Rzecznik ambasady USA w Berlinie potwierdził w niedzielę 13 stycznia 2019 roku, że ambasador Richard Grenell wysłał do realizujących projekt gazociągu Nord Stream 2 zachodnich koncernów list z zapowiedzią objęcia ich amerykańskimi sankcjami, jeżeli nie wycofają się z tego przedsięwzięcia.
- List przypomina, że jakakolwiek firma współpracująca z rosyjskim sektorem energetycznych rurociągów eksportowych naraża się na sankcje USA z tytułu CAATSA (Ustawy o Przeciwdziałaniu Przeciwnikom Ameryki poprzez Sankcje) - oświadczył rzecznik, dodając, że planowanemu drugiemu gazociągowi z Rosji do Niemiec po dnie Bałtyku sprzeciwiają się również inne państwa europejskie.
- Ponownie podkreślamy, że firmy, które angażują się w rosyjski sektor eksportu energetycznego, uczestniczą w czymś, z czym wiąże się poważne ryzyko sankcji. W efekcie firmy, które wspierają budowę obu gazociągów, czynnie działają na rzecz nadwątlenia bezpieczeństwa Ukrainy i Europy - głosi list cytowany przez „Bilda”.
Zobacz też: Firmy budujące Nord Stream 2 na celowniku USA
Jak powiedział „Bildowi” rzecznik ambasady USA, listu nie należy traktować jako groźby, lecz jako jasną deklarację polityki Stanów Zjednoczonych.
Formalnie jedynym udziałowcem spółki odpowiedzialnej za projekt Nord Stream 2 jest rosyjski Gazprom, ale podpisała ona umowy o finansowaniu tego przedsięwzięcia przez niemieckie koncerny Wintershall i Uniper oraz holendersko-brytyjski Shell, francuski Engie (dawniej GDF Suez) i austriacki OMV. Wszystkie te firmy energetyczne byłyby odbiorcami dostarczanego nowym gazociągiem surowca.
Czytaj także: Szef niemieckiego MSZ: sankcje na Nord Stream 2 to zły sposób rozwiązania sporu