Kilkaset osób zgromadziło się w niedzielę w zabrzańskiej kopalni "Makoszowy" z okazji obchodów 50. rocznicy drugiej co do wielkości katastrofy w powojennej historii polskiego górnictwa.
Trwa rejestracja uczestników na nasz tegoroczny Europejski Kongres Gospodarczy. Zapraszamy! Udział możecie potwierdzić pod tym linkiem.
W niedzielę na skwerze przed kopalnią "Sośnica-Makoszowy" odsłonięto pomnik pamięci poległych tam górników. Wcześniej, w kopalnianej cechowni mszę w ich intencji odprawili metropolita katowicki abp Damian Zimoń i biskup gliwicki Jan Wieczorek. Na uroczystość, prócz oficjalnych delegacji, przybyli obecni i byli górnicy.
Dyrektor obecnej kopalni "Sośnica-Makoszowy" Roman Walter przypomniał przebieg pożaru: "Na nocnej zmianie, tuż przed godziną 1., w przekopie na poziomie 300 m, podczas cięcia aparatem acetylenowym wystającej z ociosu żelaznej stropnicy, wybuchł pożar. Dym pożarowy przedostał się m.in. (...), w rejon skrzyżowania przekopu z wytyczną na poziomie 175, gdzie było wówczas ok. 90 górników" - mówił.
Kilka miesięcy wcześniej całą załogę wyposażono w tzw. aparaty ucieczkowe, których wydolność obliczono na 20 minut. Dla wielu górników poruszających się w gęsto zadymionych wyrobiskach ten czas okazał się jednak niewystarczający.
- Spowici dymem z obu stron mieli przed sobą 650-metrowy odcinek wyrobiska. W tym chodniku spośród tych ok. 90 górników, śmiertelnemu zaczadzeniu uległo 42 - przypomniał Walter. W całej katastrofie, spośród 337 zagrożonych górników, 72 zginęło, a 87 poważnie zatruło się gazami. Wśród ofiar byli pracownicy w wieku od 18 do 64 lat.
W homilii do wiernych wypełniających cechownię, abp Zimoń mówił: "50 lat temu Zabrze płakało". "To bardzo dobrze, że będzie pomnik, który przypomni młodym ludziom tamte czasy, tamte dramaty. Ale jednocześnie my sami chcemy dzisiaj wiedzieć, rozumieć to wszystko" - zaznaczył.
- Nie tylko wspominamy, nie tylko piszemy artykuły, nie tylko stawiamy pomniki. To wszystko jest po to, byśmy potrafili lepiej poukładać nasze współczesne, często także dramatyczne życie - by było w nim więcej miłości, więcej szacunku, także dla człowieka prostego - podkreślił.
Abp Zimoń przypomniał też postać zabrzańskiego górnika, Alojzego Piątka, z zabrzańskiej kopalni "Rokitnica", który w 1971 r. po zawale przeżył uwięziony pod ziemią osiem dni; wspominał swoją rozmowę z nim. - Płynął z tego spotkania wniosek, jak nasze górnictwo, nasza trudna praca potrafi człowieka wyżyłować - wskazał metropolita.
- Ten człowiek był totalnie wyniszczony fizycznie. Przebywał siedem dni w zawale i dziwnie się uratował. Wielu się nie uratowało. Podczas rozmowy z nim uprzytomniłem sobie, że przecież tak chyba nie wolno - praca nie może tak mocno przygniatać człowieka, bo praca jest dla człowieka, a nie odwrotnie, co mówił wielokrotnie Jan Paweł II - zaznaczył.
- Próbujmy pracować, by nie tylko dramaty, jak ten który wspominamy, nie powtarzały się, ale także by nasze życie było szlachetniejsze, sprawiedliwsze" - zaapelował abp Zimoń. "Pan Jezus powtórnie przyjdzie na ten świat i odda każdemu według jego postępowania. Sądzę, że tych braci naszych, którzy zginęli w czeluściach tej kopalni, poprosi do pierwszego rzędu - dodał.
Ustawiony przed wejściem do zabrzańskiej części kopalni "Sośnica-Makoszowy" pomnik zaprojektowała uczennica miejscowego liceum sztuk plastycznych Oliwia Dybioch. Głaz, na którym umieszczono tablicę z nazwiskami poległych, otaczają trzy łuki obudowy podziemnego chodnika przypominające zarys wnętrza świątyni. Wokół niego z postumentu wyłaniają się stalowe płomienie.
W niedzielę pomnik odsłonili członkowie rodziny jednego z poległych górników. Potem na cześć 72 ofiar katastrofy rozległy się kopalniane syreny alarmowe.