Polska ma nadzieję, że w czasie naszej prezydencji Ukraina podpisze umowę o stowarzyszeniu z UE. Ale Rosja wciąż próbuje zmienić geopolityczny kurs Ukrainy i wciągnąć ją do własnej strefy wolnego handlu.
Rozmowy o integracji Ukrainy z UE trwają od 2007 r., gdy w Kijowie rządziła ekipa prozachodnich "pomarańczowych" polityków. Zakładano, że umowa stowarzyszeniowa zostanie podpisana w 2010 r. Jednak negocjacje trwają. Dopiero w tym tygodniu, jak podała agencja UNIAN, udało się uzgodnić kwoty eksportu mięsa z Ukrainy do UE po stowarzyszeniu - co jest wielkim sukcesem Kijowa, które rozwój rolnictwa wiąże właśnie z eksportem mięsa.
Nie ma za to postępów w rozmowach energetycznych - jak napisał dziennik "Kommiersant Ukrainy". Pod koniec zeszłego roku Ukraina ratyfikowała umowę z UE o przystąpieniu do Europejskiej Wspólnoty Energetycznej i miała przyjąć unijne przepisy energetyczne. To pozwoliłoby na integrację ukraińskich gazociągów i linii przesyłu energii elektrycznej z sieciami UE. Jednak dotąd Kijów nie wprowadził unijnych reform energetycznych.
I właśnie na kwestiach energetycznych gra Rosja, która zachęca Ukrainę, by dołączyła do tworzonej przez Moskwę unii celnej, a dopiero w ramach tego bloku integrowała się z UE. Do unii celnej weszły już Białoruś i Kazachstan, a w tym tygodniu akces zgłosiła Kirgizja.
Do udziału w unii zachęcał Ukraińców premier Rosji Władimir Putin, który we wtorek był w Kijowie. Putin mówił, że Ukraina zarobi na tym 6,5 do 9 mld dol. rocznie.
Jednak Kijów chciał konkretnych rozmów o obniżce cen gazu z Rosji i zwiększeniu tranzytu rosyjskiego gazu do UE. W zeszłym roku Rosja zniosła już cła na gaz sprzedawany Ukrainie, a w zamian Kijów przedłużył z 2017 do 2042 r. umowę o dzierżawie baz wojskowych rosyjskiej Flocie Czarnomorskiej. W razie akcesji do unii celnej z Rosją Kijów nie dostałby już ulg celnych od Rosji. Trzeba zmian w kontrakcie podpisanym przez ukraiński Naftohaz z Gazpromem w 2009 r., aby Ukraińcy płacili taniej za rosyjski gaz. A na to Moskwa na razie się nie zgadza.
- Nie umówiliśmy się w sprawie rewizji obecnego kontraktu gazowego - powiedział wczoraj Putin cytowany przez agencję Interfax. Wiceminister rozwoju gospodarczego Rosji Andriej Klepacz stwierdził zaś, że o obniżce cen gazu dla Ukrainy można rozmawiać dopiero po akcesji do unii celnej.
Rosjanie nie zareagowali też na propozycje premiera Azarowa, który chce potroić tranzyt rosyjskiego gazu. Obecnie Gazprom przesyła przez ukraińskie rury mniej gazu, niż uzgodnił z Naftohazem w 2009 r., ale Rosjanie nie ponoszą żadnych konsekwencji za niewypełnione zobowiązania, bo nie przewidziano ich w kontrakcie. Potrojenie tranzytu rosyjskiego gazu przez Ukrainę do UE przekreśliłoby zaś plany Gazpromu, który przez Morze Czarne chce ułożyć rurę South Stream do Europy. Moskwa wyklucza rezygnację z tej inwestycji.
Ale negocjacje trwają i za tydzień do Kijowa na rozmowy o gazie przyleci wicepremier Rosji Igor Sieczin. A Ukraińcy nie rezygnują z planów zacieśnienia energetycznych związków z Rosją. We wtorek Azarow nalegał na jak najszybsze podpisanie umowy o 4 mld dol. kredytu na budowę nowych bloków chmielnickiej elektrowni atomowej, która ma być zarządzana wraz z Rosjanami i eksportować prąd do Polski i innych państw UE.
Azarow zachęcał też Rosjan do poszukiwania i eksploatacji złóż gazu i ropy spod dna Morza Czarnego.