Zerwanie przez rosyjski Gazprom kontraktu z Polskim Górnictwem Naftowym i Gazownictwem, co skutkuje wstrzymanie dostaw surowca, spowodowało, że musimy sobie radzić bez rosyjskiego gazu. Alternatywą jest surowiec pozyskiwany od naszych zachodnich partnerów. Jednak z tym może być problem, bo Gazprom właśnie ogłosił że surowca dla Europy będzie mniej.
- Ogłoszenie mniejszych planów wydobycia może być spowodowane chęcią podniesienia cen gazu.
- Kreml wciąż sonduje, jak silne są więzi unijnych państw.
- Obecna sytuacja zwiększa napięcie na rynku gazu.
Rosjanie bez powodu zerwali umowy gazowe z Polską, Litwa i Bułgarią. Kraje te, pomimo posiadania ważnych kontraktów, nie otrzymują surowca z Rosji. Moskwa tłumaczy to tym, że nie chciały płacić za surowiec w rublach. Rosjan nie obchodzi, że warunki kontraktów przewidywały twarda walutę.
Zmniejszy się wolna pula gazu
Polski rząd nie ukrywa, że rosyjski szantaż gazowy zmusza nas do poszukiwania dostawców wśród innych krajów Unii Europejskiej. Część surowca będziemy pozyskiwali z Niemiec, być może zwiększy się także liczba metanowców zawijających do terminala gazowego w Świnoujściu.
Czytaj też: Gazprom przez miesiące przygotowywał się do kryzysu gazowego, który sam wywołał
Jednak należy pamiętać, że aby gaz mógł do nas płynąc z zachodu, na tamtejszym rynku musi być wystarczająca ilość surowca. A to, jak się okazuje, wcale nie jest oczywiste.
W gazecie firmowej Gazpromu właśnie ukazał się wywiad z wiceprezesem firmy Witalijem Markiełowem. Menadżer wśród poruszonych zagadnień wypowiedział się na temat planów produkcyjnych na ten rok.
- Plan wydobycia gazu na 2022 rok został zatwierdzony w ilości 494,4 mld m3 surowca - powiedział menadżer. Ta ostatnia kwota jest bardzo interesująca, bo oznacza że rosyjski koncern chce wyprodukować mniej gazu niż w 2021 roku. Z pozoru różnica jest niewielka, bo chodzi tylko o ułamek procenta - dokładnie 2,5 mld m3 mniej surowca w stosunku do faktycznego wydobycia w 2021 roku (co ważne, Gazprom w ubiegłym roku wytworzył o 18 mld m3 więcej gazu, niż pierwotnie planował). Jednak należy to odczytać, jako kolejny wyraźny sygnał Moskwy, że będzie nadal chciała sterować cenami na rynku gazu.
Wiele więc wskazuje na to, że Gazprom, podobnie jak w ubiegłym roku, chce wpływać na sytuację na rynku gazu i manipulować cenami surowca. Już sama wielkość udziałów Gazpromu w europejskim rynku gazu – około 40 proc., stawia rosyjski koncern na bardzo mocnej pozycji. Jednak regularne w ostatnich miesiącach informacje „wrażliwe” o wydobyciu, planach remontowych gazociągów, czy eksporcie gazu są czynnikami bardzo poważnie wpływającymi na inwestorów, mogącymi pompować ceny surowca.
Warto przypomnieć, że w 2021 roku to działania Gazpromu sztucznie zawyżyły i całkowicie rozregulowały europejski, a pośrednio i światowy rynek gazu. Jednym z katalizatorów był nikły stopień wypełnienia podziemnych magazynów gazu w Unii Europejskiej, kontrolowanych pośrednio, lub bezpośrednio przez Gazprom.
Pierwszy sygnał ostrzegawczy
Czy sytuacja się może powtórzyć? Wydaje się, że Kreml jest skłonny to zrobić. Informacja o mniejszym niż w 2021 roku wydobyciu to pierwszy sygnał, że gazu z Rosji może być mniej. Inna sprawa, czy będzie to odpowiadało prawdzie.
Warto bowiem pamiętać, że Gazprom może w dość dużym zakresie zwiększać, lub zmniejszać podaż gazu. W ubiegłym roku rzeczywista produkcja wyniosła około 514,8 mld m3, była więc o prawie 18 mld m3 większa, niż wcześniej zakładano.
Jednak Gazprom i Kreml informując o mniejszych planach produkcji chcą upiec na jednym ogniu dwie pieczenie. Po pierwsze, sygnalizując mniejszą produkcje, mogą wpływać na nastroje odbiorców i podwyższać ceny surowca.
Po drugie Rosjanie mogą chcieć rozbijać jedność europejską. Jak tłumaczy anonimowy rosyjski analityk – rosyjska spółka stwarza nastrój niepewności. U odbiorców mogą się pojawić obawy o dostępność surowca.
Zresztą obecnie wokół europejskiego rynku gazu i dostaw surowca z Rosji pojawia się bardzo dużo informacji z anonimowych źródeł, które przynajmniej w części działają na rzecz Moskwy.
Anonimowi rosyjscy przedstawiciele Gazpromu informowali jedną z agencji prasowych o tym, że Austria zgodziła się płacić za gaz w rublach, dzień później zdementował to kanclerz Austrii. 24 godziny później jeden z szanowanych dzienników biznesowych napisał, że OMV (austriacki odpowiednik PKN Orlen) za gaz będzie płacił jednak w rublach..
A co jeśli gazu będzie mniej?
Na koniec należy zadać sobie pytanie, a co jeśli deklaracja Gazpromu odpowiada prawdzie? Mniej np. aż o 20 mld m3 surowca faktycznie oznaczałoby problem. Po pierwsze oznaczałoby to, że ceny gazu się utrzymają na wysokim poziomie. Zresztą Piotr Naimski, sekretarz stanu, pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej podczas XIV Europejskiego kongresu Gospodarczego wprost przyznał, że zawirowania na rynku gazu w Europie jeszcze potrwają.
Po drugie Rosja będzie nadal wywierała presję energetyczną, by zmniejszyć pomoc UE dla napadniętej przez Moskwę Ukrainy.
Wstrzymanie dostaw gazu do trzech krajów Unii należy odczytywać jako atak Moskwy na Sofię, Warszawę i Wilno, tyle że bez użycia prochu.