Strajkujący górnicy z kopalni "Budryk", gdzie 26. dzień trwa protest na tle płacowym, nie wpuścili w piątek rano pierwszej zmiany na teren zakładu - poinformowali przedstawiciele komitetu strajkowego na konferencji prasowej w Ornontowicach.
Trwa rejestracja uczestników na nasz tegoroczny Europejski Kongres Gospodarczy. Zapraszamy! Udział możecie potwierdzić pod tym linkiem.
"Nerwy ludziom puszczają i prowadzący protest na powierzchni zdecydowali o dosłownym wprowadzeniu strajku okupacyjnego i na teren kopalni wchodzą tylko pracownicy, którzy imiennie wpisują się na listy z deklaracją, że podejmą czynną akcję strajkowa na terenie kopalni" - powiedział szef komitetu strajkowego Krzysztof Łabądź z "Sierpnia 80".
Jednocześnie liderzy protestu zapewnili, że mimo zamknięcia bram zakładu umożliwią wejście na jego teren osobom niezbędnym do zapewnienia bezpiecznego funkcjonowania kopalni.
Strajkujący zadeklarowali, że pojadą na rozmowy do JSW, chociaż czują się oszukani przez jej zarząd, co - jak twierdzą - stało się powodem ponownego rozpoczęcia protestu pod ziemią.
"Górnik ma swój honor i traktuje wszelkie zobowiązania w sposób dosłowny, bo na tym polega ten zawód, że lojalność i dane słowo znaczy bardzo wiele. Jeżeli ktoś kilkakrotnie zawodzi, to nie ma się co dziwić, że druga strona reaguje w podobny sposób" - powiedział Grzegorz Bednarski ze związku "Kadra".
Według niego, strajk okupacyjny na powierzchni prowadzi obecnie 700 górników. Załoga kopalni liczy 2,4 tys. osób.
Rzeczniczka JSW Katarzyna Jabłońska-Bajer potwierdziła, że dojdzie do zaplanowanej na piątek kolejnej tury rozmów ze związkowcami. Negocjacje mają się rozpocząć o godz. 10.
Zasadniczym postulatem protestujących jest zrównanie zarobków w ich kopalni ze średnią płac w JSW, do której "Budryk" został przed kilkoma dniami włączony.
W środę strony sporu uzgodniły 18 z 20 punktów planowanego porozumienia. Późnym wieczorem negocjacje zostały przerwane po pojawieniu się rozbieżności w kluczowym punkcie dotyczącym wysokości i sposobu naliczania podwyżek płac.
Strony miały wrócić do rozmów w czwartek po południu - po ponownym przeliczeniu swych propozycji. Rozmowy te jednak nie odbyły się, bo zarząd JSW został wezwany do Ministerstwa Gospodarki. Spotkanie było związane z przejęciem przez tę spółkę "Budryka" i oceną sytuacji ekonomicznej kopalni oraz strat spowodowanych strajkiem.
Protest w "Budryku" prowadzą 4 z 9 działających tam związków zawodowych. Pozostałe zgadzają się na propozycje zarządu. Protestujący konsekwentnie jednak uznają je za niewystarczające.