Podczas debaty zorganizowanej przez Instytut Polityki i Społeczeństwa prywatnego uniwersytetu Cevro wiceminister przemysłu i handlu Czech Rene Nediela powiedział, że rezygnacja z projektu Nord Stream 2 (NS2) oznaczałaby wzrost krajowych cen energii.
Trwa rejestracja uczestników na nasz tegoroczny Europejski Kongres Gospodarczy. Zapraszamy! Udział możecie potwierdzić pod tym linkiem.
Nediela podkreślił też, że NS2 zapewni krajowej sieci gazociągów stabilizację, poprzez zwiększenie różnorodności źródeł dostaw. Zwrócił także uwagę na tranzytowy charakter kraju i na fakt, że z Czech gaz będzie płynął do innych państw europejskich.
Uczestniczący w debacie analityk rynku energetycznego Michal Sznobr zwrócił uwagę, że Niemcy po rezygnacji z energii jądrowej oraz po zamknięciu ostatniej kopalni węgla kamiennego są skazane na energię pochodząca z gazu ziemnego. Dlatego, jak podkreślił, muszą dokończyć inwestycję NS2 i zacząć sprowadzać nią gaz.
Czytaj też: Szef MSZ Litwy: gra o Nord Stream 2 nie jest zakończona
Czechy około 75 proc. swojego zapotrzebowania na gaz pokrywają importem z Rosji. Do 1997 r. z Rosji importowano 100 proc. gazu. Sytuację zmieniła umowa z Norwegią. Gazociągi łączą Czechy z Ukrainą i Słowacją, ale są także alternatywne trasy, m.in. gazociąg Gazela, do którego surowiec trafia via Nord Stream. Czesi wykorzystują także gazociąg Jamał przebiegający przez Białoruś i Polskę.
NS2 ma być gotowy pod koniec 2019 roku i transportować z Rosji do Niemiec 55 miliardów metrów sześciennych gazu ziemnego rocznie. Partnerami rosyjskiego Gazpromu w budowie NS 2 jest pięć zachodnich firm energetycznych: austriacka OMV, niemieckie BASF-Wintershall i Uniper, francuska Engie i brytyjsko-holenderska Royal Dutch Shell.
Przeciwko projektowi protestują m.in. Polska, Ukraina, a także Słowacja. Stany Zjednoczone postulują wprowadzenie sankcji za udział w projekcie NS2.