Prąd, gaz, wodór, woda, sól - to wszystko może produkować polska branża górnicza, by zwiększyć swoje przychody. Podstawą do tego musi być jednak efektywne wydobycie samego węgla.
Trwa rejestracja uczestników na nasz tegoroczny Europejski Kongres Gospodarczy. Zapraszamy! Udział możecie potwierdzić pod tym linkiem.
- Będące pod presją unijnej polityki klimatycznej firmy górnicze rozglądają się za możliwościami dywersyfikacji działalności.
- Spory potencjał leży w złożach metanu i produkcji syngazu.
- Jastrzębska Spółka Węglowa prowadzi też eksperymenty z gazem koksowniczym i wodorem.
Branża górnicza w Polsce przeżywa niełatwe chwile. Na skutek polityki klimatycznej Unii Europejskiej w energetyce pojawił się obowiązek nabywania uprawnień do emisji CO2. Ich ceny sprawiają, że produkcja prądu z węgla staje się coraz mniej opłacalna, a to odbija się na przemyśle wydobywczym. Co więcej, zmienność cen utrudnia planowanie działalności na przyszłość.
Czytaj również: Polska europosłanka: Unia zapadła w utopijny, "zielony" sen
- W ostatnich latach dosyć mocno przyglądaliśmy się temu, jakie będą trendy na następne lata, jeśli chodzi o CO2. I powiem szczerze, kilka osób przecierało oczy, jak patrzyło na kolejne kalkulacje robione półrocze po półroczu. Mocno się zmieniały i to w zasadzie tylko ze względu na ceny energii i ceny CO2 - opowiada Paweł Wilman, dyrektor ds. rozwoju inwestycji w należącej do Jastrzębskiej Spółki Węglowej spółce JSW Koks.
Pewnym wyjściem z sytuacji jest poszukiwanie alternatywnych źródeł przychodu. - Firmy chcą optymalnie wykorzystać swoje zasoby, potencjał ludzki i maszynowy, więc szukają innych możliwości zwiększenia przychodów - tłumaczy Stanisław Prusek, dyrektor Głównego Instytutu Górnictwa.
Czytaj także: Flagowy projekt górniczy JSW z dużymi nadziejami
W tym celu próbuje się w większym stopniu zagospodarować choćby metan, wodę czy sól pochodzące z pokładów węglowych.
- Kopalnie produkują z metanu choćby ciepło i energię elektryczną na własny użytek. Oczywiście są też przypadki, że metan jest sprzedawany na zewnątrz, ale generalnie wykorzystujemy to na potrzeby własne. Podobnie jest z wodą - mówi Stanisław Prusek.
Istnieje więc pole do zwiększenia skali zagospodarowania metanu, co udowadnia już choćby Jastrzębska Spółka Węglowa. - Za jakiś czas energię elektryczną będziemy sprzedawać, zwłaszcza jeśli kopalnie JSW zagospodarują całość metanu w ramach projektów silników metanowych, które są właśnie organizowane. Sprzedaż prądu to już jest dla nas nowy produkt, dający szanse na uzyskanie ciekawych poziomów procentowych na marży - twierdzi Paweł Wilman.
Jak wylicza Janusz Jureczka, dyrektor Oddziału Górnośląskiego w Państwowym Instytucie Geologicznym - Państwowym Instytucie Badawczym, rocznie w trakcie eksploatacji górniczej uwalnianych jest ponad 900 metrów sześciennych metanu, z czego zagospodarowane jest około 200 mln metrów sześciennych. Bardziej kompleksowe zagospodarowanie metanu pozwoliłoby na znaczące uzupełnienie wydobycia gazu ziemnego w Polsce. - Samo ujęcie metanu na pewno w skali przemysłowej mogłoby oznaczać roczne wydobycie w wysokości około 1,5 mld metrów sześciennych, co zwiększyłoby krajowe wydobycie gazu ziemnego o około 30 proc. - ocenia Janusz Jureczka.
Dużą rolę mogłoby tu odegrać wydobycie metanu jeszcze przed rozpoczęciem eksploatacji pokładów węglowych. Pozwoliłoby to przy okazji znacząco obniżyć poziom zagrożenia metanowego w kopalniach.
Kroki w kierunku takiej eksploatacji robi już Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo we współpracy z PGG.
Eksploatacja metanu na większą skalę może także mieć niebawem duże znaczenie w kontekście polityki klimatycznej Unii Europejskiej. Metan jest bowiem gazem silnie cieplarnianym i pojawiają się pomysły, by tak jak CO2 został objęty systemem handlu emisjami ETS. W warunkach polskiego górnictwa oznaczałoby to znaczący wzrost kosztów eksploatacji.
- Obecnie opłata za emisję metanu wynosi 29 gr za tonę, co przekłada się na 150 tys. zł w skali roku. Natomiast w przypadku objęcia metanu systemem ETS mogłyby to być dziesiątki, a nawet setki milionów złotych - wylicza Janusz Jureczka.
- W przypadku metanu, gdyby faktycznie doszło do opłat emisyjnych, to mamy w górnictwie hospicjum. Inaczej się tego nazwać nie da i wszystkie programy rozwojowe branży mogą zostać co najwyżej w doktoratach - ocenia Aleksander Stabla, wiceprezes zarządu firmy Carboautomatyka, która produkuje urządzenia dla górnictwa.
