Spółki z zaplecza górnictwa od lat wchodzą na nowe, pozagórnicze rynki, gdzie ich doświadczenie pozwala skutecznie konkurować. Ten trend będzie się pogłębiał.
- Spadek popytu ze strony górnictwa, który wydawał się dla spółek zaplecza klątwą, okazał się szansą na rynkowe otwarcie, dywersyfikację produktową i wykorzystanie kompetencji w nowych dziedzinach.
- Potencjał firm zaplecza górniczego – kompetencje i doświadczenie – okazał się uniwersalny i pozwolił na funkcjonowanie również w nowych branżach.
- Potrzeby i niedobory na krajowym rynku węgla sprawiają, że polskie górnictwo łapie drugi oddech, a firmy zaplecza mogą się tylko z tego cieszyć.
Przed laty jednym ze sposobów na restrukturyzację podmiotów górniczych, a zwłaszcza zatrudnienia, w polskim górnictwie było tworzenie zewnętrznych spółek dostarczających produkty i usługi, bez których kopalnie nie mogłyby funkcjonować.
Później okazało się, że owoce tak pomyślanego outsourcingu stały się, niejako przy okazji, miejscem, gdzie o wiele dłużej niż przy wydobyciu węgla wykorzystywano kompetencje kadr wywodzących się z górnictwa. Funkcjonowanie tych firm pozwalało pożytkować ich doświadczenie zawodowe. które z kolei było ważnym atutem w rynkowej konkurencji.
Dywersyfikacja i elastyczność: rośnie liczba zleceń spoza sektora węglowego
Co ważne, były to firmy prywatne, które kierowały się zasadami zapisanymi w kodeksie spółek handlowych – bez oglądania się na polityczne uwarunkowania stale istotne dla branży górniczej.
Okazało się, że potencjał tych przedsiębiorstw był uniwersalny i pozwalał na działanie również w nowych branżach, w które sukcesywnie te przedsiębiorstwa starały się angażować, dywersyfikując dotychczasowy zakres swojej działalności. Dziś dowodem na to są udziały w zleceniach spoza sektora węglowego w pracach wielu z tych firm.
- Koronnymi przykładami na taką uniwersalność oraz najwyższy poziom kompetencji są chociażby takie firmy, jak Famur, Carboautomatyka, Grupa Powen-Wafapomp, Emag, Komag i inne, które zdobywają rynki przede wszystkim dzięki kompetencjom i jakości oferowanych wyrobów - ocenia Jerzy Markowski, były wiceminister gospodarki.
- Zmniejszenie zapotrzebowania na usługi takich firm w samym górnictwie węglowym dało też szansę innym sektorom gospodarki na dostęp do tych podmiotów. A specjaliści ze wspomnianych firm mieli i mają kompetencje przydatne w wielu różnych branżach przemysłu.
Grupę Carboautomatyka tworzą przedsiębiorstwa, z których każde zajmuje istotne pozycje rynkowe w swojej branży. Wynik ten osiągnęły dzięki wykorzystaniu nowoczesnych technologii, wykwalifikowanej kadrze oraz jakości produktów i usług. Działalność firm z Grupy Carboautomatyki w różnych sektorach zapewnia elastyczność – rozwiązania są wdrażane w przedsiębiorstwach o różnej wielkości i profilu i obejmują projektowanie, produkcję, montaż i kompletację, serwis oraz szkolenia.
Carboautomatyka jest teraz obecna w górnictwie węglowym oraz w wydobyciu innych surowców, w energetyce, ciepłownictwie, hutnictwie czy branży infrastruktury drogowej (np. budowa tuneli komunikacyjnych), a także w koksownictwie czy w sektorze gospodarki ściekowej.
- Od lat wchodzimy na nowe rynki, także te pozagórnicze - podkreśla Henryk Stabla, prezes zarządu Carboautomatyki. - Jesteśmy przy tym aktywni na rynkach zagranicznych.
Obecnie wszystkie firmy wchodzące w skład grupy mają pomysł na swą przyszłość. Na pewno utrudnieniem dla Carboautomatyki, jak i wielu innych firm wywodzących się z górniczego zaplecza, pozostaje rezygnacja z rynku rosyjskiego, gdzie górnictwo jest stale rozwijane; rośnie wydobycie węgla. Unijne embargo na węgiel rosyjski powoduje, że Rosja coraz więcej węgla kieruje obecnie do Azji. Carboautomatyka stara się zwiększać swój udział na rynkach bałkańskich czy w Wietnamie. Problemem pozostają dla niej niezwykle wysokie wzrosty cen materiałów do produkcji, w tym między innymi wyrobów stalowych.
Nawet w trudnych czasach warto postawić na badania i rozwój
Przed laty również Grupę Powen-Wafapomp, uznanego producenta pomp dla przemysłu, kojarzono głównie z górnictwem. Obecnie to tylko jeden z wielu sektorów, w których spółka lokuje swoje produkty.
