Polityka klimatyczna Unii Europejskiej jest dla górnictwa niezwykle poważnym zagrożeniem. W branży górniczej wskazują, że jest ona całkowicie nieprzewidywalna, o wiele bardziej niż zagrożenia geologiczno-górnicze czyhające pod ziemią. Jak tak dalej pójdzie, to kolejne obostrzenia w postaci regulacji zwiększających koszty działalności w końcu wyłączą paliwo węglowe, bowiem koszty jednostkowe energii produkowanej z węgla okażą się znacznie wyższe niż koszty z innych źródeł dostępnych na rynku.
- Transfer pracy z firm górniczych do bardziej rozwiniętych i dojrzalszych branż musi być stabilny i ciągły oraz musi przyczyniać się do rozwoju gospodarczego regionów górniczych, zamiast do ich zubożenia i wykluczenia.
- W przeciwnym wypadku nie będzie można mówić o transformacji, ale jedynie o prymitywnej likwidacji.
- Wzrost emisji dotyczy przede wszystkim Azji, a krytycznym problemem Europy staje się carbon leakage, ucieczka przemysłu z UE.
Kiedy myślimy o zużyciu węgla w Europie i innych krajach, powinniśmy dostrzec dwa różniące się podejścia. Europejski punkt widzenia, podbudowany ambitną polityką klimatyczną, oraz pragmatyczny - w pozostałych krajach świata.
- Państwa azjatyckie, jak Chiny i Indie, czy takie, jak Rosja lub Australia, odnotowały w ciągu ostatnich 30 lat wzrost produkcji węgla oraz jego zużycia - zaznacza Tomasz Rogala, prezes Polskiej Grupy Górniczej i prezydent Euracoal.
Wydobycie węgla od lat 90. XX wieku wzrosło z 4,7 mld ton do 8 mld ton w 2018 roku - podkreśla Tomasz Rogala. Globalna produkcja węgla niemal podwoiła się od 1990 roku, głównie w krajach południowo-wschodniej Azji, gdzie górnictwo stanowi jeden z ważniejszych sektorów gospodarki.
Tomasz Rogala zwraca uwagę na paradoks unijnej transformacji energetycznej. Wskazuje, że w Europie wiele państw oficjalnie zadeklarowało odchodzenie od węgla i wygaszanie energetyki węglowej.
Produkcja węgla w Europie od 1990 r. do 2018 r. spadła o 56 proc. (o ponad 600 mln t). Z drugiej strony mamy do czynienia z pozorną dekarbonizacją z powodu częstych przypadków tzw. ucieczki emisji (carbon leakage), prowadzącej do pogarszania się bilansu handlowego gospodarek Europy i wspierającej rozwój w takich krajach pozaeuropejskich, które nie wypełniają standardów ochrony środowiska.
- Wzrost emisji dotyczy przede wszystkim Azji, a krytycznym problemem Europy staje się carbon leakage, ucieczka przemysłu z UE - zaznacza Janusz Olszowski, prezes Górniczej Izby Przemysłowo-Handlowej.
W 2018 roku ujemny bilans handlowy Unii Europejskiej wobec Chin wyniósł 175 mld euro, o 7 mld euro więcej niż rok wcześniej. Polityka klimatyczna Unii Europejskiej jest dla górnictwa bardzo poważnym zagrożeniem.
- Co gorsza, jest ona absolutnie nieprzewidywalna, na dużo wyższym poziomie niż wszystkie zagrożenia geologiczno-górnicze pod ziemią, z którymi inżynierowie jednak potrafią sobie radzić - podkreśla prezes PGG.
Najistotniejsze dla przedstawicieli branży węglowej jest pytanie o decyzje polityczne, bowiem właśnie na ich podstawie kształtować się będzie zakres potrzebnych inwestycji. Chodzi o to, czy te decyzje polityczne będą mówiły o tzw. średniej ścieżce transformacji, czy też bardzo szybkiej ścieżce, związanej z wyeliminowaniem paliwa węglowego w Europie.
Skala zagrożeń ze strony polityki unijnej może być dla górnictwa zabójcza. Wystarczy przypomnieć, że banki w Europie nie chcą nawet słyszeć o finansowaniu projektów dotyczących węgla. Mało tego, Europejski Bank Inwestycyjny planuje odmówić finansowania już nie tylko inwestycji związanych z wykorzystaniem węgla, ale wkrótce także gazu ziemnego.
- Polityka klimatyczna nie ma nic wspólnego z ochroną klimatu, zostało podjętych wiele decyzji, które miały ograniczyć wykorzystanie węgla jako najtańszego paliwa i sztucznie podbić cenę energii węglowej - zaznacza prezes Górniczej Izby Przemysłowo-Handlowej Janusz Olszowski.
Pojawił się też pomysł, który mrozi krew w żyłach przedstawicielom polskich spółek górniczych - aby emisję metanu z kopalnianych wyrobisk włączyć do europejskiego systemu handlu emisjami. Gdyby tak się stało, to koszty funkcjonowania górnictwa drastycznie by wzrosły, co byłoby zabójcze dla branży.
Niedawno bowiem Międzynarodowa Agencja Energii ogłosiła swoją doroczną prognozę. W dokumencie tym zwrócono uwagę, że dużym zagrożeniem dla klimatu jest metan wydzielający się w czasie produkcji węgla z kopalń metanowych.
Metan jest 30 razy bardziej szkodliwy dla klimatu niż dwutlenek węgla i zarekomendowano, żeby uwzględnić jego wpływ na efekt klimatyczny, a docelowo doprowadzić do jego eliminacji z procesu wydobycia węgla. Chodzi o to, aby ten metan włączyć do europejskiego systemu handlu emisjami.
Zobacz też: Rząd ma nowy problem z przemysłem. Komentatorzy nie zostawiają złudzeń
To niebezpieczna dla polskiego górnictwa kwestia, gdyż około 80 proc. węgla w Polsce pochodzi z kopalń metanowych, a rocznie w czasie produkcji węgla wydziela się niecały miliard metrów sześciennych metanu.
Jednak tylko niewielka jego część jest wychwytywana i zagospodarowywana, co wynika z tego, że z uwagi na niskie stężenia duża część tego metanu nie jest możliwa do wychwycenia.
Gdyby ten metan kopalniany włączyć do ETS, spowodowałoby to wzrost kosztów produkcji węgla w Polsce rzędu miliard euro.
- Jeżeli tego pomysłu nie zablokujemy, to nie mamy szans funkcjonować przy tak wysokich kosztach produkcji węgla - podkreśla prezes Górniczej Izby Przemysłowo-Handlowej Janusz Olszowski.
Skutki polityki energetyczno-klimatycznej UE są odczuwalne na rynku górniczym. Cierpią też takie branże jak hutnictwo.
- Za chwilę polityka klimatyczna dotknie cementowni, a za niedługo wszystkiego, co jest kopalne, czyli ropy i gazu - podkreśla szef śląsko-dąbrowskiej Solidarności Dominik Kolorz.
Taka polityka będzie się przekładać na obniżenie konkurencyjności europejskiego przemysłu. A w przypadku górnictwa może się ona przyczynić do skurczenia i zmarginalizowania tej branży.