Pandemia koronawirusa coraz mocniej uderza w górnictwo. Niższe zapotrzebowanie na prąd powoduje, że węgiel musi konkurować w większym stopniu z innymi źródłami, jak gaz czy OZE.
Wygaszenie działalności gospodarczej w większości Stanów Zjednoczonych przekłada się na spadek zapotrzebowania na prąd. Produkcja węgla w Stanach spadła w marcu o 36 proc. w porównaniu z tym samym miesiącem ubiegłego roku. Analitycy wskazują, że produkcja węgla w USA może spaść o około 20 proc. w 2020 roku.
Zapasy węgla przekładają się na obniżkę jego cen i zwiększają presję na kopalnie, żeby te ograniczały produkcję. Przez to ta może się obniżyć do poziomu około 537 milionów ton w 2020 roku.
Jakąś optymistyczną przesłanką dla węgla może być to, iż nie brakuje prognoz wskazujących na wzrost cen gazu ziemnego w Stanach w przyszłym roku. Popyt na węgiel może się zwiększyć. Zachodzi jednak pytanie, czy po pandemii koronawirusa producenci będą w stanie w miarę szybko odpowiedzieć na potrzeby rynku i je zaspokoić.
Zobacz także: Marcin Roszkowski, prezes Instytutu Jagiellońskiego: węgiel psuje energetykę