Związki "Kadra" i "Jedność", które na przełomie roku przeprowadziły w "Budryku" 45-dniowy strajk na tle płacowym, żądają wstrzymania ogłoszonych po jego zakończeniu zwolnień związkowców.
Trwa rejestracja uczestników na nasz tegoroczny Europejski Kongres Gospodarczy. Zapraszamy! Udział możecie potwierdzić pod tym linkiem.
To dwa z czterech związków uczestniczących w zimowym strajku w "Budryku". Ich liderzy byli uznawani za głównych organizatorów protestu. Postulaty związkowców prócz kwestii zwolnień dotyczą m.in. formy wypłaty zapowiadanej premii produkcyjnej oraz warunków sanitarnych w podziemnych wyrobiskach.
- Przede wszystkim chodzi o to, byśmy zaprzestali i wycofali się ze zwolnień niektórych związkowców - organizatorów i uczestników poprzedniego strajku. Celem jest więc dobro liderów związkowych, a nie dobro samych górników. Zwolnienia były bowiem wręczone za łamanie prawa w trakcie strajku, a nie za udział w nim - podkreśliła rzeczniczka.
- Nam chodzi o wstrzymanie procedury zwolnień ludzi, którzy nie mają możliwości obrony, a zwolnieni zostali na podstawie nieprawdziwych zarzutów, np. złamania przepisów bhp podczas strajku. Pierwsze rozprawy w ich sprawach rozpoczną się przed sądem pracy 19 maja - powiedział PAP w poniedziałek lider "Kadry Budryka" Grzegorz Bednarski.
W najbliższych dniach upłyną trzymiesięczne terminy pierwszych wypowiedzeń pracy wręczonych wkrótce po strajku 11 pracownikom. Wśród nich jest m.in. Bednarski, którego termin zwolnienia upływa 31 lipca. Szef "Jedności" Wiesław Wójtowicz został wraz z członkiem "Kadry" Grzegorzem Dynakiem zwolniony z kopalni dyscyplinarnie.
Choć Wójtowicz nie jest już pracownikiem kopalni, jako lider związku zawodowego może na jej terenie wykonywać obowiązki związkowe. Jak podkreśliła Jabłońska-Bajer, nadzór nad nim pracowników ochrony jest w tej sytuacji normalną sytuacją i nie może być podstawą wysuniętego przez związkowców zarzutu, że są oni konwojowani pod bronią.
Bednarski podkreślił, że obawia się przede wszystkim zapowiedzi wypłaty przez JSW wszystkim pracownikom spółki jednorazowej premii produkcyjnej 2 tys. zł. "Widzimy zagrożenie, że przez wypłatę kolejnego dodatku nie uda się spełnić wynegocjowanego 30 stycznia zapisu co najmniej 10 proc. wzrostu wynagrodzenia w tym roku" - podkreślił.
Wśród innych postulatów wskazał uregulowanie w "Budryku" kwestii posiłków profilaktycznych, a także zapewnienie sanitariatów przy dużych skupiskach ludzi pracujących pod ziemią. "Do tej pory te sprawy załatwiane są +za zagrodą+. Podczas strajku mieliśmy pod ziemią przenośne toalety. Ludzie uważają, że dobrze spełniły swą rolę" - wyjaśnił Bednarski.
W tej kwestii władze JSW odpisały już związkowcom, że leży ona w gestii dyrektora zakładu. Wyjaśniły, że żadne urządzenia na dole kopalni nie mogą być legalnie instalowane, jeśli nie zostaną dopuszczone przez Wyższy Urząd Górniczy. Podkreśliły też, że nie uważają żądań zgłoszonych przez związki z "Budryka" jako formalnych postulatów sporu zbiorowego.
Bednarski zaznaczył, że w środę odbędą się pierwsze negocjacje na temat zgłoszonych postulatów.