpłatna komunikacja dla uczniów szkół.
Odnosząc się do poziomu inwestycji (ok. 20 proc. wydatków) ocenił, że to "ostatni taki budżet w najbliższych latach". Na inwestycje drogowe (głównie chodzi o dokończenie już trwających, kilkuletnich projektów) miasto zamierza przeznaczyć 205 mln zł. Wśród nich jest tzw. węzeł drogowy Porosły na wjeździe do miasta od strony Warszawy; jego budowa ma być zakończona jesienią przyszłego roku. Truskolaski przypomniał, że niedawno miasto dostało na ten projekt 47 mln zł dofinansowania z unijnego programu Polska Wschodnia. Dziękował za pomoc w pozyskaniu tych pieniędzy m.in. ministerstwu funduszy i polityki regionalnej oraz marszałkowi województwa podlaskiego. "To taka maska tlenowa założona na finanse" - mówił o znaczeniu tej dotacji dla budżetu miasta.
"Jest to budżet wielkich liczb, ale niewielkich możliwości zarówno ze strony miasta, prezydenta, urzędu jak i też samych państwa radnych" - mówił Truskolaski. Użył też określenia "budżet wydrenowany przez rosnące wydatki". "Mimo że mówię o tym budżecie dosyć krytycznie, bez entuzjazmu, to powiem państwu, że za rok i za dwa lata my za tym budżetem zatęsknimy. Bo kolejne lata będą po prostu zwyczajnie gorsze" - dodał. Wskazał przede wszystkim na brak źródeł wzrostu dochodów i znaczny spadek wpływów dotacji unijnych, bo kończy się perspektywa budżetowa. "Będziemy mogli realizować wyłącznie inwestycje z budżetu obywatelskiego, bo tylko na tyle będzie nas stać" - prognozował Truskolaski.
Poparcie projektu zapowiada klub radnych Koalicji Obywatelskiej, który w Radzie Miasta Białystok ma samodzielną większość. Występujący w imieniu tego klubu radny Marcin Moskwa zarzucał rządowi PiS, że - jak to ujął - chce "zagłodzić samorząd". "Dołożyć zadań, otoczyć kordonem ustaw i zobowiązań, nie dać pieniędzy na nie, a nawet i zabrać" - mówił Moskwa. Wskazywał na lukę w budżecie oświatowym samorządu, mówił o wzroście ceny prądu dla samorządów.
Przewodniczący klubu radnych PiS Henryk Dębowski odpowiadał, że radni opozycji "nie przyłożą ręki" do planowanych podwyżek w Białymstoku (na kolejnej sesji ma być rozpatrywany projekt wzrostu cen biletów komunikacji miejskiej-PAP). Wskazywał, że dochody i wydatki miasta przekraczają po raz kolejny 2 mld zł, ale mówił też o "rosnącej spirali zadłużenia" Białegostoku. Pytał o duże inwestycje, takie jak budowa hali sportowo-widowiskowej, czy pas startowy na Krywlanach (budowa zakończony jesienią 2018 roku), ale wciąż nie użytkowany, bo nie została zakończona certyfikacja.
Wśród możliwych oszczędności, wskazał na koszty funkcjonowania urzędu. Mówił o konieczności współpracy miasta z rządem PiS, by pozyskiwać dofinansowanie inwestycji z budżetu państwa.
Radni obu klubów zgłosili do budżetu poprawki. Drugie czytanie i głosowanie projektu budżetu planowane jest na 9 grudnia.