Długoterminowym warunkiem rozwoju polskiego górnictwa węglowego jest korzystanie z innowacji i nowych technologii, które pomogą w osiąganiu pozytywnych wyników finansowych oraz zwiększaniu wydajność pracy. Poszukując nowinek nie można jednak zapominać o tym, aby efektywnie korzystać z rozwiązań, które branża ma już od dawna do dyspozycji. Zwłaszcza, że górnictwo coraz bardziej musi liczyć na siebie w erze coraz trudniejszego finansowania sektora węglowego.
- Cyfrowa rewolucja i Przemysł 4.0 muszą zagościć także w polskim górnictwie. Pozyskiwanie, gromadzenie i analiza danych powinny przyczynić się do zwiększenia wydobycia i poprawy efektywności kosztowej branży.
- Korzystanie z nowych technologii powinno być poprzedzone dokładną analizą zarówno pod kątem opłacalności ich zastosowania w poszczególnych rejonach wydobywczych, jak i bezpieczeństwa samych górników.
- O tych tematach dyskutowano podczas panelu dyskusyjnego „Innowacje i nowe technologie”, który odbył się w ramach konferencji "Górnictwo 2019" w Katowicach.
Uwagę panelistów mocno przykuł temat systemu kotwiowego, którego testowanie w listopadzie rozpoczęła Jastrzębska Spółka Węglowa w kopalni Budryk.
Drążący chodniki kombajn, umożliwiający zastosowanie do ich obudowywania systemu kotwiowego, powszechnie stosowany jest w nowoczesnych głębinowych kopalniach na świecie.
Kombajnem w przyszłość
Jacek Srokowski, wiceprezes JSW Innowacje, wskazał, że wkrótce grupa będzie mogła podzielić się pierwszymi danymi na temat efektywności testowanego kombajnu.Srokowski wyjaśnił, że JSW chcę dzięki projektowi przyspieszyć roboty przygotowawcze w swoich kopalniach. Obecnie drążenie wyrobisk chodnikowych w spółce postępuje średnio w tempie 7 m na dobę. Stosowanie obudowy kotwowej ma docelowo pozwolić na 15-20 m na dobę.
- Na świecie niektóre kopalnie osiągają dzięki obudowie kotwowej nawet wynik 30 m na dobę. Nam zależy obecnie przede wszystkim na tym, aby przetestować, czy to rozwiązanie jest u nas możliwe i bezpieczne. Nigdzie wcześniej tak głęboko, czyli 900 m pod ziemią, nie stosowano obudowy kotwowej - zaznaczył Srokowski.
Dodał, że testy potrwają 13 miesięcy. Jeśli zakończą się sukcesem, to JSW może pomyśleć o komercjalizacji tego rozwiązania oraz udostępnieniu go innym polskim spółkom węglowym.
Uczestniczący w dyskusji przedstawiciele Lubelskiego Węgla Bogdanka oraz Polskiej Grupy Górniczej podkreślali, że firmy będzie uważnie się przyglądać testom prowadzonym przez JSW.
Piotr Bojarski, wiceprezes ds. produkcji w PGG, informował jednak, że na razie grupa nie przewiduje zastosowania obudowy kotwowej.
Przyznał, że temat był analizowany, ale technologia nie wydaje się odpowiednia z uwagi na strukturę i charakterystykę złóż, którymi dysponuje PGG. Obawy budziła też kwestia tąpań, z którymi musi zmagać się w swoich kopalniach największy producent węgla kamiennego w Europie.
Natomiast Łukasz Herezy, dyrektor ds. innowacji LW Bogdanka informował, że spółka prowadziła kiedyś badania związane z technologią kotwową. Dlatego firma nie mówi „nie” i będzie śledzić najnowsze doświadczenia JSW.
Stanisław Prusek, dyrektor Głównego Instytutu Górnictwa, stwierdził, że temat wykorzystania samodzielnej obudowy kotwowej w polskich kopalniach zatacza koło.
- Wracamy w wydaniu bardzo nowoczesnym i wysokowydajnym, bo JSW wykonało w tym celu wiele pracy. To podstawowa obudowa w takich krajach jak USA czy Australia, które są liderami efektywności w górnictwie - powiedział Prusek.
Również zwrócił uwagę na trudniejsze warunki w rodzimych zakładach, gdyż kopalnia Budryk prowadzi prace nawet na głębokości 1300 m.
JSW nie tylko wydobywa w swoich węgiel koksowy, ale też jest producentem koksu. Stąd grupa pracuje również nad projektami badawczo-rozwojowymi w swoich koksowaniach.
Dzięki nim mają powstać nowe produkty, które znajdą zastosowanie w nowoczesnych gałęziach gospodarki. Wśród nich znajdują się włókna węglowe do produkcji lekkich i wytrzymałych materiałów, wodór do napędzania pojazdów czy koks igłowy, który można wykorzystać w bateriach.
Kopalnia 4.0
W sektorze wydobywczym istnieją oczekiwania związane ze zwiększeniem poziomu wydobycia oraz używania systemów wspierających podejmowania decyzji.Jak ocenił Artur Kozłowski, dyrektor Instytutu Technik Innowacyjnych EMAG z Katowic, należącego Sieci Badawczej Łukasiewicz, rozwiązania dotyczące teleinformatyki powinny więc coraz śmielej wkraczać do polskich kopalń.
