UE nie powinna polegać na dostawach gazu z Rosji, bo rosyjski prezydent Władimir Putin traktuje ten surowiec jako broń polityczną. Bruksela ma przed sobą inne, realne możliwości wyboru - pisze w "Financial Times" ambasador USA przy UE Gordon Sondland.
Trwa rejestracja uczestników na nasz tegoroczny Europejski Kongres Gospodarczy. Zapraszamy! Udział możecie potwierdzić pod tym linkiem.
Europa ma obecnie możliwość poluźnienia kontroli Rosji nad częściami Europy - dodaje Sondland. Jeśli jednak - ostrzega - "Europa pozwoli na poprowadzenie nowych rosyjskich połączeń gazowych do serca kontynentu (europejskiego), odkryje, że przyjęła konia trojańskiego".
Przeczytaj także: Import gazu z USA do UE nadal niewielki, choć ciągle rośnie
- Nowe gazociągi, jeśli zostaną ukończone, pozwolą Moskwie (...) zakończyć tranzyt gazu przez Ukrainę, co pozbawi ten kraj żywotnego połączenia z Zachodem. Jeśli rosyjski Gazprom (...) będzie mógł omijać Ukrainę, Moskwa nie tylko zyska potężne narzędzie nacisku, ale też po raz kolejny narazi Zachód na możliwość przerywania dostaw podczas nadchodzących zim - wskazuje Sondland.
Amerykański ambasador przekonuje, że istnieją "inne wystarczające, wiarygodne i konkurencyjne cenowo źródła skroplonego gazu ziemnego, wolne od prawdziwych kosztów związanych z dostawami z Rosji", a "ostatnie odkrycia, w tym u wybrzeży Cypru sprzed kilku tygodni, świadczą o możliwości realizowania dostaw z terytorium UE".
Sondland pisze, że USA "mogą być ważnym i natychmiastowym elementem rozwiązania" problemu dostaw. Przypomina, że jego kraj jest największym na świecie producentem ropy naftowej i gazu ziemnego, a minister energetyki Rick Perry i szef doradzającej prezydentowi Narodowej Rady Gospodarczej Larry Kudlow zwiększenie eksportu amerykańskiego LNG traktują priorytetowo.
Przeczytaj: "Nie chcemy, by nasi europejscy sojusznicy byli zależni od gazu z Rosji"