Mamy koniec roku 2021 i nagle wszyscy potrzebują węgla. Po co? Ano dlatego, że legły w gruzach plany zastępowania węgla tanim gazem. Ceny gazu skoczyły do góry o kilkaset procent, drogi i niepewny - ze względu na zmienną pogodę - jest prąd z odnawialnych źródeł energii. Nagle okazało się, że jak trwoga, to do węgla - zaznacza Bogusław Hutek, szef górniczej Solidarności, a zarazem szef związku w Polskiej Grupie Górniczej (PGG).
- Hutek przypomina, że w 2019 roku Polska Grupa Górnicza miała wydobyć 30 milionów ton węgla, z czego 18 mln t dla energetyki zawodowej.
- Aby móc się wywiązać z tego zadania, PGG musiała zainwestować 1,8 mld zł w ściany, niezbędne maszyny i urządzenia.
- Tymczasem na początku roku 2020 usłyszeliśmy, że energetyka nie odbierze zakontraktowanych 18 mln t, tylko 13 mln t. Koszty poniesione przez PGG się nie zwróciły, zaś same spółki energetyczne ściągnęły sobie ten węgiel z zagranicy - pamiętamy przecież sprawę masowców z setkami tysięcy ton węgla, które wpływały do polskich portów z Kolumbii - wskazuje Hutek.