40-letni górnik przodowy zginął w piątek rano w kopalni Rydułtowy, będącej częścią rybnickiej kopalni ROW. To trzeci od początku tego roku śmiertelny wypadek w polskim przemyśle wydobywczym, a drugi w kopalniach należących do Polskiej Grupy Górniczej.
Podjęta natychmiast reanimacja nie przyniosła rezultatu, mężczyzny nie udało się uratować - lekarz stwierdził jego zgon. Zmarły był doświadczonym pracownikiem, był zatrudniony w kopalni od blisko 10 lat. Przyczyny i okoliczności wypadku wyjaśnia Okręgowy Urząd Górniczy.
Poprzedni śmiertelny wypadek w górnictwie węgla kamiennego miał miejsce w minioną sobotę w kopalni Piast w Bieruniu, również należącej do Polskiej Grupy Górniczej. Górnik, który pracował w przodku przy obudowie wyrobiska 650 m pod ziemią, stał na pomoście roboczym, kiedy w pomost uderzyła tzw. łata, odspojona od ociosu, czyli bocznej ściany wyrobiska. W wyniku uderzenia mężczyzna spadł z pomostu i uderzył głową w gąsienicę kombajnu. Zmarł w szpitalu na skutek doznanych obrażeń.
2019 r. rozpoczął się tragicznie również w kopalniach odkrywkowych. W miniony wtorek w Zagładzie Górniczym Wiklino III w powiecie słupskim zginął 51-letni pracownik zakładu wydobywającego kruszywo naturalne.
Według statystyk Wyższego Urzędu Górniczego, w ubiegłym roku w całym polskim przemyśle wydobywczym zginęło 21 osób, a 14 górników doznało ciężkich obrażeń. Liczba wypadków lekkich o różnym charakterze przekroczyła 2 tys. W kopalniach węgla kamiennego śmierć poniosło 15 górników, w kopalniach odkrywkowych zginęło pięć osób, a w kopalniach miedzi - jedna.
Najtragiczniejszym ubiegłorocznym wypadkiem górniczym było majowe tąpnięcie w kopalni Zofiówka, gdzie zginęło pięciu górników.
20 grudnia 2018 roku w czeskiej kopalni CSM Stonawa wybuch metanu zabił 13 górników, wśród nich 12 Polaków. Ciało jednej z ofiar wydobyto tuż po katastrofie, trzech kolejnych - 23 grudnia. Zwłoki dziewięciu ofiar nadal znajdują się pod ziemią, w otamowanym po wybuchu rejonie.