Kompania Węglowa poprosiła podległe sobie kopalnie, żeby z funduszu socjalnego kupiły bilety na galę bokserską, w której wystąpi Damian Jonak, były górnik i członek "S" w kopalni Makoszowy. - Pamiętamy to wszystko jeszcze z PRL-u - mówi Paweł Poncyljusz, były wiceminister gospodarki.
Młody pięściarz związkowiec doping ma zapewniony. Okazuje się, że Kompania Węglowa wystosowała do podległych sobie kopalń prośbę, by każda kupiła co najmniej 200 biletów na bokserską galę (w skład koncernu wchodzi 16 kopalń). Organizator sprzedaje je w cenie od 50 do 120 zł. Część zakładów wywiązała się z tego zadania. Pieniądze pochodziły z zakładowego funduszu świadczeń socjalnych, ale żadna kopalnia nie chciała zdradzić ile zapłaciła za bilety.
Zbigniew Madej, rzecznik Kompanii, mówi, że kupno przez kopalnie biletów na galę bokserską to nic nadzwyczajnego. - To sami górnicy, w porozumieniu ze związkami zawodowymi, decydują, na co pójdą pieniądze z funduszu socjalnego. Jeżeli większość chciałaby bilety do teatru czy filharmonii, też nie byłoby problemu - przekonuje Madej.
Akcja nie spodobała się jednak Sierpniowi 80, który grzmi, że finansowanie z kasy kopalń dopingu dla bokserów to przesada. - My też mamy drużynę piłkarską, ale jakoś poszczególne kopalnie nie wydają na nią pieniędzy - mówi sarkastycznie Bogusław Ziętek, szef Sierpnia 80.
Przypomina, że nie tak dawno Kompania wycofała się z finansowania orkiestr górniczych, tłumacząc, że na wolnym rynku muszą radzić sobie same, bez kopalnianych dotacji. - Na górniczą tradycję nie ma pieniędzy, a na pięściarskie walki są - grzmi Ziętek.
Kupowanie biletów na bokserską galę przez kopalnie nie dziwi Pawła Poncyljusza, byłego wiceministra gospodarki w rządzie PiS-u. To on jako pierwszy wypowiedział prawdziwą krucjatę przeciwko sponsorowaniu przez spółki węglowe sportu. Próbował nawet zmusić Jastrzębską Spółkę Węglową, by wycofała się ze sponsorowania siatkarzy, ale poniósł porażkę. - Odbiłem się od ściany, bo usłyszałem, że to dobra reklama - wspomina dziś były wiceminister.
Dodaje, że kupowanie przez kopalnie biletów na bokserska galę to swoisty układ. - Zarząd państwowej firmy, jaką wciąż jest Kompania Węglowa, chce mieć po prostu święty spokój. A jak to osiągnąć? Wystarczy dogadać się ze związkowcami i parę razy pójść na jakieś ustępstwa. Na przykład kupując bilety na bokserską galę, ale może być też inna impreza. Pamiętamy to wszystko jeszcze z PRL-u - mówi Poncyljusz.
Wojciech Gumułka, rzecznik śląsko-dąbrowskiej "Solidarności", zapewnia, że nic nie wie o tym, że część kopalń kupiła bilety na galę, w której będzie uczestniczył członek "S". Przekonuje jednak, że cała sprawa to szukanie dziury w całym. - Jonak jest przede wszystkim górnikiem, który swoją ciężką pracą osiągnął sukces. Potem związkowcem identyfikującym się z tym ruchem, a dopiero w trzeciej kolejności członkiem "Solidarności" - wylicza Gumułka.