- Około 30 proc. naszej produkcji trafia na potrzeby górnictwa węglowego oraz na potrzeby KGHM-u. Podobnie po 30 proc. produkcji kierujemy na potrzeby branży chemicznej czy energetyki - wyjaśnia Piotr Kańtoch, wiceprezes Grupy Powen-Wafapomp.
Profil działania spółki opiera się na produkcji i dostawach jednostkowych, skomplikowanych urządzeń. Spółka stale inwestuje. Zamierza między innymi znacząco zmodernizować swój park maszynowy, inwestując w maszyny sterowane numerycznie.
- Chodzi nam o wieloosiowe frezarko-tokarki - najnowocześniejsze z tych, jakie są dostępne na rynku - podkreśla Piotr Kańtoch. - Myślimy o przeznaczeniu na to znacznych kwot. Wystarczy powiedzieć, że największe interesujące nas centrum obróbcze kosztuje blisko 1,5 mln euro.
Pandemia, a potem wojna na Ukrainie przekładają się na kwestie produkcyjne wielu firm. Nie inaczej było w przypadku Grupy Powen-Wafapomp.
- Pewnie jak wszyscy odczuwamy turbulencje z tym związane... Począwszy od zawirowań w dostępie do podstawowych materiałów, jak np. stal, po trudności z szacowaniem ich cen - mówi Kańtoch.
- Sporządzamy oferty, które często muszą się utrzymywać pół roku, zatem nie jest to w tych realiach proste. Na szczęście opieramy się na dostawcach lokalnych. Taką filozofię przyjęliśmy już przed laty. I chociaż wydłużyły się terminy realizacji, to jakoś sobie radzimy. A jeżeli chodzi o komponenty ściągane z zagranicy, to kłopoty z dostępnością i terminami dostaw są dużo bardziej dokuczliwe - dodaje.
Największą inwestycję Grupa Powen-Wafapomp już zrealizowała. Chodzi o Centrum Badawczo-Rozwojowe Pomp, które pozwala testować różne rozwiązania w warunkach niemal rzeczywistych. Centrum robi olbrzymie wrażenie na gościach firmy, również tych z zagranicy. Stacja prób jest bowiem unikatowa w skali europejskiej – testuje się tu urządzenia, które później pracują w różnych branżach i często w trudnych warunkach.
Wyjątkowe możliwości badania parametrów pomp przemysłowych są niezwykle istotne przy realizacji różnych kontraktów na wielu rynkach. Także Grupa Powen-Wafapomp odczuwa siłą rzeczy obecne realia.
- Zaraz po ataku Rosji na Ukrainę podjęliśmy decyzję, że wstrzymujemy relacje biznesowe na kierunkach rosyjskim i białoruskim - mówi Piotr Kańtoch. - Mimo że to około 10 proc. naszego rocznego biznesu. Zdecydowaliśmy również, że materiały oraz komponenty kupowane do produkcji naszych pomp nie będą pochodziły z tamtych krajów.
Potrzeby i niedobory na krajowym rynku węgla sprawiają, że polskie górnictwo łapie drugi oddech, a firmy zaplecza mogą się tylko z tego cieszyć.
- Także energetyka węglowa odnotowuje ożywienie i klienci z tego sektora do nas wracają. Utrzymanie bloków węglowych będzie zapewne wydłużone - zaznacza Kańtoch.
Już 70 proc. przychodów Famuru pochodzi ze źródeł niezwiązanych z węglem energetycznym.
Również w Famurze – to uznany w świecie producent maszyn i urządzeń dedykowanych branży wydobywczej – z optymizmem spogląda się na ożywienie na węglowym rynku.
W maju 2021 roku spółka ogłosiła decyzję o zmianie kierunków strategicznych i wejściu w projekty z obszaru odnawialnych źródeł energii. Zielona transformacja Grupy Famur zakłada, że spółka będzie dążyć do osiągnięcia do końca 2024 roku ok. 70 proc. przychodów ze źródeł niezwiązanych z węglem energetycznym.
- Zamierzamy konsekwentnie budować silną pozycję Grupy Famur w sektorze OZE oraz innych perspektywicznych branżach wspierających „zieloną transformację” - mówi Mirosław Bendzera, prezes zarządu Famuru.
Niezależnie od intensywnych działań dywersyfikacyjnych Grupa Famur jest obecna i liczy się na globalnym rynku maszyn i urządzeń górniczych. Od początku 2021 roku na sytuacji rynkowej przemysłu wydobywczego odbija się znaczący wzrost cen węgla na rynkach światowych. Sytuacja ta znalazła odzwierciedlenie we wzroście zapytań ofertowych z rynków zagranicznych. A zatem dotychczasowy core business również może w najbliższych latach przynosić Famurowi dobre efekty.
Tekst pochodzi z nr 3/2022 Magazynu Gospodarczego Nowy Przemysł.