- Wirus nie powstaje w kopalniach, ani w żadnym innym zakładzie JSW. Informacje o tym, jakoby tak mogło być, są skandalicznym nadużyciem i złamaniem wszelkich zasad etycznych - podkreśla Artur Dyczko, wiceprezes zarządu Jastrzębskiej Spółki Węglowej (JSW) i szef sztabu kryzysowego powołanego przez prezesa spółki. Jastrzębska Spółka Węglowa opublikowała na swojej stronie komunikat, stanowiący odpowiedź na publikację jednego z lokalnych portali w Jastrzębiu-Zdroju. Opublikowano w nim treści, w których znalazła się między innymi sugestia, że do pierwszego zakażenia w mieście mogłoby przykładowo dojść w kopalni.
- Pomiar temperatury ciała wchodzących pracowników, środki dezynfekujące i zakaz wstępu dla osób postronnych - to jedne z pierwszych decyzji podjętych przez zarząd JSW, które mają zapobiec dopuszczeniu do pracy osób, które mogą zarażać innych - wskazuje biuro prasowe Jastrzębskiej Spółki Węglowej.
- Prezes zarządu JSW Włodzimierz Hereźniak zaznacza, że jednak nawet najdoskonalsze metody profilaktyki przyjęte przez zarząd spółki nie pomogą, jeżeli pracownicy będą zachowywać się nieodpowiedzialnie.
- - Nieodpowiedzialność i panika są groźniejsze od samego wirusa - przestrzega Włodzimierz Hereźniak.