Gdyby nie były kanclerz Niemiec Gerhard Schroeder, być może nie mielibyśmy obecnie żadnych problemów z Nord Streamem. Inwestycja by nie powstała. To właśnie niemiecki polityk w ostatnich dniach swojego urzędowania podpisał z Rosją umowę o budowie gazociągu. Teraz może spotkać go za to kara.
- Podpisanie umowy w sprawie Nord Streamu nastąpiło na kilka tygodni przed opuszczeniem przez Schroedera posady kanclerskiej.
- W Unii Europejskiej Schroeder uważany jest za przedstawiciela rosyjskiej branży paliwowej.
- Od byłego kanclerza zaczyna się odcinać nawet macierzysta partia.