Turcja potwierdziła oficjalnie, że zgadza się na budowę morskiego odcinka drugiej nitki gazociągu Turecki Potok, który ma przebiegać z Rosji po dnie Morza Czarnego i przejąć część gazu obecnie przesyłanego przez Ukrainę - poinformował dziennik "Wiedomosti".
Trwa rejestracja uczestników na nasz tegoroczny Europejski Kongres Gospodarczy. Zapraszamy! Udział możecie potwierdzić pod tym linkiem.
- Przyspieszenie budowy może być związane z chęcią uniknięcia amerykańskich sankcji.
- Gaz docelowo ma popłynąć przez Turcję również do Unii Europejskiej.
- Na razie nie jest jednak pewne, które Europejskie kraje miałyby dołączyć do budowy gazociągu.
Gazeta powołuje się na wypowiedź szefa rosyjskiego koncernu Gazprom Aleksieja Millera z 19 stycznia, który poinformował, że poprzez kanały dyplomatyczne Turcja przekazała zgodę na ułożenie gazociągu w jej wodach przybrzeżnych. "Teraz obie nitki gazociągu zostaną z absolutną pewnością wprowadzone do eksploatacji w terminie, do końca 2019 roku" - zadeklarował szef Gazpromu.
Jak przypominają "Wiedomosti", projekt Tureckiego Potoku zakłada ułożenie na dnie Morza Czarnego dwóch nitek gazociągu, z których każda będzie miała przepustowość 15,75 mld metrów sześciennych rocznie. Pierwsza nitka ma służyć do zaopatrywania samej Turcji, druga, tranzytowa, ma biec dalej przez terytorium tego kraju i ma nią być przesyłany gaz do krajów Europy Południowej i Południowo-Wschodniej.
Zgodnie z informacjami dziennika o tempie budowy Tureckiego Potoku obecnie ułożonych zostało łącznie ponad 760 km gazociągu na odcinku morskim, z czego 224 kilometry przypadają na drugą nitkę.
Dziennik wskazuje, że układanie tej nitki rozpoczęło się już pół roku temu, a więc jeszcze przed otrzymaniem oficjalnej zgody Turcji. "Przyspieszenie tempa budowy drugiej nitki mogło być wywołane pragnieniem Gazpromu, by zagwarantować, iż na projekt (Tureckiego Potoku) nie będzie rozciągać się nowy pakiet sankcji amerykańskich" - powiedział "Wiedomostiom" analityk firmy Fitch Dmitrij Marinczenko. Przypomniał, że ustawa przyjęta w USA w czerwcu 2017 roku, a podpisana przez prezydenta Donalda Trumpa w sierpniu, nie obejmuje projektów już będących na etapie realizacji.
Czytaj także: Niemcy bronią Nord Stream 2 podnosząc mocne argumenty
Marinczenko ocenił, że biorąc pod uwagę szybkie tempo budowy Gazprom rzeczywiście może ukończyć obie nitki Tureckiego Potoku do końca 2019 roku. "Jednak nie ma gwarancji, że przez drugą nitkę natychmiast popłynie gaz. Biorąc pod uwagę niełatwą sytuację polityczną uzgodnienie trasy i otrzymanie zezwoleń w krajach europejskich może się przeciągnąć" - ocenił ekspert. Jego zdaniem proces ten może zająć kilka lat.
"Jedyną nierozwiązaną do tej pory kwestią dotyczącą drugiej nitki Tureckiego Potoku jest pytanie, w jaki sposób może przebiec ona dalej do UE" - piszą "Wiedomosti". Przypominają, że Gazprom rozpatrywał wśród możliwych opcji przedłużenie lądowego odcinka gazociągu przez Grecję lub przez Bułgarię. W listopadzie zeszłego roku pojawiły się informacje o tym, że koncern zamówił analizę przebiegu gazociągu trasą przez Bułgarię do Serbii, a dalej na Węgry i do Austrii. Nie jest jednak jasne, czy ta właśnie trasa będzie ostateczna - wskazują "Wiedomosti".