Kozłowski podkreślił, że EMAG dzięki wejściu w skład Sieci zyskał szanse na rozwój i większy dostęp rynku. Łatwiej ma być o komercjalizację wyników projektów naukowo-badawczych, a także przygotowanie konkretnej oferty dla klientów.
- Ponadto będąc w ostatnim czasie w nadzorze Ministra Cyfryzacji dokonaliśmy transformacji naszego instytutu, koncentrując się na zagadnieniach związanych z cyberbezpieczeństwem, sztuczną inteligencją, przemysłem 4.0 czy Internetem rzeczy - wskazał dyrektor.
EMAG w ramach Sieci Łukasiewicz należy do wspólnej grupy badawczej dotyczącej teleinformatyki z trzema innymi podmiotami. Są to: Instytut Logistyki i Magazynowania w Poznaniu, Instytut Technologii Elektronowej oraz Instytut Tele- i Radiotechniczny (oba w Warszawie).
- Dzięki temu możemy tworzyć kompleksowe rozwiązania w zakresie układów nano- i mikroelektroniki, ale też czujników i sterowników. Możemy też zabezpieczyć je pod względem bezpieczeństwa teleinformatycznego - wyjaśnił Kozłowski
- W sektorze wydobywczym, zgodnie z koncepcją przemysłu 4.0, jest zapotrzebowanie na tego typu usługi. Jest oczekiwanie zwiększania poziomu wydobycia czy używania systemów wsparcia decyzji w celu zwiększenia efektywności procesów - powiedział Kozłowski.
Zaznaczył przy tym, że kopalnie to także infrastruktura krytyczna. Dlatego przy rosnącej ilości przesyłanych danych należy zapewnić odpowiednie cyberbezpieczeństwo. To czynniki sprawiają, że Sieć Badawcza Łukasiewicz może szukać miejsca dla siebie również w sektorze wydobywczym.
Na cyfrowe rozwiązania chce stawiać LW Bogdanka. Łukasz Herezy przypomniał, że we wrześniu tego roku spółka rozpoczęła wspólnie z koncernem ABB projekt wykorzystujący zaawansowaną analizę danych.
Kompleksowe rozwiązanie ma poprawić efektywność wydobycia poprzez zapewnienie większej niezawodności maszyn górniczych. Zakończenie projektu planowane jest w lutym 2020 r.
- Innowacje finansujemy przede wszystkim z własnych środków, ale tu jesteśmy uzależnieni od koniunktury. Obecnie wyniki finansowe mamy bardzo dobre. Poza tym udaje nam się też pozyskiwać granty - mówił Herezy.
Węgiel bez górników?
Wiceprezes Piotr Bojarski z PGG podkreślał, że im dłuższy wybieg chodnika wydobywczego, tym większy sens inwestycji w zaawansowane technologie cyfrowe czy automatykę.Jeśli chodnik ma mniej niż 600-700 m długości, to instalowanie tam zaawansowanej automatyki nie jest efektywne, gdyż zdemontowana infrastruktura najpewniej potrzebowałaby już remontu przed umieszczeniem w nowym chodniku.
- Również ściany autonomiczne w kopalniach to wciąż pieśń przyszłości. Nadal musimy pracować nad efektywnym wykorzystaniem rozwiązań, które są dostępne od wielu lat - stwierdził Bojarski.
Natomiast dyrektor Stanisław Prusek z GIG wskazał, że zastosowanie robotów i eliminacja ludzi z kopalń ma większy potencjał w górnictwie odkrywkowym, bo jest to o wiele prostsze niż w trudno przewidywalnych warunkach górnictwa głębinowego.
Prusek podkreślił, że dla GIG kluczowym obszarem działalności są projekty związane z poprawą bezpieczeństwa w kopalniach - zwłaszcza, że w ostatnich kwartałach nasiliły się tąpania w górnośląskich zakładach.
GIG koncentruje się też na tematach dotyczących pożarów endogenicznych, które powstają przez samozagrzanie węgla w tzw. zrobach ściany wydobywczej, czyli w miejscach po eksploatacji węgla.
W tego typu przypadkach zwykle nie występuje otwarty ogień, ale zadymienie i podwyższona temperatura. Pożary endogeniczne są zwykle wykrywane przez kopalniane czujniki, które alarmują o podwyższonych stężeniach tlenku węgla i innych gazów.
Ponadto GIG prowadzi prace związane odmetanowaniem kopalń, jak i wykorzystaniem samego metanu, który może np. napędzać agregaty prądotwórcze.
Jeden z projektów dotyczy m.in. wychwytywania metanu z powietrza wentylacyjnego, czemu ma posłużyć instalacja testowa w Kopalni Doświadczalnej Barbara w Mikołowie.
Z panelu dyskusyjnego płynął jednak wspólny głos, że coraz trudniej będzie można liczyć na finansowanie inwestycji związanych z nowymi technologiami i innowacjami w górnictwie węglowym.
Dzieje się tak, gdyż coraz bardziej restrykcyjna wobec węgla jest polityka Unii Europejskiej, a także instytucji finansowych, które kolejno ogłaszają wycofywanie się z przedsięwzięć związanych z węglem.
To natomiast oznacza, że gorsza koniunktura w branży, o której nadejściu mówi coraz więcej opinii i prognoz, może uderzyć w finanse polskiego górnictwa, a wówczas pęd do innowacyjności i nowych technologii może drastycznie wyhamować.