OZE i syngaz
W działalności firm wydobywczych widać też jednak próby wyjścia naprzeciw ekologicznym oczekiwaniom. Na powierzchni działa coraz więcej farm fotowoltaicznych, przez co producenci paliwa kopalnego sami zaczynają korzystać z odnawialnych źródeł energii.- Spółki górnicze budują farmy fotowoltaiczne. W przypadku Polskiej Grupy Górniczej mamy instalację 410 kW przy kopalni Halemba, zaś docelowo PGG chce zwiększyć moce w fotowoltaice do 40 MW na terenach pokopalnianych. Z kolei Bogdanka anonsuje 30 MW. Farmy fotowoltaiczne rozbudowuje też Tauron, a Jastrzębska Spółka Węglowa aplikuje solary na swoich różnego rodzaju budynkach - wylicza Stanisław Prusek.
Górnictwo szuka też jednak dróg rozwoju, które pozwolą mu zwiększyć zbyt na sam węgiel. Od lat nadzieje wiąże się w tym względzie ze zgazowaniem węgla. Na razie jednak takie zabiegi nie wychodzą w Polsce poza fazę eksperymentów. Zwłaszcza w przypadku zgazowania podziemnego.
- Jestem sceptycznie nastawiony do tematu podziemnego zgazowania, bo raczej nie pasuje do warunków, jakie mamy w Polsce. Uważam jednak, że musimy to sprawdzić, aby mieć jasną odpowiedź, czy należy nad tym pracować, czy nie - ocenia Janusz Jureczka.
Dotychczasowe testy w Polsce nie obejmowały drążenia odwiertów z powierzchni, którymi następnie do pokładów węgla byłby doprowadzany czynnik zgazowujący. Dopiero przeprowadzenie ich w praktyce dałoby precyzyjną odpowiedź, na ile proces ten jest opłacalny w polskich warunkach.
Węgiel można też jednak zgazowywać na powierzchni i w tym przypadku wyzwanie technologiczne jest już dużo mniejsze. Toteż stosuje się takie zabiegi dosyć powszechnie. Łącznie na całym świecie rocznie jest zgazowywane około 400 mln ton węgla - blisko połowa w Chinach, które nie mają własnych zasobów gazu ziemnego.
- Jeśli idzie o nadziemne zgazowanie, to mamy na świecie blisko 900 pracujących reaktorów, głównie w Chinach. Chińczycy nie mają gazu, mają za to bardzo dużo węgla. Tam ten przemysł funkcjonuje bardzo dobrze i się opłaca. Chemia w Chinach jest praktycznie zasilana z syngazu, który pochodzi ze zgazowania węgla - podkreśla Stanisław Prusek.
Jego zdaniem syngaz może być atrakcyjnym paliwem także dla polskiej chemii. Gdyby dziś swoje potrzeby zaspokajała wyłącznie syngazem, to tym samym byłaby nabywcą na kilkanaście procent wydobywanego dziś w Polsce węgla. W zeszłym roku w naszym kraju wydobyto nieco ponad 63 mln ton węgla.
- Nasz przemysł chemiczny zużywa około 2,5 mld m sześc. gazu rocznie. To oznacza zgazowanie około 7-8 mln ton węgla. Jest to więc wytworzenie sobie dość istotnego klienta bądź też poszerzenie rynku - twierdzi Stanisław Prusek.
Swego rodzaju zakładami chemicznymi są też koksownie, które posiada Jastrzębska Spółka Węglowa. To daje jej możliwość dywersyfikacji działalności na obszarach, do których nie mają dostępu inni producenci węgla w Polsce.
- Mamy prawie 1,7 mld metrów sześciennych gazu koksowniczego produkowanego rocznie w naszych koksowniach. Skoro 50 proc. z tego stanowi wodór, to nie sposób nie zerknąć na jego rynek - wspomina Paweł Wilman.
JSW od dwóch lat przygląda się możliwości produkcji wodoru do ogniw paliwowych, które znalazły już pierwsze zastosowania w motoryzacji. Ogniwa wytwarzają prąd z syntezy wodoru z tlenem, wydzielając przy tym wodę. W teorii mogą więc sprawić, że transport drogowy stanie się dużo bardziej ekologiczny niż jest dzisiaj.
Paweł Wilman zastrzega jednak, że na razie rynek wodoru jest zbyt mały i za wolno się rozwija, żeby JSW miała decydować się na budowę kosztownych instalacji do pozyskiwania wodoru w możliwie czystej postaci. Niemniej firma zamierza cały czas trzymać rękę na pulsie.
Jak dodaje, wszelkie działania dywersyfikacyjne nie mogą ignorować tego, że podstawowym przedmiotem działalności firm górniczych pozostaje wydobycie węgla. Wtóruje mu Aleksander Stabla.
- Spółki wydobywcze w pierwszej kolejności powinny skupić się na produkcji węgla. Jeżeli mówimy o produktach pobocznych jak metan, woda, sól, to jak najbardziej w dekoniunkturze, gdy cena węgla spada, może to być uzupełnieniem bilansu wynikowego spółki. Niemniej na pierwszym miejscu trzeba mieć na względzie wydobycie węgla, bez tego kopalnie nie mają sensu - uważa Aleksander Stabla.
- Mówimy o dywersyfikacji i możliwości dywersyfikacji działalności kopalni węgla kamiennego. Wszyscy wiemy, że core biznes takiej firmy to jest wydobycie węgla. Kopalnia nie będzie produkować samochodów. Chodzi tylko o to, by przy okazji produkcji węgla wykorzystać jak najbardziej optymalnie posiadane zasoby ludzkie i maszynowe - podsumowuje Stanisław Prusek.
Tekst powstał na podstawie dyskusji "Dywersyfikacja w Górnictwie", która została zorganizowana w ramach konferencji Górnictwo 2019 w Międzynarodowym Centrum Kongresowym w Katowicach.