Przedstawiciele polskiej branży górniczej wciąż liczą na wiele lat dobrego biznesu z węgla, tym bardziej, że wydobycie surowca - poza Europą - stabilnie rośnie. Jednocześnie, jako ludzie zaradni, szukają nowych możliwości zarobku na dekarbonizującym się kontynencie. Świetnym tego przykładem są działania, jakie podjął w ostatnim czasie doświadczony przedsiębiorca ze Śląska - Zdzisław Bik, prezes Fasingu. Do rodziny Bików należy 12 firm, zatrudniających prawie 1000 osób.
- Wiemy, że trzeba iść w stronę innych branż, ale tempo zmian jest zbyt szybkie - mówi prezes grupy Fasing Zdzisław Bik w podcaście "20. piętro".
- Spodziewaliśmy się, że cena uprawnień do emisji osiągnie poziom 50 euro za tonę dopiero za kilka lat. Tymczasem mamy ją już dziś - dodaje.
- Prezes Fasingu zwraca też uwagę, że dekarbonizacja to trend europejski, bo globalne wydobycie węgla rośnie w tempie 2-3 proc. rocznie.
Tym razem gościem podcastu "20. piętro" jest doświadczony przedsiębiorca ze Śląska - Zdzisław Bik, prezes Fasingu, jednego z największych na świecie producentów łańcuchów dla górnictwa, energetyki, ale też cukrownictwa, przemysłu cementowego, hutniczego i rybołówstwa. Do rodziny Bików należy 12 firm, zatrudniających prawie 1000 osób. Zdzisław Bik wspólnie z krewnymi zajmuje silną pozycję w branży okołogórniczej, dziś głównie produkując na eksport.
Bikowie prowadzą prawdziwy biznes renesansu, właśnie kupili trzy ciepłownie, chcą na nowo uruchamiać kopalnię w Chorzowie, gdzie zamierzają wybierać węgiel koksujący i przetwarzać go na wodór. Są także największym w Polsce sprzedawcą elektrycznych motocykli, a ostatnio zajęli się produkcją na potrzeby rolnictwa. Okazało się, że węgiel brunatny z należącej do Fasingu kopalni w Sieniawie w woj. lubuskim zawiera substancje przyspieszające wzrost roślin. Wytworzony z tego węgla substrat może być wykorzystywany w rolnictwie i ogrodnictwie.
– Nawet w ubiegłym roku ukuliśmy takie hasło – „Od górnictwa do rolnictwa” - puszcza oko Zdzisław Bik.
Dlaczego Fasing szuka nowej drogi?
Coraz szybsze tempo odchodzenia od węgla niepokoi branżę okołogórniczą.
Zobacz też: Koronawirus mocno uderzył w finanse Fasingu
- To co mówiliśmy rok temu o spokojnym przebiegu transformacji energetycznej dziś jest już nieaktualne. Wówczas szacowaliśmy, że ceny uprawnień do emisji dwutlenku węgla osiągną ceny 50 euro za tonę w 2026, może nawet w 2027 roku. Tymczasem taki poziom cen mamy już dzisiaj – mówi Zdzisław Bik, prezes Fasingu. – Za chwilę nie będzie się opłacało spalać węgla – dodaje.
Zobacz też: Fasing z kolejną umową z JSW
Jakie to niesie konsekwencje dla jego firmy? Poważne. Dziś wciąż za 80 proc. przychodów grupy odpowiedzialny jest podstawowy biznes, czyli produkcja łańcuchów górniczych. Większość przychodów z tego tytułu spółka osiąga z eksportu. Ubiegły rok był jednak pod tym względem fatalny – na skutek pandemii sprzedaż eksportowa spadła o 50 proc.
Czytaj też: Zdzisław Bik, prezes Fasingu: takiej sytuacji jeszcze nie przeżyłem.
- Rynek krajowy to wprawdzie tylko 30 proc. naszej sprzedaży. Ale to był ten fundament, dzięki któremu mogliśmy rozwijać działalność eksportową. Dziś obawiamy się, że ten fundament po prostu tracimy – mówi prezes Bik.